Długo mnie nie było i już jednak tu nie wrócę. Skończyła mi się kompletnie wena na to opowiadanie, ale zaczęła na inne ^^. Stworzyłam nowego bloga Sairyuketsu Story i tam już są inne moje dzieła, które wołają o pomstę do nieba.
Nad Akatsuki prawdopodobnie popracuje, coś poprawię i może pojawić się jakaś trochę lepsza wersja tego opowiadanka, ale to później.
Na Sairyuketsu znajdują się aktualnie dwa ff: "#2;15" Akashi Seijuuro x OC ( Kuroko no Basket) oraz "Gra z moim pionkiem" (ff w fandomie DRR!!), a w najbliższym czasie pojawi się jeszcze "Ne, ne Shin-chan, Ohayoo~" Midorima Shintaro x Aomine Sis! ( też KnB) i może moje rozpoczęte ff o bleachu.
By the way, Ałtoreczka jest na Wattpad ! tam też są me wypociny, jednak myślę, że na blogu będzie tego więcej.
Teraz myślę o czym jeszcze zapomniałam....
Dobra jak coś to zedytuje XD
Sayonara Minna !
niedziela, 1 maja 2016
niedziela, 16 sierpnia 2015
ZAWIESZAM!
Chcę was wszystkich przeprosić, ale niestety jestem zmuszona zawiesić bloga :( Nie mam zbyt dużo czasu na pisanie, a nawet jak się gdzieś znajdzie to wena przyjdzie akurat, jak mnie ktoś zawoła do pomocy. Czyli pisanie rozdziałów idzie mi dosyć marnie, a efektem tego jest mała ilość komentarzy i wyświetleń T.T
Oczywiście to nie oznacza, że zniknę z bloggera. Gdzieś tam coś skomentuje, gdzieś tam coś zaobserwuje, więc będę w ten sposób aktywna :)
Powrócę do tego bloga, więc dla tych którym się rzeczywiście spodobało to opowiadanie (mam nadzieje że tacy są... ;.; ) jest to chyba dobra wiadomość. Dlatego proszę, wpadnijcie tutaj raz na jakiś czas. Jak blog będzie znów aktywny Rozdziały będą gotowe, więc nie będę musiała przekładać daty opublikowania, a znajdziecie je tu co 3 tygodnie od pierwszego posta jaki się pojawi po tej informacji. Dodatkowo powrócę z nowym opowiadaniem prawdopodobnie Autorskim więc będe wdzięczna jak tamto także wam się spodoba, bo nie ukrywam, ale nie zabraknie tam krwi, którą szczególnie lubię ( Jestem ukrytym Yandere, dlatego w moich opowiadaniach chociaż raz musi dość do brutalnego morderstwa XD) i może trochę romansu, oraz z nowym opowiadaniem który będe pisać z kilkoma osobami z klasy, dodatkowo prawdopodobnie będziemy nagrywać rozdziały, więc może pojawią się linki na blogu ( nie powiem wam, która postać to ja).
Jeszcze raz, wszystkich, którzy dotrzymywali mi towarzystwa w tym, choć krótkim czasie przepraszam i proszę o to aby czasem jeszcze zaglądali tutaj. bo jak mówiłam jak pojawi się kolejny rozdział, to i dwa nowe blogi, które mogą wam się spodobać.
Jest mi naprawdę smutno jednak musiałam to napisać.
Pozdrawiam
Sairyuketsu Arissa
PS.
A tutaj macie nasze dziewczyny jako króliczki, mam nadzieje, że da się rozpoznać, która to która bo w paincie zrobić cokolwiek jest naprawdę trudno
Dodatkowo jest duże prawdopodobieństwo, że w kolejnym blogu nasza główna bohaterka będzie wyglądała tak ( też w paincie) :
Oczywiście to nie oznacza, że zniknę z bloggera. Gdzieś tam coś skomentuje, gdzieś tam coś zaobserwuje, więc będę w ten sposób aktywna :)
Powrócę do tego bloga, więc dla tych którym się rzeczywiście spodobało to opowiadanie (mam nadzieje że tacy są... ;.; ) jest to chyba dobra wiadomość. Dlatego proszę, wpadnijcie tutaj raz na jakiś czas. Jak blog będzie znów aktywny Rozdziały będą gotowe, więc nie będę musiała przekładać daty opublikowania, a znajdziecie je tu co 3 tygodnie od pierwszego posta jaki się pojawi po tej informacji. Dodatkowo powrócę z nowym opowiadaniem prawdopodobnie Autorskim więc będe wdzięczna jak tamto także wam się spodoba, bo nie ukrywam, ale nie zabraknie tam krwi, którą szczególnie lubię ( Jestem ukrytym Yandere, dlatego w moich opowiadaniach chociaż raz musi dość do brutalnego morderstwa XD) i może trochę romansu, oraz z nowym opowiadaniem który będe pisać z kilkoma osobami z klasy, dodatkowo prawdopodobnie będziemy nagrywać rozdziały, więc może pojawią się linki na blogu ( nie powiem wam, która postać to ja).
Jeszcze raz, wszystkich, którzy dotrzymywali mi towarzystwa w tym, choć krótkim czasie przepraszam i proszę o to aby czasem jeszcze zaglądali tutaj. bo jak mówiłam jak pojawi się kolejny rozdział, to i dwa nowe blogi, które mogą wam się spodobać.
Jest mi naprawdę smutno jednak musiałam to napisać.
Pozdrawiam
Sairyuketsu Arissa
PS.
A tutaj macie nasze dziewczyny jako króliczki, mam nadzieje, że da się rozpoznać, która to która bo w paincie zrobić cokolwiek jest naprawdę trudno
Dodatkowo jest duże prawdopodobieństwo, że w kolejnym blogu nasza główna bohaterka będzie wyglądała tak ( też w paincie) :
wtorek, 21 lipca 2015
Raport V
Widzę ciemność.... Czuje kajdany na
szyi...
-Dlaczego?...- wyciągnęłam ostatkami sił rękę w stronę dźwięku oddechu.
-Oj moja kochana trzeba było szybciej się nim zająć.... nie miałam wyboru
-Ale dlaczego nie mogę ruszyć ręką, nog...
-Aktualnie, to nie ty jesteś w tym pokoju, tylko ja!- słona łza szybko wsiąkła w bandaże na moich oczach, a metalowa obroża schłodziła mój rozgrzany kark. Byłam bezbronna wobec niej, byłam bezbronna wobec samej siebie. Nie wiem jak wygląda, nie wiem jak ma na imię, nie wiem nic o jej istnieniu. Jest istotą która egzystuje tylko i wyłącznie w mojej głowie, a jednak inni także mogą mieć z nią styczność. Jest demonem w mojej skórze... który nie zna i nie zazna uczucia litości... .
4.04.2015 Sobota, wieczór po incydencie w lokalu "45"
Gabinet Śledczego Sasuke Uchihy
Jej oczy ciągle biegają po mojej głowie, ciało i mokra bielizna skąpane w czerwonej cieczy, włosy lekko roztargane i morderczy uśmiech na twarzy. To nie była Yukkino, to też nie była Arissa. Ta dziewczyna to jedna wielka zagadka! Spojrzałem za bezbronną białowłosą która umyta przez Shion i zabandażowana spała okryta kocem na kanapie w moim gabinecie. Zabandażowana... pierwsze co zrobiła gdy wszedłem to odwróciła się do mnie przodem i siadła na rozdartym brzuchu okrakiem. W jednej ręce trzymała jelita, a w drugiej jeszcze inny narząd jednak trudny do zidentyfikowania, przede wszystkim dlatego, że nie posiadał żadnego z kształtów, które zazwyczaj znajdują się w człowieku.
-Ty mi nie mów że ty cokolwiek zjad...
-Nie słyszałeś Sasuke-kun, mięso ludzkie jest podobno najbardziej odżywczym i najzdrowszym mięsem, które chodzi po tej ziemi- przechyliła głowę w lewą stronę- dodatkowo jest wyśmienite-spadła na ręce i powoli poruszała się na kraniec łóżka-trochę więcej tłuszczyku i lekko słodkawy posmak nadają mięsu idealny smak i konsystencję... samo rozpływa się w ustach...
-Kim ty jesteś, gdzie jest Yukkino?!!- położyłem rękę na rączce od pistoletu
-A czy przez przypadek wpadając tutaj bez zaproszenia nie krzyknąłeś "Arissa"?- nie odpowiedziałem, a ona zamknęła oczy i z politowaniem pokręciła głową, po chwili zaś z arogancją spojrzała na mnie i się uśmiechnęła- Arissa jest tutaj- wskazała na swoją skroń-zakuta w kajdany, bezbronna, samotna, tylko ja wiem czego potrzebuje...
-Arissa obudź, że się!- krzyknąłem w nadziei na zakończenie tego całego cyrku
-Oj głupiutki Sasuke, Arissy tutaj niie maa...- przeciągnęła ostatnie dwa słowa i wyciągnęła prawą rękę na długość ramienia machając wskazującym palcem. Skoczyłem w jej stronę przewracając ją na wolne miejsce obok martwego ciała, jej ręce zaklinowałem w swoim żelaznym uścisku i przełożyłem nad jej głowę, szczupłe, czerwone od krwi nogi bezwładnie leżały między moimi, a uśmiech nie schodził z twarzy. W złości wyciągnąłem pistolet i przyłożyłem jej do czoła.
-Sasuke, i ja i ty doskonale wiesz, że ta kula nigdy nie znajdzie się w moim ciele, za bardzo zależy ci na rozwiązaniu tej zagadki, która twa już dobre kilka lat. Jest za późno- nagle uśmiech zszedł z jej twarzy- co ty na to, że się założymy?
-Co?- byłem zdziwiony takim obrotem spraw.
-Jeśli uda ci się rozwiązać tą zagadkę i odkryć kim jestem zostawię Arisse już na zawsze, będzie wolna...
-A co ja będe z tego miał?- uśmiechnąłem się arogancko jednak bezduszność i zimno jakie pojawiło się na bladej twarzy Naname przebijała wszystkie dotychczasowe wątpliwości, na pewno przede mną nie miałem żadnej z nich.
-Jej serce..., spokojnie, nie w znaczeniu dosłownym, sprawisz że Arissa cię pokocha, a ty ją
-Niby skąd wiesz, że tego chce?
-Chcesz, żeby ta sprawa na zawsze się zakończyła, a niezbędne jest ci do tego jej zaufanie, a za nim idzie miłość.
-Skąd taka kreatura wie co to słowo oznacza?- w jednej chwili wyrwała się z mojego uścisku i siadła razem ze mną, jedną ręką kurczowo trzymała moją marynarkę zaś drugą przełożyła pod moim ramieniem i złapała z jej [marynarki] kołnierz lekko go odchylając.
-Pamiętaj że nic się nie dzieje bez przyczyny, to że tutaj jestem oznacza tylko i wyłącznie jej kaprys, mówiąc inaczej jestem człowiekiem- mocniej pociągnęła za kołnierz rozrywając dwa guziki. Lekko ucałowała moją szyję
-Czyli można powiedzieć że na własne życzenie cię stworzyła i także musie cie pokonać, czyli to oznacza że jesteś...- brzydziłem się tą wersją Arissy
-Dalej Sasuke powiedz to, kim jestem?...- szepnęła mi to do ucha
-Ryuketsu Yukki!- przyłożyłem jej pistolet do ramienia i wystrzeliłem kulę
-Brawo, pierwszy warunek masz za sobą.... Sasuke- gdy wymówiła moje imię cała złowroga aura w jednej chwili się ulotniła, a ja poczułem ciepło jej ciała, którego trochę mi brakowało.
-Arissa!- złapałem ją za plecy żeby utrzymać ją w pozycji siedzącej, srebrna łza spłynęła po jej policzku lekko obmywając go z krwi. Zamknęła oczy i zemdlała.
-Dlaczego?...- wyciągnęłam ostatkami sił rękę w stronę dźwięku oddechu.
-Oj moja kochana trzeba było szybciej się nim zająć.... nie miałam wyboru
-Ale dlaczego nie mogę ruszyć ręką, nog...
-Aktualnie, to nie ty jesteś w tym pokoju, tylko ja!- słona łza szybko wsiąkła w bandaże na moich oczach, a metalowa obroża schłodziła mój rozgrzany kark. Byłam bezbronna wobec niej, byłam bezbronna wobec samej siebie. Nie wiem jak wygląda, nie wiem jak ma na imię, nie wiem nic o jej istnieniu. Jest istotą która egzystuje tylko i wyłącznie w mojej głowie, a jednak inni także mogą mieć z nią styczność. Jest demonem w mojej skórze... który nie zna i nie zazna uczucia litości... .
4.04.2015 Sobota, wieczór po incydencie w lokalu "45"
Gabinet Śledczego Sasuke Uchihy
Jej oczy ciągle biegają po mojej głowie, ciało i mokra bielizna skąpane w czerwonej cieczy, włosy lekko roztargane i morderczy uśmiech na twarzy. To nie była Yukkino, to też nie była Arissa. Ta dziewczyna to jedna wielka zagadka! Spojrzałem za bezbronną białowłosą która umyta przez Shion i zabandażowana spała okryta kocem na kanapie w moim gabinecie. Zabandażowana... pierwsze co zrobiła gdy wszedłem to odwróciła się do mnie przodem i siadła na rozdartym brzuchu okrakiem. W jednej ręce trzymała jelita, a w drugiej jeszcze inny narząd jednak trudny do zidentyfikowania, przede wszystkim dlatego, że nie posiadał żadnego z kształtów, które zazwyczaj znajdują się w człowieku.
-Ty mi nie mów że ty cokolwiek zjad...
-Nie słyszałeś Sasuke-kun, mięso ludzkie jest podobno najbardziej odżywczym i najzdrowszym mięsem, które chodzi po tej ziemi- przechyliła głowę w lewą stronę- dodatkowo jest wyśmienite-spadła na ręce i powoli poruszała się na kraniec łóżka-trochę więcej tłuszczyku i lekko słodkawy posmak nadają mięsu idealny smak i konsystencję... samo rozpływa się w ustach...
-Kim ty jesteś, gdzie jest Yukkino?!!- położyłem rękę na rączce od pistoletu
-A czy przez przypadek wpadając tutaj bez zaproszenia nie krzyknąłeś "Arissa"?- nie odpowiedziałem, a ona zamknęła oczy i z politowaniem pokręciła głową, po chwili zaś z arogancją spojrzała na mnie i się uśmiechnęła- Arissa jest tutaj- wskazała na swoją skroń-zakuta w kajdany, bezbronna, samotna, tylko ja wiem czego potrzebuje...
-Arissa obudź, że się!- krzyknąłem w nadziei na zakończenie tego całego cyrku
-Oj głupiutki Sasuke, Arissy tutaj niie maa...- przeciągnęła ostatnie dwa słowa i wyciągnęła prawą rękę na długość ramienia machając wskazującym palcem. Skoczyłem w jej stronę przewracając ją na wolne miejsce obok martwego ciała, jej ręce zaklinowałem w swoim żelaznym uścisku i przełożyłem nad jej głowę, szczupłe, czerwone od krwi nogi bezwładnie leżały między moimi, a uśmiech nie schodził z twarzy. W złości wyciągnąłem pistolet i przyłożyłem jej do czoła.
-Sasuke, i ja i ty doskonale wiesz, że ta kula nigdy nie znajdzie się w moim ciele, za bardzo zależy ci na rozwiązaniu tej zagadki, która twa już dobre kilka lat. Jest za późno- nagle uśmiech zszedł z jej twarzy- co ty na to, że się założymy?
-Co?- byłem zdziwiony takim obrotem spraw.
-Jeśli uda ci się rozwiązać tą zagadkę i odkryć kim jestem zostawię Arisse już na zawsze, będzie wolna...
-A co ja będe z tego miał?- uśmiechnąłem się arogancko jednak bezduszność i zimno jakie pojawiło się na bladej twarzy Naname przebijała wszystkie dotychczasowe wątpliwości, na pewno przede mną nie miałem żadnej z nich.
-Jej serce..., spokojnie, nie w znaczeniu dosłownym, sprawisz że Arissa cię pokocha, a ty ją
-Niby skąd wiesz, że tego chce?
-Chcesz, żeby ta sprawa na zawsze się zakończyła, a niezbędne jest ci do tego jej zaufanie, a za nim idzie miłość.
-Skąd taka kreatura wie co to słowo oznacza?- w jednej chwili wyrwała się z mojego uścisku i siadła razem ze mną, jedną ręką kurczowo trzymała moją marynarkę zaś drugą przełożyła pod moim ramieniem i złapała z jej [marynarki] kołnierz lekko go odchylając.
-Pamiętaj że nic się nie dzieje bez przyczyny, to że tutaj jestem oznacza tylko i wyłącznie jej kaprys, mówiąc inaczej jestem człowiekiem- mocniej pociągnęła za kołnierz rozrywając dwa guziki. Lekko ucałowała moją szyję
-Czyli można powiedzieć że na własne życzenie cię stworzyła i także musie cie pokonać, czyli to oznacza że jesteś...- brzydziłem się tą wersją Arissy
-Dalej Sasuke powiedz to, kim jestem?...- szepnęła mi to do ucha
-Ryuketsu Yukki!- przyłożyłem jej pistolet do ramienia i wystrzeliłem kulę
-Brawo, pierwszy warunek masz za sobą.... Sasuke- gdy wymówiła moje imię cała złowroga aura w jednej chwili się ulotniła, a ja poczułem ciepło jej ciała, którego trochę mi brakowało.
-Arissa!- złapałem ją za plecy żeby utrzymać ją w pozycji siedzącej, srebrna łza spłynęła po jej policzku lekko obmywając go z krwi. Zamknęła oczy i zemdlała.
Na koniec wyniosłem ją tylnym
wyjściem z lokalu, Shion zadzwoniła do mnie z rana, a gdy przyszła
dowiedziałem się kto był sprawcą całego zamieszania. Mój wuj
przyszedł się "przywitać" zabijając przy okazji 5 osób.
To nie wszytko w jednym pomieszczeniu zmieściła się cała Taka,
kilka innych tutejszych gangów i Akatsuki. Zrozumiałem dlaczego to
nie czarnowłosa rozpętała zabawę w "45", jednak nie
podzieliłem się tą informacją z Hamasaki. Na razie chciałem sobie
to wszystko sam poukładać. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że
po włamaniu do monitoringu placówki żadna kamera nie uchwyciła
przechodzącej Yukkino. Kolejnym problemem jest sama białowłosa,
chociaż powinienem się zwracać do niej Arissa. Mianowicie nikt mi
nie uwierzy, że Jedna dziewczyna po za częstym ubieraniu peruki
stworzyła sobie demoniczną osobowość z którą walczy w swoim
umyśle i jeśli przegra ta zaczyna wariować rozszarpywać i zjadać
ludzi. Brzmi to bardziej absurdalnie niż wygląda, a wygląda
na prawdę źle.
Postanowiłem, że ją obudzę. Śpi już cały dobry dzień, a ja mam ochotę następną noc przespać w swoim łóżku a nie na kocu na podłodze. Szturchnąłem ją lekko w ramie, zamruczała i lekko otworzyła oczy. Spojrzała na mnie niewyraźnie
-Jackie wyglądasz okropnie w tej fryzurze i ubierz bardziej damskie ubrania, bo zaczną cie wyzywać od babochłopa- odwróciła się w stronę oparcia kanapy, a mnie żyłka na czole niebezpiecznie zapulsowała
-Arissa wstawaj!- głośniej się wydarłem, ta zaś machnęła tylko ręką i położyła rękę pod głowę błogo po raz kolejny mrucząc. Postanowiłem, że użyje sztuczki swojego brata. Gdy byłem mały i nie chciałem wstawać ten sposób zawsze na mnie działał i zapewne na nią także zadziała. Już widzę jej minę. Podszedłem do biurka i wlałem do niedużej szklanki lekko gazowaną zimną wodę- taką bowiem najbardziej lubię. Odwróciłem się w jej kierunku i podszedłem do nieświadomej gwałtownej pobudki Naname. Nastawiłem szklankę nad jej głowę i nagle się zatrzymałem. "Kurcze wszystko będzie mokre razem z moim garniturem"- tak właśnie, Uchiha zawsze i na zawsze, nie będzie się martwił o to, że dziewczyna może się przeziębić, a o to że jego rzeczy będą mokre... Może zamiast tego użyje sztuczki mojej kuzynki... nie to jednak byłaby lekka przesada, przecież nie będę brutalnie na nią siadał i zmuszał do pocałunku, chociaż zawsze wstawałem z krzykiem... Postanowiłem że pierwsza opcja jest najlepsza. Rozchyliłem kołnierz swojej odzieży odsłaniając dwa pokryte blado-beżową skórą obojczyki po czym przechyliłem lekko szklankę, z której wylało się ledwo 5 błyszczących kropel wody źródlanej. " A co ja się będę z tym pieprzyć" w jednej sekundzie cała zawartość szklanki znalazła się na głowie dziewczyny. Zwróciłem głowę w drugą stronę, a ona momentalnie usiadła na łóżku i nie ogarniała co się stało.
-Co do ...?!- spojrzała na mnie z iskrami w oczach, już ogarnęła....- Uchiha!- warknęła i błyskawicznie wstała łapiąc mnie za koszule- Co ty do cholery sobie wyobra.. czekaj gdzie ja jestem???- cała złość wyparowała,a zastąpiło ją zdezorientowanie, jak można tak szybko przebierać w emocjach...
-Po pierwsze to proszę abyś mnie puściła, bo gnieciesz mi koszule- spojrzała na swoje ręce i cała zalała cię rumieńcem,z szybkością światła spuściła głowę zasłaniając twarz włosami i powoli puściła skrawek materiału- Po drugie to jesteś u mnie w biurze, gdy byłaś w pokoju, na parterze rozpętało się nie małe przedstawienie, więc wyniosłem cie tylnym wyjściem i przyjechałem od razu tutaj.- skończyłem swój monolog i oczekiwałem jakiegokolwiek komentarza skierowanego w moją osobę, nawet obraźliwego, jednak dostałem coś innego.
-A-ari...gato- gdy wypowiadała to skromne słowo wyrażające wdzięczność jej usta, aż zalśniły. Pełne, w kolorze lekkiej czerwieni usta lekko rozchylone wyglądały naprawdę kusząco, zwrócony wzrok w zupełnie inną stronę świadczył o jej aktualnej niewinności, dodatkowo jej ubiór mógł zastąpić nawet najbardziej kłusom sukienkę- za duża marynarka ledwo zasłaniała jej pośladki, guzik na wysokości talii idealnie uwydatnił jej biust. Niby tylko stała zwrócona w inną stronę a jednak tak wiele walorów posiadała, dodatkowo śnieżnobiałe włosy mieniły się przeróżnymi kolorami promieni zachodzącego słońca. Serce w moim ciele szybciej zabiło. Chciałbym w jednej chwili rozpłynąć w jej ustach, a dłonie wplątać w puszyste włosy. Doskonale wiedziałem jakie są w dotyku- jedwabiste i gładkie- nie raz coś z nich tworzyłem na lekcjach.
Postanowiłem, że ją obudzę. Śpi już cały dobry dzień, a ja mam ochotę następną noc przespać w swoim łóżku a nie na kocu na podłodze. Szturchnąłem ją lekko w ramie, zamruczała i lekko otworzyła oczy. Spojrzała na mnie niewyraźnie
-Jackie wyglądasz okropnie w tej fryzurze i ubierz bardziej damskie ubrania, bo zaczną cie wyzywać od babochłopa- odwróciła się w stronę oparcia kanapy, a mnie żyłka na czole niebezpiecznie zapulsowała
-Arissa wstawaj!- głośniej się wydarłem, ta zaś machnęła tylko ręką i położyła rękę pod głowę błogo po raz kolejny mrucząc. Postanowiłem, że użyje sztuczki swojego brata. Gdy byłem mały i nie chciałem wstawać ten sposób zawsze na mnie działał i zapewne na nią także zadziała. Już widzę jej minę. Podszedłem do biurka i wlałem do niedużej szklanki lekko gazowaną zimną wodę- taką bowiem najbardziej lubię. Odwróciłem się w jej kierunku i podszedłem do nieświadomej gwałtownej pobudki Naname. Nastawiłem szklankę nad jej głowę i nagle się zatrzymałem. "Kurcze wszystko będzie mokre razem z moim garniturem"- tak właśnie, Uchiha zawsze i na zawsze, nie będzie się martwił o to, że dziewczyna może się przeziębić, a o to że jego rzeczy będą mokre... Może zamiast tego użyje sztuczki mojej kuzynki... nie to jednak byłaby lekka przesada, przecież nie będę brutalnie na nią siadał i zmuszał do pocałunku, chociaż zawsze wstawałem z krzykiem... Postanowiłem że pierwsza opcja jest najlepsza. Rozchyliłem kołnierz swojej odzieży odsłaniając dwa pokryte blado-beżową skórą obojczyki po czym przechyliłem lekko szklankę, z której wylało się ledwo 5 błyszczących kropel wody źródlanej. " A co ja się będę z tym pieprzyć" w jednej sekundzie cała zawartość szklanki znalazła się na głowie dziewczyny. Zwróciłem głowę w drugą stronę, a ona momentalnie usiadła na łóżku i nie ogarniała co się stało.
-Co do ...?!- spojrzała na mnie z iskrami w oczach, już ogarnęła....- Uchiha!- warknęła i błyskawicznie wstała łapiąc mnie za koszule- Co ty do cholery sobie wyobra.. czekaj gdzie ja jestem???- cała złość wyparowała,a zastąpiło ją zdezorientowanie, jak można tak szybko przebierać w emocjach...
-Po pierwsze to proszę abyś mnie puściła, bo gnieciesz mi koszule- spojrzała na swoje ręce i cała zalała cię rumieńcem,z szybkością światła spuściła głowę zasłaniając twarz włosami i powoli puściła skrawek materiału- Po drugie to jesteś u mnie w biurze, gdy byłaś w pokoju, na parterze rozpętało się nie małe przedstawienie, więc wyniosłem cie tylnym wyjściem i przyjechałem od razu tutaj.- skończyłem swój monolog i oczekiwałem jakiegokolwiek komentarza skierowanego w moją osobę, nawet obraźliwego, jednak dostałem coś innego.
-A-ari...gato- gdy wypowiadała to skromne słowo wyrażające wdzięczność jej usta, aż zalśniły. Pełne, w kolorze lekkiej czerwieni usta lekko rozchylone wyglądały naprawdę kusząco, zwrócony wzrok w zupełnie inną stronę świadczył o jej aktualnej niewinności, dodatkowo jej ubiór mógł zastąpić nawet najbardziej kłusom sukienkę- za duża marynarka ledwo zasłaniała jej pośladki, guzik na wysokości talii idealnie uwydatnił jej biust. Niby tylko stała zwrócona w inną stronę a jednak tak wiele walorów posiadała, dodatkowo śnieżnobiałe włosy mieniły się przeróżnymi kolorami promieni zachodzącego słońca. Serce w moim ciele szybciej zabiło. Chciałbym w jednej chwili rozpłynąć w jej ustach, a dłonie wplątać w puszyste włosy. Doskonale wiedziałem jakie są w dotyku- jedwabiste i gładkie- nie raz coś z nich tworzyłem na lekcjach.
Spostrzegłem, że bacznie mi sie
przygląda, w jednej chwili przeniosła cały ciężar ciała na lewe
biodro i też na nim znalazła sie jej ręka. Badawczym wzrokiem
lustrowała moje ciało, aby strzelić mi palcami przed twarzą.
Oczywiście w ten sam sposób co wcześniej- przygniatając kciukiem
palec wskazujący. Od razu otrzeźwiałem i donośnie odchrząknąłem,
jeszcze raz na nią spojrzałem
-Coś się stało?
-Zrozumiałam właśnie, że przeze mnie musiałeś zostawić swoich towarzyszy- nastała chwila ciszy a ona znowu się zarumieniła- Gomen nasai...- dodała jeszcze bardziej rozkosznie przyglądając się uważnie znakowi firmy na mojej białej koszuli
-Czyli przepraszasz za to że zostawiłem policję w lokalu pełnym gangów i morderców?
-Tak..- odparła prosto. Wkurzyłem się, błyskawicznie popchnąłem ją w stronę ściany. Gdy uderzyła o nią cicho jęknęła. Usadowiłem ręce po obu stronach jej głowy i nachyliłem się nad jej twarzą
-Sas...- gdy podniosła wzrok i natrafiła na moje chłodne spojrzenie momentalnie zamknęła oczy ścisnęła wargi i lekko się skuliła przyciągając ręce do siebie.
-Którą z trzech ról aktualnie odgrywasz? Która z twoich osobowości stoi przede mną?- spojrzała na mnie niepewnie jednak gdy powtórzyłem pytanie nagle wszystko zrozumiała, zrozumiała że prawie wszystko wiem
-Nie pogrywaj ze mną Uchiha...- położyła ręce na moim torsie żeby mnie od siebie odepchnąć jednak na marne. Złapałem obie ręce przełożyłem do jednej ze swoich, zakleszczyłem w mocnym uścisku i przełożyłem ponad jej głowę
-Coś się stało?
-Zrozumiałam właśnie, że przeze mnie musiałeś zostawić swoich towarzyszy- nastała chwila ciszy a ona znowu się zarumieniła- Gomen nasai...- dodała jeszcze bardziej rozkosznie przyglądając się uważnie znakowi firmy na mojej białej koszuli
-Czyli przepraszasz za to że zostawiłem policję w lokalu pełnym gangów i morderców?
-Tak..- odparła prosto. Wkurzyłem się, błyskawicznie popchnąłem ją w stronę ściany. Gdy uderzyła o nią cicho jęknęła. Usadowiłem ręce po obu stronach jej głowy i nachyliłem się nad jej twarzą
-Sas...- gdy podniosła wzrok i natrafiła na moje chłodne spojrzenie momentalnie zamknęła oczy ścisnęła wargi i lekko się skuliła przyciągając ręce do siebie.
-Którą z trzech ról aktualnie odgrywasz? Która z twoich osobowości stoi przede mną?- spojrzała na mnie niepewnie jednak gdy powtórzyłem pytanie nagle wszystko zrozumiała, zrozumiała że prawie wszystko wiem
-Nie pogrywaj ze mną Uchiha...- położyła ręce na moim torsie żeby mnie od siebie odepchnąć jednak na marne. Złapałem obie ręce przełożyłem do jednej ze swoich, zakleszczyłem w mocnym uścisku i przełożyłem ponad jej głowę
-Aktualnie usłyszałem Yukki, którą
teraz mi zafundujesz, Arisse czy Yukkino?- byłem zirytowany tym jak
szybko może przebierać w osobowościach. Ona nie tylko miała ich
trzy ale i więcej. Jedną bezlitosną, drugą arogancką i władczą,
a trzeciej w ogóle nie znam, do tych dochodzi jeszcze kusząca i
seksowna oraz bezbronna i niewinna. To nie jest normalne! Spuściła
głowę
-Ten gest idealnie pasuje do Yukkino- usłyszałem jak warknęła- patrz na mnie jak do ciebie mówię!- złapałem za jej podbródek i uniosłem jej twarz do góry. Z jej oczy znikną wcześniejszy blask, a zastąpiła go pustka i brak emocji, w jednej chwili rozproszyła wokół siebie aurę zimna i braku czułości. Chłód na jej twarzy przebija nawet mój i każdy kogo znam potwierdził by moje zdanie.
-Teraz nie widzę ani jednej, ani drugiej, więc musisz być Arissa.
-Nie rozumiem o co ci chodzi, dlaczego się tak na mnie uwiozłeś?- powiedziała oschle
-Jesteś naprawdę niesamowita, w ciągu zaledwie kilku minut potrafisz pokazać każdy typ kobiety jednak żaden z nich nie sjest twoim ulubionym..., więc jaka jesteś naprawdę?
-Nie odpowiedziałeś mi na pytanie
-Ty także- odbiłem sprawnie piłeczkę, zdziwiła mnie tylko jedna rzecz, mianowicie nie dość że białowłosa nie miała sprzeciwów co do mojej dłoni na jej podbródku to jeszcze dodatkowo patrzyła prosto w moje oczy, dzięki czemu ja miałem idealny wgląd na jej źrenice, które przestały się rozszerzać i zwężać. W szarej źrenicy nie odbiła się prawie żadny promień słońca, zaś w czerwonej było pełno białych przebłysków. Nie dość, że uświadomiłem sobie że czerwone oko jest sztuczne to jeszcze to, że niebywale naturalnie w nim wygląda.
-Arissa stoi teraz przed tobą, w szkole masz okazję spotkać Yukkibo a na misjach Yukki.
-Wiesz może kim byłaś pod czas pobytu w pokoju?- jej źrenica gwałtownie się rozszerzyła, co oznaczało że osiągnąłem to co chciałem czyli jej zdziwienie
-Ile widziałeś?- odparła z mordem w oczach, nieuśmiechaniem cię z arogancją
-Wystarczająco dużo abym poznać że jesteś jednocześnie nienormalna i niesamowita...- nachyliłem się jeszcze bardziej nad jej drobną twarzą. Miałem ją całą w garści.- A teraz bądź szczera, czy wiesz kto był w tym pokoju zamiast ciebie?- pokręciła głową dalej utrzymując ją na tym samym poziomie jednak bez pomocy mojej ręki, którą usadowiłem na ścianie na linii jej talii, sama chciała być tak blisko mojej twarzy. Poczułem, że jednak nie jest taka silna, na jej ściśniętych nadgarstkach wyczułem przyśpieszony puls. Ta dziewczyna caba naprawdę posiada wszystkie cechy człowieka naraz. To jak by złączyć niewinność sakury, zadziorność Ino, brak litości Dyrektorki Tsunade, trochę buntowniczej Jackie z odrobiną nieśmiałości Hinaty. Mieszanka wybuchowa, tykająca bomba, która może w jednej chwili dać ci nieźle w ryj, a w drugiej rozpłakać się z obelgi, albo przestraszyć się zbyt dużego natłoku ludzi, co już rzeczywiście miało miejsce zaledwie dzień temu.
-Zawsze gdy wypowiada swoje imię nie słyszę go jakby tylko poruszała ustami- do tej wypowiedzi dodała trochę więcej emocji. Odparła zmartwiona i lekko zakłopotana
-I nic się nie domyśliłaś?
-Nie wiedziałam jak to jest w ogóle możliwe, myślałam, że to zwykłe głupie złudzenie ale jednak siedząc w nicości zakuta na szyi w kajdany i z bandażami na oczach uświadomiłam sobie, że to naprawdę nie jest sen. - nagle ukucnęła wyrywając ręce z mojej niewoli. Głowę usadowiła na kolanach. Także ukucnąłem
-Aris...- gdy chciałem cokolwiek powiedzieć ona naskoczyła na mnie przewracając w tył. Przytuliła mnie... Leżała teraz między moimi nagami i oparta o moją klatkę nie pozostawiła miedzy nami żadnej pustej przestrzeni.
-Sasuke...- jej warga zadrżała- ja... się jej boję- poczułem jak kropla łzy spływa po jej policzku po chwili już wytyczając sobie ścieżkę na mojej szyi. Nie mogłem jej jeszcze bardziej zranić i powiedzieć że to wszystko jej wina, że to jej ego ją więzi we własnym umyśle. Moje źrenice zmieniły rozmiar. Więc Yukki chodziło o to... to jej ego jest na tyle mądre, że wiedziała, że Arissa zwróci się do mnie, jakby to do mojej osoby miała największe zaufanie, o pomoc mimo, że znamy się zaledwie dwa tygodnie.
-Ten gest idealnie pasuje do Yukkino- usłyszałem jak warknęła- patrz na mnie jak do ciebie mówię!- złapałem za jej podbródek i uniosłem jej twarz do góry. Z jej oczy znikną wcześniejszy blask, a zastąpiła go pustka i brak emocji, w jednej chwili rozproszyła wokół siebie aurę zimna i braku czułości. Chłód na jej twarzy przebija nawet mój i każdy kogo znam potwierdził by moje zdanie.
-Teraz nie widzę ani jednej, ani drugiej, więc musisz być Arissa.
-Nie rozumiem o co ci chodzi, dlaczego się tak na mnie uwiozłeś?- powiedziała oschle
-Jesteś naprawdę niesamowita, w ciągu zaledwie kilku minut potrafisz pokazać każdy typ kobiety jednak żaden z nich nie sjest twoim ulubionym..., więc jaka jesteś naprawdę?
-Nie odpowiedziałeś mi na pytanie
-Ty także- odbiłem sprawnie piłeczkę, zdziwiła mnie tylko jedna rzecz, mianowicie nie dość że białowłosa nie miała sprzeciwów co do mojej dłoni na jej podbródku to jeszcze dodatkowo patrzyła prosto w moje oczy, dzięki czemu ja miałem idealny wgląd na jej źrenice, które przestały się rozszerzać i zwężać. W szarej źrenicy nie odbiła się prawie żadny promień słońca, zaś w czerwonej było pełno białych przebłysków. Nie dość, że uświadomiłem sobie że czerwone oko jest sztuczne to jeszcze to, że niebywale naturalnie w nim wygląda.
-Arissa stoi teraz przed tobą, w szkole masz okazję spotkać Yukkibo a na misjach Yukki.
-Wiesz może kim byłaś pod czas pobytu w pokoju?- jej źrenica gwałtownie się rozszerzyła, co oznaczało że osiągnąłem to co chciałem czyli jej zdziwienie
-Ile widziałeś?- odparła z mordem w oczach, nieuśmiechaniem cię z arogancją
-Wystarczająco dużo abym poznać że jesteś jednocześnie nienormalna i niesamowita...- nachyliłem się jeszcze bardziej nad jej drobną twarzą. Miałem ją całą w garści.- A teraz bądź szczera, czy wiesz kto był w tym pokoju zamiast ciebie?- pokręciła głową dalej utrzymując ją na tym samym poziomie jednak bez pomocy mojej ręki, którą usadowiłem na ścianie na linii jej talii, sama chciała być tak blisko mojej twarzy. Poczułem, że jednak nie jest taka silna, na jej ściśniętych nadgarstkach wyczułem przyśpieszony puls. Ta dziewczyna caba naprawdę posiada wszystkie cechy człowieka naraz. To jak by złączyć niewinność sakury, zadziorność Ino, brak litości Dyrektorki Tsunade, trochę buntowniczej Jackie z odrobiną nieśmiałości Hinaty. Mieszanka wybuchowa, tykająca bomba, która może w jednej chwili dać ci nieźle w ryj, a w drugiej rozpłakać się z obelgi, albo przestraszyć się zbyt dużego natłoku ludzi, co już rzeczywiście miało miejsce zaledwie dzień temu.
-Zawsze gdy wypowiada swoje imię nie słyszę go jakby tylko poruszała ustami- do tej wypowiedzi dodała trochę więcej emocji. Odparła zmartwiona i lekko zakłopotana
-I nic się nie domyśliłaś?
-Nie wiedziałam jak to jest w ogóle możliwe, myślałam, że to zwykłe głupie złudzenie ale jednak siedząc w nicości zakuta na szyi w kajdany i z bandażami na oczach uświadomiłam sobie, że to naprawdę nie jest sen. - nagle ukucnęła wyrywając ręce z mojej niewoli. Głowę usadowiła na kolanach. Także ukucnąłem
-Aris...- gdy chciałem cokolwiek powiedzieć ona naskoczyła na mnie przewracając w tył. Przytuliła mnie... Leżała teraz między moimi nagami i oparta o moją klatkę nie pozostawiła miedzy nami żadnej pustej przestrzeni.
-Sasuke...- jej warga zadrżała- ja... się jej boję- poczułem jak kropla łzy spływa po jej policzku po chwili już wytyczając sobie ścieżkę na mojej szyi. Nie mogłem jej jeszcze bardziej zranić i powiedzieć że to wszystko jej wina, że to jej ego ją więzi we własnym umyśle. Moje źrenice zmieniły rozmiar. Więc Yukki chodziło o to... to jej ego jest na tyle mądre, że wiedziała, że Arissa zwróci się do mnie, jakby to do mojej osoby miała największe zaufanie, o pomoc mimo, że znamy się zaledwie dwa tygodnie.
Niemożliwe... coś stworzone przez
człowieka nie może być mądrzejsze do niego samego! Tylko jego
wyobraźnia jest do tego zdolna, tylko jego sny, ale nie druga jaźń!
Drugi charakter człowieka jest odzwierciedleniem jego samego, czyli
posiada taki sam wygląd, ten sam głos i ten sam iloraz
inteligencji, może być on jedynie mniejszy.
-Pomogę ci- odparłem zatroskany co w ogóle nie pasowało do mojego codziennego zachowania, Białowłosa odsunęła się ode mnie i spojrzała głęboko w moje oczy.
-Arigato Sasuke- miała lekki uśmiech na twarzy i przymknięte oczy. Po chwili zobaczyłem całą lśniącą w słońcu szarą tęczówkę. Lekko się do niej zbliżyłem, aby po chwili być coraz bliżej jej twarzy. Dzieliły nas zaledwie centymetry, czułem jej ciepły oddech na wargach. Spojrzała za mnie i w jednym ruchu jak poparzona wstała na równe nogi.
-Słyszałam strzały...
-Pomogę ci- odparłem zatroskany co w ogóle nie pasowało do mojego codziennego zachowania, Białowłosa odsunęła się ode mnie i spojrzała głęboko w moje oczy.
-Arigato Sasuke- miała lekki uśmiech na twarzy i przymknięte oczy. Po chwili zobaczyłem całą lśniącą w słońcu szarą tęczówkę. Lekko się do niej zbliżyłem, aby po chwili być coraz bliżej jej twarzy. Dzieliły nas zaledwie centymetry, czułem jej ciepły oddech na wargach. Spojrzała za mnie i w jednym ruchu jak poparzona wstała na równe nogi.
-Słyszałam strzały...
-Co?- nie dosłyszałem co
powiedziała
-Nic, muszę lecieć- spojrzała na okno i podeszła do niego. Otworzyła je na rozcież i wskoczyła na framugę okna. Odwróciła w moją stronę twarz i się uśmiechnęła.
-Nic, muszę lecieć- spojrzała na okno i podeszła do niego. Otworzyła je na rozcież i wskoczyła na framugę okna. Odwróciła w moją stronę twarz i się uśmiechnęła.
-Bay, bay- wyskoczyła przez nie.
Podbiegłem do niego i zobaczyłem jak biegnie już ulicą,
odetchnąłem z ulgą. Głupia, po co używać drzwi skoro okno ma
się pod nosem.
Biegłam najszybciej jak mogłam.
Ścisnęłam mocno brwi. Kuźde, żeby im się nic nie stało...
proszę! Nie wiem co sie dokładnie stało w barze. Słyszałam
strzały, było ich kilka. Musze w nich wierzyć... w końcu to są
moi przyjaciele. Nie mają prawa zginąć. Nie... raczej nie ma prawa
ich ktoś zabić albo gorzko tego pożałuje... przysięgam na swoje
życie, że jeśli chociaż jedna kropla wytoczyła się z ich ust to
zabije tego który się do tego przyczynił!
Dobiegłam juz zmachana do drzwi naszej bazy, ledwo co się zatrzymałam. Spojrzałam na dębowe drzwi by po krótkiej chwili je pchnąć. Zaszłam kamiennymi schodami i weszłam do salonu.
Był w nim każdy. Siedzieli z głowami spuszczonymi ku dołowi.
-O co chodzi?- zapytałam zdezorientowana, nagle mnie olśniło, a moje źrenice rozszerzyły się do nienaturalnych rozmiarów- Gdzie są Sakura, Ino i Rise?- zniżyłam złowrogo głos. Itachi wstał z fotela i nic nie mówić podszedł do mnie, szepnął ciche "chodź", złapał za nadgarstek i poprowadził do jednej z sypialni. Pchnął jedne drzwi z tabliczką z napisem "Sakura i Ino :*" na dwóch łóżkach ktoś leżał jednak był cały zakryty prześcieradłem. Podeszłam do jednego z łóżek i odkryłam pościel z ciała. Zamroziło mi krew w żyłach. Na łóżku leżała Ino. Cała poduszka była czerwona od krwi. W jej głowie była dziura do kuli, a na szyi miała ślady dłoni. Byłam przerażona jednak na zewnątrz miałam spokój wypisany na twarzy. Gniewnym i szybkim ruchem zakryłam twarz dawnej przyjaciółki i podeszłam do drugiego łóżka. Podobnym ruchem odkryłam jej twarz jednak miała na sobie co najmniej kilka pościeli. Zdjęłam wszystkie by ujrzeć powód tak wielu tkanin zakrywających różowo-włosom. Jedynie głowa , a dokładniej twarz pozostały w nie naruszonym stanie, oczy miała zamknięte, włosy lekko potargane i brudne od krwi a na ustach miała czerwoną skrzeplinę. Od szyi w dół nie było nic do przypominało człowieka. Każdy wewnętrzny fragment został dotkliwie zmasakrowany. Jeszcze gniewniejszym ruchem zakryłam pozostałości po Haruno i wybiegłam przez drzwi. Wbiegłam do pokoju gdzie mieszkały Tomoko i Rise. Łóżko Warai także było przez nią zajęte. Odkryłam prześcieradło i zobaczyłam poduszkę i pościel w krwi. Od strzałów miała trzy dziury w głowie, krtani i klatce piersiowej. Na ramionach i szyi miała ślady po sznurze, który pozostawił po sobie krwawe pręgi. Jej niebieskie oczy były szeroko otwarte. Zakryłam je dłonią i delikatnym ruchem zasłoniłam jej źrenice. Podeszłam do jej szafki.
-Jesteś niesamowita Arissa- usłyszałam za sobą głos Kait jednak się nie odwróciłam.
-Na jakiej podstawie tak sądzisz?- odparłam sucho
-Pomimo tego że zginęły nasze trzy towarzyszki ty potrafisz zachować zimną krew i spokój, jesteś naprawdę niesamowita. Ja gdy tylko się dowiedziałam od razu się rozpłakałam- załkała.
-Nie jestem niesamowita tylko okrutna- odwróciłam się do niej zalana łzami- nie mogę dalej uwierzyć, że nie żyją.- niebiesko-włosa podeszła do mnie i przytuliła, Odwzajemniłam uścisk i dałam upust emocjom plamiąc jej białą koszulę. Pogłaskała mnie po głowie
-Już, już wypłacz się.
-To ja powinnam była zginąć, a nie one. To ja jestem za was wszystkich odpowiedzialna. Gdybym tylko tam była to...
-To może by to wszystko przyniosło jeszcze więcej więcej ofiar, nie możesz się za to wszystko obwiniać, bo to nie jest twoja wina.
-Dlaczego to ty zawsze mnie pocieszasz, dlaczego nie może być na odwrót. Nie zasłużyłam na tytuł przywódcy- załkałam na jej ramieniu
- Uwierz, że nikt inny bardziej do tej roli się nie nadaje.
- Ale przywódca powinien zawsze zginąć na początku, powinien zrobić wszystko żeby jego poddani zostali przy życiu koszem jego własnego, a ja... a ja zachowałam sie tak samolubnie
- To nie prawda, zawsze ryzykujesz życiem, że byśmy my się nie mieszali do walki, byśmy wyszli z tego wszystkiego bez najmniejszego zadrapania, Jesteś godna podziwu i naśladowania, żaden inny przywódca, ąni Itachi czy Pain, tak sie nie narażają jak ty... zrozum to w końcu
-Ok, rozumiem, jednak jest jeszcze jedna rzesz zanim będę się musiała pogodzić z tym, że one już nie są na tym świecie.
-Nigdzie nie idziesz- Usłyszałyśmy głos Itachi'ego który stał w drzwiach oparty o ich framugę.- spróbuj tylko ruszyć na odwet to..
-To co? Chyba nie myślisz, że puszcze im to płazem?
-Nawet nie wiesz kto to zrobił.
-Od tego mam wiadomości i wasze głowy.
- no dobrze dowiesz się kto to zrobił i co? Co zrobisz dalej, bezmyślnie się wkradniesz do ich bazy i wszystkich zabijesz albo ty zostaniesz zabita?
- A żebyś wiedział, jednak to oni zostaną zabici. Z tą Sairyuketsu się nie zadziera, a ja dopilnuje żeby się o tym dowiedzieli!
Wybiegłam do mojego pokoju spojrzałam na zegarek. Północ. Dobra, myślę, że Naruto wszystko wygada. Znowu wybiegłam z pokoju. Najpierw zastałam kucnie w której był obiekt pożądany.
-Naruto nie będe owijać w bawełnę, bo z twoim łbem i tak byś nie wiedział o co chodzi, więc powiedz mi proszę kto zabił Ino, Sakurę i Rise.
-Kto je zabił- podrapał się zamyślony po brodzie- wydaje mi się że Taka, bo widziałem tam Madare i kilka innych osób, więc to oni.
-Na pewno?
-Tak na pewno, na sto pro!
-Dobra dzięki.
Wróciłam się do pokoju. Musiałam się przebrać. Wyjęłam z szafy pakunek który dostałam od Kaitlyn. Miałam niedawno urodziny ale dowiadując się że jest to ubranie na misje postanowiłam, że ubiorę je dopiero wtedy gdy będę chciała, a dzisiaj jest ten dzień. Włożyłam na siebie czarno biały top, białe spodenki i czarne długie skarpety. Dostałam jeszcze tylko... jeden rękaw. Zdziwiłam się. Przeszukałam jeszcze pudełko i natknęłam się na kartkę. Otworzyłam ją i zobaczyłam wizualizację całego stroju. Ona to jednak ma talent. Dzięki niemu wiele rzeczy zostało poprawie założonych.
Dobiegłam juz zmachana do drzwi naszej bazy, ledwo co się zatrzymałam. Spojrzałam na dębowe drzwi by po krótkiej chwili je pchnąć. Zaszłam kamiennymi schodami i weszłam do salonu.
Był w nim każdy. Siedzieli z głowami spuszczonymi ku dołowi.
-O co chodzi?- zapytałam zdezorientowana, nagle mnie olśniło, a moje źrenice rozszerzyły się do nienaturalnych rozmiarów- Gdzie są Sakura, Ino i Rise?- zniżyłam złowrogo głos. Itachi wstał z fotela i nic nie mówić podszedł do mnie, szepnął ciche "chodź", złapał za nadgarstek i poprowadził do jednej z sypialni. Pchnął jedne drzwi z tabliczką z napisem "Sakura i Ino :*" na dwóch łóżkach ktoś leżał jednak był cały zakryty prześcieradłem. Podeszłam do jednego z łóżek i odkryłam pościel z ciała. Zamroziło mi krew w żyłach. Na łóżku leżała Ino. Cała poduszka była czerwona od krwi. W jej głowie była dziura do kuli, a na szyi miała ślady dłoni. Byłam przerażona jednak na zewnątrz miałam spokój wypisany na twarzy. Gniewnym i szybkim ruchem zakryłam twarz dawnej przyjaciółki i podeszłam do drugiego łóżka. Podobnym ruchem odkryłam jej twarz jednak miała na sobie co najmniej kilka pościeli. Zdjęłam wszystkie by ujrzeć powód tak wielu tkanin zakrywających różowo-włosom. Jedynie głowa , a dokładniej twarz pozostały w nie naruszonym stanie, oczy miała zamknięte, włosy lekko potargane i brudne od krwi a na ustach miała czerwoną skrzeplinę. Od szyi w dół nie było nic do przypominało człowieka. Każdy wewnętrzny fragment został dotkliwie zmasakrowany. Jeszcze gniewniejszym ruchem zakryłam pozostałości po Haruno i wybiegłam przez drzwi. Wbiegłam do pokoju gdzie mieszkały Tomoko i Rise. Łóżko Warai także było przez nią zajęte. Odkryłam prześcieradło i zobaczyłam poduszkę i pościel w krwi. Od strzałów miała trzy dziury w głowie, krtani i klatce piersiowej. Na ramionach i szyi miała ślady po sznurze, który pozostawił po sobie krwawe pręgi. Jej niebieskie oczy były szeroko otwarte. Zakryłam je dłonią i delikatnym ruchem zasłoniłam jej źrenice. Podeszłam do jej szafki.
-Jesteś niesamowita Arissa- usłyszałam za sobą głos Kait jednak się nie odwróciłam.
-Na jakiej podstawie tak sądzisz?- odparłam sucho
-Pomimo tego że zginęły nasze trzy towarzyszki ty potrafisz zachować zimną krew i spokój, jesteś naprawdę niesamowita. Ja gdy tylko się dowiedziałam od razu się rozpłakałam- załkała.
-Nie jestem niesamowita tylko okrutna- odwróciłam się do niej zalana łzami- nie mogę dalej uwierzyć, że nie żyją.- niebiesko-włosa podeszła do mnie i przytuliła, Odwzajemniłam uścisk i dałam upust emocjom plamiąc jej białą koszulę. Pogłaskała mnie po głowie
-Już, już wypłacz się.
-To ja powinnam była zginąć, a nie one. To ja jestem za was wszystkich odpowiedzialna. Gdybym tylko tam była to...
-To może by to wszystko przyniosło jeszcze więcej więcej ofiar, nie możesz się za to wszystko obwiniać, bo to nie jest twoja wina.
-Dlaczego to ty zawsze mnie pocieszasz, dlaczego nie może być na odwrót. Nie zasłużyłam na tytuł przywódcy- załkałam na jej ramieniu
- Uwierz, że nikt inny bardziej do tej roli się nie nadaje.
- Ale przywódca powinien zawsze zginąć na początku, powinien zrobić wszystko żeby jego poddani zostali przy życiu koszem jego własnego, a ja... a ja zachowałam sie tak samolubnie
- To nie prawda, zawsze ryzykujesz życiem, że byśmy my się nie mieszali do walki, byśmy wyszli z tego wszystkiego bez najmniejszego zadrapania, Jesteś godna podziwu i naśladowania, żaden inny przywódca, ąni Itachi czy Pain, tak sie nie narażają jak ty... zrozum to w końcu
-Ok, rozumiem, jednak jest jeszcze jedna rzesz zanim będę się musiała pogodzić z tym, że one już nie są na tym świecie.
-Nigdzie nie idziesz- Usłyszałyśmy głos Itachi'ego który stał w drzwiach oparty o ich framugę.- spróbuj tylko ruszyć na odwet to..
-To co? Chyba nie myślisz, że puszcze im to płazem?
-Nawet nie wiesz kto to zrobił.
-Od tego mam wiadomości i wasze głowy.
- no dobrze dowiesz się kto to zrobił i co? Co zrobisz dalej, bezmyślnie się wkradniesz do ich bazy i wszystkich zabijesz albo ty zostaniesz zabita?
- A żebyś wiedział, jednak to oni zostaną zabici. Z tą Sairyuketsu się nie zadziera, a ja dopilnuje żeby się o tym dowiedzieli!
Wybiegłam do mojego pokoju spojrzałam na zegarek. Północ. Dobra, myślę, że Naruto wszystko wygada. Znowu wybiegłam z pokoju. Najpierw zastałam kucnie w której był obiekt pożądany.
-Naruto nie będe owijać w bawełnę, bo z twoim łbem i tak byś nie wiedział o co chodzi, więc powiedz mi proszę kto zabił Ino, Sakurę i Rise.
-Kto je zabił- podrapał się zamyślony po brodzie- wydaje mi się że Taka, bo widziałem tam Madare i kilka innych osób, więc to oni.
-Na pewno?
-Tak na pewno, na sto pro!
-Dobra dzięki.
Wróciłam się do pokoju. Musiałam się przebrać. Wyjęłam z szafy pakunek który dostałam od Kaitlyn. Miałam niedawno urodziny ale dowiadując się że jest to ubranie na misje postanowiłam, że ubiorę je dopiero wtedy gdy będę chciała, a dzisiaj jest ten dzień. Włożyłam na siebie czarno biały top, białe spodenki i czarne długie skarpety. Dostałam jeszcze tylko... jeden rękaw. Zdziwiłam się. Przeszukałam jeszcze pudełko i natknęłam się na kartkę. Otworzyłam ją i zobaczyłam wizualizację całego stroju. Ona to jednak ma talent. Dzięki niemu wiele rzeczy zostało poprawie założonych.
Spojrzałam na maskę. Była naprawdę
śliczna. Strasznie mi się podoba. Odłożyłam ją do pudełka i
podeszłam do lusterka. Związałam włosy w koński ogon, a grzywkę
spięłam wsuwką w taki sam sposób jak na rysunku niebiesko-włosej.
Ponownie wstałam. Ubrałam buty, które także podarowała mi Kait i
założyłam maskę. Przejrzałam sie jeszcze raz w lustrze. Nikt
mnie nie rozpozna, nie ma po prostu takiej opcji. Włożyłam pistolet
do nowej kabury autorstwa Ao i gwoździe do kabury na lewej nodze.
Chyba po to nie mam na lewej ręce rękawa... Zadowolona z mojej
przyjaciółki postanowiłam jej podziękować. Wybiegłam z pokoju,
jednak musiałam się wrócić po maskę. Jeszcze raz wybiegłam z
pomieszczenia zatrzaskując za sobą drzwi i pobiegłam do pokoju
Kait. Otworzyłam drzwi a ona momentalnie oderwała się od zajęcia
i spojrzała w moją stronę.
-Wyglądasz w tym lepiej niż przewidziałam.- powiedziała z uznaniem
-Dziewczyno ty jesteś genialna- podbiegłam do niej, mocno przytuliłam i dałam całusa w policzek- dobra to ja lecę, Pa!
Wybiegłam z jej pokoju i z bazy. Złapałam jeszcze na przychodzie swojego smartfona. Założyłam maskę i schowałam się w budce telefonicznej. Wstukałam krótkie hasło "Taka" w wyszukiwarce i zaczęłam przeszukiwać internet. Ostatnio byli w "45", no to to wiemy... o! Była wielka akcja, tu w Kyoto gdzie policja znalazła ich bazę. To nie daleko. Uznałam, że najlepiej przeszukać starą bazę, bo w końcu nasza w tokio była już raz odnaleziona, a pomimo tego powróciliśmy do niej po kilku miesiącach. Włożyłam Telefon do kieszeni spodenek i wyszłam z budki. Baza taki jest w starej opuszczonej fabryce czekolady. Zastanawia mnie dlaczego zawsze duże organizacje muszą mieć bazę gdzieś w jakiejś opuszczonej fabryce. My też mamy wielu ludzi, a pomimo tego mamy bazę w piwnicy... też za bardzo nie poprawiamy swojej sytuacji... Pobiegłam na przystanek autobusowy i przeczytałam rozkład jazdy. Najbliższy autobus miałam za 5 minut. Chciałam potrzeć się po nosie, ale zapomniałam że mam maskę. Zaraz, ja zapomniałam, że nie jestem ubrana do jazdy autobusem! Kuźde! Nie chce mi się iść na piechotę. Rozejrzałam się w około i zobaczyłam wiadukt. Bingo! Weszłam na po schodach i podeszłam do barierki. Po chwili zobaczyłam nadjeżdżający autobus i to w dodatku mój. Wskoczyłam na barierkę i poczekałam, aż podjedzie. Zaskoczyłam z metalowej poręczy wprost na dach autobusu. Dobra, czyli dojazd mamy za sobą.
-Wyglądasz w tym lepiej niż przewidziałam.- powiedziała z uznaniem
-Dziewczyno ty jesteś genialna- podbiegłam do niej, mocno przytuliłam i dałam całusa w policzek- dobra to ja lecę, Pa!
Wybiegłam z jej pokoju i z bazy. Złapałam jeszcze na przychodzie swojego smartfona. Założyłam maskę i schowałam się w budce telefonicznej. Wstukałam krótkie hasło "Taka" w wyszukiwarce i zaczęłam przeszukiwać internet. Ostatnio byli w "45", no to to wiemy... o! Była wielka akcja, tu w Kyoto gdzie policja znalazła ich bazę. To nie daleko. Uznałam, że najlepiej przeszukać starą bazę, bo w końcu nasza w tokio była już raz odnaleziona, a pomimo tego powróciliśmy do niej po kilku miesiącach. Włożyłam Telefon do kieszeni spodenek i wyszłam z budki. Baza taki jest w starej opuszczonej fabryce czekolady. Zastanawia mnie dlaczego zawsze duże organizacje muszą mieć bazę gdzieś w jakiejś opuszczonej fabryce. My też mamy wielu ludzi, a pomimo tego mamy bazę w piwnicy... też za bardzo nie poprawiamy swojej sytuacji... Pobiegłam na przystanek autobusowy i przeczytałam rozkład jazdy. Najbliższy autobus miałam za 5 minut. Chciałam potrzeć się po nosie, ale zapomniałam że mam maskę. Zaraz, ja zapomniałam, że nie jestem ubrana do jazdy autobusem! Kuźde! Nie chce mi się iść na piechotę. Rozejrzałam się w około i zobaczyłam wiadukt. Bingo! Weszłam na po schodach i podeszłam do barierki. Po chwili zobaczyłam nadjeżdżający autobus i to w dodatku mój. Wskoczyłam na barierkę i poczekałam, aż podjedzie. Zaskoczyłam z metalowej poręczy wprost na dach autobusu. Dobra, czyli dojazd mamy za sobą.
05.04.2015r. Godzina 00:50
Fabryka Czekolady w Kyoto
Fabryka Czekolady w Kyoto
Jechałam pół godziny. Gdy pojazd się
zatrzymał zeskoczyłam z dachu i pobiegłam w stronę fabryki.
Biegłam i się rozglądałam w prawo i w lewo. Przed sobą miałam
prawdopodobnie wejście do ich bazy bo stało przed nim dwóch gości
z pistoletami. Czyli nie tylko my wracamy do poprzedniej bazy.
Zakradłam się na dach przeciwnego budynku. Wyciągnęłam pistolet
i wycelowałam. Po chwili jednak się zawahałam uznając, że
lepiej jest użyć gwoździ. Rzuciłam jednym, trafiając gościa po
lewej, ten drugi zamiast się rozglądnąć podszedł przerażony do
kolegi. Jednak w pół kroku jego gardło zostało przebite przez
stal. Jak widać koledzy za bardzo się nie znają na walce.
Poczekałam jeszcze pięć minut, bo przecież ten idiota zamiast w
inną stronę musiał się przewalić na drzwi. Nikt nie szedł więc
zeskoczyłam i podeszłam do drzwi spojrzałam przez wizjer dla
pewności i nikogo nie widząc pociągnęłam za klamkę. Zamknięte.
Spojrzałam na gości pod nogami i zobaczyłam pęk kluczy przypięty
do szlufki ich czarnych spodni. Zerwałam materiał, bo nie miałam
czasu się cackać z ich odczepianiem i zamarłam na ilość metalu
zawieszona na stalowym okręgu. Przeszukałam je i zobaczyłam że są
podpisane. No tak przecież tacy jak oni raczej nie zapamiętają, który klucz jest do czego. Wybrałam właściwy i otworzyłam drzwi.
Na "W" wyciągnęłam ten klucz i jeszcze kilka innych,
które uznałam za potrzebne. Weszłam do fabryki. Było tu całkiem
jasno jak na bazę organizacji przestępczej, ale to nie oznacza że
nie może się tu roić od pułapek. Cicho przechodząc rozglądałam
się w około i natknęłam nie na plan całej fabryki, że też tego
nie ściągnęli. Przestudiowałam szybko całą mapę i postanowiłam,
że pójdę do centralnej wierzy. Przebiegłam kilka metrów i
usłyszałam kroki i głosy chyba dwóch kolesi przystanęłam i
schowałam się we wnękę. Skręcili w moją stronę, chociaż to
nawet lepiej jakieś ubranie im zabiorę to może się nie będę
wyróżniać. Przeszli koło mnie, a ja szybkim ruchem walnęłam ich
w kark pozbawiając przytomności. Zdjęłam z tego niższego pelerynę i
założyłam na siebie. Przeciągnęłam ich w kąt z którego
wyszłam i w razie "w" przecięłam im tętnice szyjną.
Gdyby się obudzili szybciej niż przypuszczam to było by kiepsko, a
zwłaszcza, że nie mam ze sobą liny i taśmy- wtedy było by
łatwiej, a oni uszli by z życiem.
Przeszłam przez korytarz i stanęłam
przed drzwiami na balkon. Ściągnęłam maskę na wszelki wypadek i
schowałam do narzuty, co było naprawdę dobrym pomysłem.
-Kim jesteś?- usłyszałam za sobą głos mężczyzny
-J-ja?- odwróciłam powoli głowę i zobaczyłam brązowowłosego chłopaka z czerwonymi tatuażami na policzkach.
-Tak ty, nie poznaje cie.
-To dlatego, że jestem nowa- odwróciłam się cała i uznałam że będę grać głupią.
-Nowa powiadasz?
-Tak powiadam.
-Siedź cicho!- był lekko zażenowany
-Hai!- stanęłam na baczność, że też muszę odstawiać taki cyrk
-Jak masz na imię?
-A ty jak masz na imię- zamrowił mnie wzrokiem- pff... nie miły jesteś, ja chce tylko się dowiedzieć z kim będę pracować a ty masz jakieś wąty do mnie.- udałam naburmuszoną lalę.
-Z kim będziesz pracować?, a ty wiesz w ogóle kto jest twoim szefem?
-Sz-szefem powiadasz..., o-oczywiście, że wiem, no co ty! Pff... Zatrudniam się do pracy i nie wiem kto jest moim pracodawcą... heh, śmieszne
-No to jak ma na imię szef?!- lekko się wkurzył
-Uum... eee...- myśl Arissa kuźde myśl!
-Kim jesteś?- usłyszałam za sobą głos mężczyzny
-J-ja?- odwróciłam powoli głowę i zobaczyłam brązowowłosego chłopaka z czerwonymi tatuażami na policzkach.
-Tak ty, nie poznaje cie.
-To dlatego, że jestem nowa- odwróciłam się cała i uznałam że będę grać głupią.
-Nowa powiadasz?
-Tak powiadam.
-Siedź cicho!- był lekko zażenowany
-Hai!- stanęłam na baczność, że też muszę odstawiać taki cyrk
-Jak masz na imię?
-A ty jak masz na imię- zamrowił mnie wzrokiem- pff... nie miły jesteś, ja chce tylko się dowiedzieć z kim będę pracować a ty masz jakieś wąty do mnie.- udałam naburmuszoną lalę.
-Z kim będziesz pracować?, a ty wiesz w ogóle kto jest twoim szefem?
-Sz-szefem powiadasz..., o-oczywiście, że wiem, no co ty! Pff... Zatrudniam się do pracy i nie wiem kto jest moim pracodawcą... heh, śmieszne
-No to jak ma na imię szef?!- lekko się wkurzył
-Uum... eee...- myśl Arissa kuźde myśl!
"-Naruto nie będe owijać w bawełnę, bo z twoim łbem i tak byś nie wiedział o co chodzi, więc powiedz mi proszę kto zabił Ino, Sakurę i Rise.
-Kto je zabił- podrapał się zamyślony po brodzie- wydaje mi się że Taka, bo widziałem tam Madare i kilka innych osób, więc to oni.
-Na pewno?
-Tak na pewno, na sto pro!"
-Madara! Ma na imie Madara
-Gdzie szacunek kobieto?
-Madara... - sama?
-Madara- dono, trochę więcej niż pan, nie jest to osoba która da ci cukierka za to że pomogłaś przy zakupach
-Ta jest, zrozumiałam!- zasalutowałam
-Dobra to wróćmy do tego jak masz na imię.
-Dobra powiem ci ale pod warunkiem, że ty też mi powiesz swoje okej- pochyliłam się w jego stronę i się uśmiechnęłam
-Dobra, okej- dał za wygraną
-Jestem Sairyuketsu, Arissa Saiyuketsu- powiedziałam to jak jakiś superbohater
-...- załamał się psychicznie chłopak
-No co?
-Ekhem.... nic. Jestem Inuzuka Kiba.
-Kiba?
-Tak Kiba i radze ci się trochę ogarnąć, bo z innymi nie może być tak miło jak za mną.
-Dobra, jasne, wezmę te uwagę pod uwagę- jak to dziwnie zabrzmiało
-Ta dobra ja będę leciał
-Ta jasne miłego lotu!- spojrzał na mnie jak na idiotkę i się uśmiechną
-Nawzajem- machnął ręką i odszedł
Odetchnęłam z ulgą. Podeszłam jeszcze raz do drzwi i pewnym ruchem je otworzyłam. Wyszłam po schodach i znalazłam cię na korytarzu. Według mapy czy w prawo czy w lewo dojdę do centrum zarządzania. Wybrałam prawo i zaczęłam biec. Założyłam z powrotem maskę na twarz. Dobiegłam do drzwi i je otworzyłam. Znalazłam się w pomieszczeniu z dużą konsolą do sterowania maszynami i wielką szybą. Spojrzałam przez nią. Zakład pracy był niezły jednak szkoda, że nie używany. Zobaczyłam kilku gości na dole więc wyciągnęłam pistolet z kabury i wycelowałam w jednego. Nagle usłyszałam wystrzał a pieć centymetrów od poje głowy w szkle pozostał ślad po kuli.
-Kogo my tu mamy, cycatą koleżankę.- odwróciłam głowę, a moja brew zadrgała
-Cycatą, powiadasz?!
-Gdzie szacunek kobieto?
-Madara... - sama?
-Madara- dono, trochę więcej niż pan, nie jest to osoba która da ci cukierka za to że pomogłaś przy zakupach
-Ta jest, zrozumiałam!- zasalutowałam
-Dobra to wróćmy do tego jak masz na imię.
-Dobra powiem ci ale pod warunkiem, że ty też mi powiesz swoje okej- pochyliłam się w jego stronę i się uśmiechnęłam
-Dobra, okej- dał za wygraną
-Jestem Sairyuketsu, Arissa Saiyuketsu- powiedziałam to jak jakiś superbohater
-...- załamał się psychicznie chłopak
-No co?
-Ekhem.... nic. Jestem Inuzuka Kiba.
-Kiba?
-Tak Kiba i radze ci się trochę ogarnąć, bo z innymi nie może być tak miło jak za mną.
-Dobra, jasne, wezmę te uwagę pod uwagę- jak to dziwnie zabrzmiało
-Ta dobra ja będę leciał
-Ta jasne miłego lotu!- spojrzał na mnie jak na idiotkę i się uśmiechną
-Nawzajem- machnął ręką i odszedł
Odetchnęłam z ulgą. Podeszłam jeszcze raz do drzwi i pewnym ruchem je otworzyłam. Wyszłam po schodach i znalazłam cię na korytarzu. Według mapy czy w prawo czy w lewo dojdę do centrum zarządzania. Wybrałam prawo i zaczęłam biec. Założyłam z powrotem maskę na twarz. Dobiegłam do drzwi i je otworzyłam. Znalazłam się w pomieszczeniu z dużą konsolą do sterowania maszynami i wielką szybą. Spojrzałam przez nią. Zakład pracy był niezły jednak szkoda, że nie używany. Zobaczyłam kilku gości na dole więc wyciągnęłam pistolet z kabury i wycelowałam w jednego. Nagle usłyszałam wystrzał a pieć centymetrów od poje głowy w szkle pozostał ślad po kuli.
-Kogo my tu mamy, cycatą koleżankę.- odwróciłam głowę, a moja brew zadrgała
-Cycatą, powiadasz?!
Raport Zgonów
Warai Rise
"Moje życie jest iluzją-
na co dzień skrywam swoje smutki pod maską roześmianej dziewczyny"
Lat: 19
Pochodzenie: Tokio
Data urodzenia: 2 lutego
Płeć: kobieta
Płeć: kobieta
Wzrost: 165 cm
Waga: 46 kg
Waga: 46 kg
Grupa krwi: AB
Wiek dołączenia do organizacji: 10 lat
Rodzina: Zmarli
Data śmierci: 3.04.2015r. ( Rozdział IV)
Okoliczności śmierci: Zastrzelona po poprzednim związaniu i zastraszaniu.
Okoliczności śmierci: Zastrzelona po poprzednim związaniu i zastraszaniu.
Haruno Sakura
"Ciężko sprawić, aby twoje myśli do kogoś dotarły"
Lat: 19
Pochodzenie: Tokio
Data urodzenia: 28 marca
Płeć: kobieta
Płeć: kobieta
Wzrost: 165 cm
Waga: 45,4 kg
Waga: 45,4 kg
Grupa krwi: 0
Wiek dołączenia do organizacji: 15 lat
Rodzina: Kizashi Haruno (ojciec)
Mebuki Haruno (matka)
Data śmierci: 3.04.2015r. ( Rozdział IV)
Okoliczności śmierci: Złapana i uprowadzona przed lokal gdzie została zgwałcona, zabita, a jej ciało zostało brutalnie zmasakrowane
Yamanaka Ino
Lat: 19Okoliczności śmierci: Złapana i uprowadzona przed lokal gdzie została zgwałcona, zabita, a jej ciało zostało brutalnie zmasakrowane
Yamanaka Ino
" Gdy nie chcesz walczyć to sama walka nie ma sensu"
Pochodzenie: Osaka
Data urodzenia: 23 września
Płeć: kobieta
Płeć: kobieta
Wzrost: 165 cm
Waga: 46 kg
Waga: 46 kg
Grupa krwi: B
Wiek dołączenia do organizacji: 15 lat
Rodzina: Inoichi Yamanaka (ojciec)
Data śmierci: 3.04.2015r. ( Rozdział IV)
Okoliczności śmierci: Złapana za gardło i duszona nad ziemią, po chwili zastrzelona.
Okoliczności śmierci: Złapana za gardło i duszona nad ziemią, po chwili zastrzelona.
wtorek, 26 maja 2015
Raport IV
Stoję przed lustrem.
.
.
.
Tylko
dlaczego?
Za
mną jest czarna jak noc otchłań. Przywraca wspomnienia, boje się
jej. Nie chce wracać do przeszłości, nie chcę
.
.
.
Lekko
trącam białą grzywkę,
patrze
w swoje oczy...
coś
jest w lustrze...
Lekko
się przyglądam i widze....
To
które ...!
Ona...
Jest
zakrwawiona....
.
.
.
Jej
włosy są w krwi, twarz, ręce....
.
.
.
-Co?
Kim ty jesteś?
.
.
.
Cofam
się...
Krok,
drugi trzeci...
.
.
.
Kolejny,
drugi trzeci
.
.
.
Idzie
z mną... wyszła z lustra
.
.
.
Boje
się
Jej ... włosy lekko falują, jakby to wiatr wprowadzał je w taniec,
a ręce wędrują w moją stronę
.
.
.
Krople
krwi bezwładnie wytyczają czerwoną ścieżkę na jej nagim ciele...
Uśmiecha
się, jak seryjny morderca
.
.
.
Zaraz,
tylko ona to ja...!
Patrze
na siebie
.
.
.
Po
moim nagim ciele spływają czerwone krople.....
Słysze
krzyki, boje się
.
.
.
Słysze
krzyki każdego kogo zabiła...
Przytula
mnie
.
.
.
.
.
.
-Boje
się...
-Ich
.
.
.
-Dlaczego
byłam nie grzeczna?
.
.
.
-Ale
ja nie chce zabijać, nie chce żeby na mnie krzyczeli...
Patrze
w jej...
.
.
.
.
.
.
-Kogo...
no kogo mam zabić? Zrobię to jeśli przestaną krzyczeć...
*
* *
Piątek 20.03.2015 r.
Dom Arissy i Aise
-Arissa wstawaj no!!!- dostałam z liścia po twarzy od Aise, grr... ona to ma sposoby na pobudkę. Głośno westchnęłam. Usiadłam na łóżku i przyglądnęłam sie jej facjacie, której już po kilku godzinach miałam dosyć. Stała ubrana w krótką morską tunikę z wielkim sercem na biuście, ręce złożone pod piersiami, ciężar ciała na lewej nodze i głowa z naburmuszonym wyrazem twarzy zwrócona w prawo. Włosy związane w dwa kucyki. Natomiast u mnie tak zwany "artystyczny nieład", a dokładniej za mała ciemno-zielona koszulka, krótkie granatowe spodenki, rozmazany tusz do rzęs i warkocz, który już nim nie jest( tak dokładniej to nie wiem czy w ogóle można nazwać go warkoczem).
Tama-san dalej miała na mnie focha po wczorajszej niby-rozmowie na powitanie. Później opuściłam jej skromne progi w celu zabicia istoty, która potocznie zwie się Jackie Reddo. Ta mała gówniara co o mało mnie nie zastrzeliła... , ale później dostała taki opieprz ode mnie, że normalnie każdy by zwiewał dalej niż horyzont widać. A ta machnęła ręką, parsknęła śmiechem, odwróciła się i poszła dodając propozycje pójścia na film. Do pierwszej siedziałam w bazie, a jest szósta.
-Też miło cię ponownie widzieć Aise...
Prychnęła i z gracją opuściła pokój. Kolejny dzień do szkoły.... mam dość.... Wstałam z łózka i wykonałam wszystkie poranne czynności. W końcu mogłam wyjść do ludzi. Włosy jak zawsze rozpuszczone, spodenki jeansowe do 1/4 ud, biała koszula i na to bluza. Wyszłam z pokoju i z dobrym humorem zeszłam na dół. Aise-san robiła coś w kuchni. Odwróciła głowę
-Wyglądasz jak jakiś psiur...- Aiseee....twoje komentarze powalą nawet mistrza ciętej riposty, chyba.
-A miałam tak dobry humor, hm... (wydech bezradności)-podeszłam do niej i zobaczyłam na talerzu dwa tosty z czekoladą. Szybko zabrałam jeden z porcelanowego naczynia i wskoczyłam na kanapę w salonie.- Mogłaś się bardziej postarać- "Arissa- krytyk kulinarny"
-No to jest przynajmniej lepsze niż twoje wcz...
-Spróbuj dokończyć, a ci takiego gonga wypierdzielę, że jedynki na spacer wyprowadzisz, to że mam dobry humor nie oznacza, że tego nie zrobię
-Myślisz że się ciebie boję?-arogancki uśmieszek
-Mam wtyki u księdza-pewna wygrana
-Smacznego Arissa, chcesz może jeszcze jedną?-grzeczna dziewczynka
-Nie dzięki-wzięłam plecak do ręki. Poczułam czyjś oddech na karku. Szybko odwróciłam głowę
-Coś się stało?- Aise szybko zareagowała. Stałam jak wryta... skąd ja to?...
-Aise..., mam pytanie czy ty widzisz i słyszysz inne duchy?- nie spojrzałam na nią, a ciarki na moim ciele urządziły sobie imprezę
-Tak, ale nic tu nie widzę, co się sta...
-Nic! Wychodzę- szybko sie oddaliłam i wyszłam z mieszkania.
-...wystarczy, że zabijesz...
-Ponieważ wahasz się czy
zabić.
Dom Arissy i Aise
-Arissa wstawaj no!!!- dostałam z liścia po twarzy od Aise, grr... ona to ma sposoby na pobudkę. Głośno westchnęłam. Usiadłam na łóżku i przyglądnęłam sie jej facjacie, której już po kilku godzinach miałam dosyć. Stała ubrana w krótką morską tunikę z wielkim sercem na biuście, ręce złożone pod piersiami, ciężar ciała na lewej nodze i głowa z naburmuszonym wyrazem twarzy zwrócona w prawo. Włosy związane w dwa kucyki. Natomiast u mnie tak zwany "artystyczny nieład", a dokładniej za mała ciemno-zielona koszulka, krótkie granatowe spodenki, rozmazany tusz do rzęs i warkocz, który już nim nie jest( tak dokładniej to nie wiem czy w ogóle można nazwać go warkoczem).
Tama-san dalej miała na mnie focha po wczorajszej niby-rozmowie na powitanie. Później opuściłam jej skromne progi w celu zabicia istoty, która potocznie zwie się Jackie Reddo. Ta mała gówniara co o mało mnie nie zastrzeliła... , ale później dostała taki opieprz ode mnie, że normalnie każdy by zwiewał dalej niż horyzont widać. A ta machnęła ręką, parsknęła śmiechem, odwróciła się i poszła dodając propozycje pójścia na film. Do pierwszej siedziałam w bazie, a jest szósta.
-Też miło cię ponownie widzieć Aise...
Prychnęła i z gracją opuściła pokój. Kolejny dzień do szkoły.... mam dość.... Wstałam z łózka i wykonałam wszystkie poranne czynności. W końcu mogłam wyjść do ludzi. Włosy jak zawsze rozpuszczone, spodenki jeansowe do 1/4 ud, biała koszula i na to bluza. Wyszłam z pokoju i z dobrym humorem zeszłam na dół. Aise-san robiła coś w kuchni. Odwróciła głowę
-Wyglądasz jak jakiś psiur...- Aiseee....twoje komentarze powalą nawet mistrza ciętej riposty, chyba.
-A miałam tak dobry humor, hm... (wydech bezradności)-podeszłam do niej i zobaczyłam na talerzu dwa tosty z czekoladą. Szybko zabrałam jeden z porcelanowego naczynia i wskoczyłam na kanapę w salonie.- Mogłaś się bardziej postarać- "Arissa- krytyk kulinarny"
-No to jest przynajmniej lepsze niż twoje wcz...
-Spróbuj dokończyć, a ci takiego gonga wypierdzielę, że jedynki na spacer wyprowadzisz, to że mam dobry humor nie oznacza, że tego nie zrobię
-Myślisz że się ciebie boję?-arogancki uśmieszek
-Mam wtyki u księdza-pewna wygrana
-Smacznego Arissa, chcesz może jeszcze jedną?-grzeczna dziewczynka
-Nie dzięki-wzięłam plecak do ręki. Poczułam czyjś oddech na karku. Szybko odwróciłam głowę
-Coś się stało?- Aise szybko zareagowała. Stałam jak wryta... skąd ja to?...
-Aise..., mam pytanie czy ty widzisz i słyszysz inne duchy?- nie spojrzałam na nią, a ciarki na moim ciele urządziły sobie imprezę
-Tak, ale nic tu nie widzę, co się sta...
-Nic! Wychodzę- szybko sie oddaliłam i wyszłam z mieszkania.
Słyszałam już te słowa,
słyszałam już te krzyki, ale nie wiem... właśnie czego ja nie
wiem słyszę tylko jej głos, kim ona jest I dlaczego każe mi zabijać.
Nie.. widziałam ją! Nie miała twarzy, ale miała czarne krótkie
włosy. Kto ma takie krótkie włosy. I... dlaczego w ogóle ją
słyszę. To jest nie normalne! Nikt o zdrowych zmysłach nie słyszy
innych,prawdopodobnie zmarłych, ludzi. Ale też nie dzieje się to
bez przyczyny. Widocznie moim "duchowym" zadaniem jest
kogoś zabić. Jeśli to zrobię te krzyki ucichną, będę wolna od
nich. Niech i tak będzie. Zabije go i wtedy przestanę... zabijać ?
Przecież to moje... hobby? Całe życie? Od dobrych kilku, jak nie
kilkunastu lat zabijam ludzi i tak nagle mam przestać? Mam przestać
naśladować ojca i mam być normalną dziewczyną. Przecież
Akatsuki to mój wieloletni wysiłek włożyłam w niego wiele
wysiłku, wylałam tyle krwi nie tylko innych ludzi jak i swojej.
Moje oko jest na to dowodem. Czerwone szkło, to które jest widoczne
przy Yuuki. To dzięki niemu ja i Ryuketsu jesteśmy w jakiś stopniu
inne, mimo, że to ja ją stworzyłam. Yuuki zachowa zimną krew i
bezlitośnie zabije, Arissa się zawa...
Na następną
misję idę jako Arissa, nie jako Yuuki.
Weszłam do szkoły, przebrałam buty i podeszłam pod klasę. Prawie nikogo tam nie było co mnie nieźle zaskoczyło. Stałam zdenerwowana z tego powodu przez następne 5 minut. Westchnęłam. Zastanawia mnie czy dam radę zabić kogoś bez tej peruki. Jeśli pojawiły by sie kruki byłoby źle. Kruki... Uchiha tam pracuje. Pewnie musi świetnie wyglądać w czarnym garniturze... czekaj, czekaj Arissa co ty wygadujesz? Znasz go zaledwie dzień i już wyobrażasz sobie tak niestworzone rzeczy. Tak w ogóle to Itachi pewnie też dobrze by wyglądał w takim garniaku, w końcu... to bracia.
Weszłam do szkoły, przebrałam buty i podeszłam pod klasę. Prawie nikogo tam nie było co mnie nieźle zaskoczyło. Stałam zdenerwowana z tego powodu przez następne 5 minut. Westchnęłam. Zastanawia mnie czy dam radę zabić kogoś bez tej peruki. Jeśli pojawiły by sie kruki byłoby źle. Kruki... Uchiha tam pracuje. Pewnie musi świetnie wyglądać w czarnym garniturze... czekaj, czekaj Arissa co ty wygadujesz? Znasz go zaledwie dzień i już wyobrażasz sobie tak niestworzone rzeczy. Tak w ogóle to Itachi pewnie też dobrze by wyglądał w takim garniaku, w końcu... to bracia.
Dwa tygodnie później
Piątek 3.04.2015r.
Nie wierze! To tylko głupi sen!
NIENAWIDZĘ MUNDURKÓW!!! Co ta cholerna baba sobie myśli. Jeszcze
dodatkowo musi być on taki... taki... no taki noo!! Biała koszula z
krótkim rękawem, Czerwona wstążka przewiązana przez jej kołnierzyk, niebieska (naprawdę krótka) spódnica i czarne podkolanówki. Wyglądam jak jakiś wieśniak!!!
Głośno westchnęłam, jak ja to często robię...
-No Yukkino jak ci sie podobają mundurki, hm...?
-Nic już nie mów Shiwase...- Jackie jak zawsze musi postawić na oryginalność, bo by była chora... Dodatki w jej wydaniu- czarna leciutka bluza, można powiedzieć narzuta i czarne wysokie skarpety. Dodatki w wykonaniu Sakury i Ino? - jeszcze bardziej skrócona spódnica i jeszcze wyższe skarpety. Reszta jest CHYBA!! normalna... Mundurek chłopaków- czarne spodnie, biała koszula i czerwony krawat.
Głośno westchnęłam, jak ja to często robię...
-No Yukkino jak ci sie podobają mundurki, hm...?
-Nic już nie mów Shiwase...- Jackie jak zawsze musi postawić na oryginalność, bo by była chora... Dodatki w jej wydaniu- czarna leciutka bluza, można powiedzieć narzuta i czarne wysokie skarpety. Dodatki w wykonaniu Sakury i Ino? - jeszcze bardziej skrócona spódnica i jeszcze wyższe skarpety. Reszta jest CHYBA!! normalna... Mundurek chłopaków- czarne spodnie, biała koszula i czerwony krawat.
-Pamiętaj
o jednym, że co byś nie zrobiła gorzej nie będzie- na jej twarzy
zakwitł uśmiech.
-Ty to potrafisz pocieszyć...
-Prawda? Lepszego pocieszenia nie dostaniesz od nikogo, a teraz spadam, muszę załatwić hydraulikę- pacnęłam sie ręką w czoło.
-Ty to potrafisz pocieszyć...
-Prawda? Lepszego pocieszenia nie dostaniesz od nikogo, a teraz spadam, muszę załatwić hydraulikę- pacnęłam sie ręką w czoło.
Parking przed szkołą
-Sasuke pamiętaj żeby to
dzisiaj konieczne załatwić- Shion po raz kolejny powtarza mi to
samo polecenie, a ja nie lubię gdy mi ktoś coś ciągle powtarza chyba, że go o to poproszę, a to rzadki nawet bardzo rzadki widok.
-Tak, tak pamiętam...
-No to ja będę pod salą, widzimy sie później- pomachała mi ręką na pożegnanie. Co ja z nią mam, Jedyne co potrafi do dobrze myśleć, a do innych rzeczy się nie nadaje.
Szybkim ruchem ręki założyłem plecak na plecy i zamknąwszy moje ulubione czarne BMW ruszyłem w stronę szkoły. Przed drewnianymi drzwiami stał chłopak z dobrze znaną mi blond czupryną.
-Siema Naruto- żółwik na przywitanie
-Siema stary co tak wcześnie?
-To chyba ja powinienem się ciebie o to spytać- Zaśmiał się, a ja razem z nim
-No wiesz czasem tak wypada, że trzeba być punktualnie w szkole- ręka na kark i firmowy uśmiech- gdy nie potrafi wymyśle dobrej wymówki ten gest zawsze się pojawia.
-To trochę dziwne że zawsze spóźniasz się na lekcję razem z Kaitlyn, Shikamaru, Rise i Yukkino.
-Yukkino? Aaaa... chodzi ci o Naname-chan.- niezbyt umiejętnie wyratował się z sytuacji
-Ty mi nie mów że nie wiesz z kim spędzasz prawie całą przerwę każdego dnia
-Ja wiem Sasuke, że ty śledczym jesteś, ale ja nic nie zrobiłem.
-To, że w ogóle To powiedziałeś sprawia, że mam wrażenie, że coś wiesz...
-Aj przestań no... A tak w ogóle to zmieńmy temat-Jego wyraz twarzy niebezpiecznie szybko się zmienił- Jak ci się układa z Yukkino?-Moje źrenice wyraźnie się powiększyły, a serce mocniej zabiło.
-C-co?! Porypało do końca?- ja już znajdę tego kto wypowiada takie oszczerstwa na mój temat
-No bo tak ładnie razem wyglądacie i jak ze sobą rozmawiacie to jest takie napięcie i w ogóle- Znalazłem nie tylko sprawce ale i nieudolnego poetę.
-Naruto, nie wiem co dzisiaj ćpałeś, ale zmień dilera... i to szybko
-No wiesz co?- odparł zrezygnowany
-Problem w tym, że nie wiem- zaszczyciłem go swoim aroganckim uśmiechem, głośno westchnął i wepchnął mnie do szkoły. Przebraliśmy buty i mieliśmy zmierzać w stronę klasy, ale Uzumakiemu zachciało się do toalety. Zniknął gdzieś za horyzontem, a ja zauważyłem stojącą pod salą Yukkino.
-Siema Yukkino- przywitałem sie jak mi nakazywała kultura
-Siemka Uchiha, co tam słychać?- wiedziała że nie lubie jak się do mnie tak zwraca dlatego żeby to ukryć uśmiechnęła sie głupkowato.
-Mówiłem ci, że nie lubie gdy tak mówisz- wzruszyła obojętnie ramionami i posłała mi łobuzerski uśmiech- nie wiem dlaczego sie śmiejesz skoro chodzą po szkole plotki, że jesteśmy razem.
-C-co kur... proszę?- Uwielbiam jej niewiedze- kto to rozgaduje, niech no ja go znajdę to mu takiego gonga zasadzę, że zrobi 365 kaczek po Pacyfiku i na obiad będzie wpierdzielał Hamburgery prosto z Amerykańskiego McDonalda!- w połowie zdania zaczęła strzelać palcami, kciuk na pierwszy palec, na drugi i do końca w prawej ręce. Wyglądało to dość strasznie zwłaszcza co do miny jaką przybrała. Problem w tym, że nie mamy w aktach żadnych wzmianek o odruchach Ryuketsu.
-Dziwne, bo uważam, że spędzasz z nim na tyle dużo czasu, że już dawno powinien się tam znaleźć- spojrzała na mnie podejrzliwie- Zgaduje że wiesz o kogo chodzi.- podniosłem do góry jedną brew. Naname opadły ręce, a z białych jedwabistych włosów stworzyła kotarę.
-Ty mi nie mów, że to ten du...- Na białowłosą skoczył Uzumaki coś krzycząc i gratulując. Lekko ruszyła do przodu dzięki czemu miałem widok na jej twarz, która w tym momencie kipiała ze złości. Złapał ją za ramiona i stanął naprzeciw niej, ta zaś stała z zaciśniętymi pięściami i oczami. Zrobiła lekki krok do tyłu i zamach po którym Uzumaki wylądował na ścianie co o mało nie przewracając Reddo.
Opierdzieliłam dziewczyny za tą całą akcje przed lekcjami i wytłumaczyłam im jak naprawdę było. Te zaczęły mnie przepraszać i zachwycać się tym, że niby tak ładnie razem wyglądaliśmy. Musiały mi o tym przypomnieć akurat wtedy, gdy już prawie sie ogarnęłam. Dlaczego mnie skazali na tak prymitywne istoty. Zobaczyłam Sasuke przy swojej szafce więc podeszłam do niej i z wymuszonym uśmiechem lekko go szturchnęłam. Spojrzał na mnie zdziwiony i odłożył buty na puste miejsce.
-Co się stało Yukkino?- trzasnął szafką i staną przede mną w całej okazałości, poczułam jak się rumienie tylko dalej nie wiedziałam dlaczego...!
-Wiesz Uchiha- brew mu drgnęła- chce cię przeprosić...- odważyłam mu się spojrzeć w oczy ale szybko odwróciłam głowę.
-Niby za co?
-No za zachowanie moich przyjaciół i w ogóle, że doszło do takiej sytuacji- uśmiechnęłam sie lekko, bo tylko na tyle było mnie w tej chwili stać.
-Nie musisz przepraszać, nawet nie wiem dlaczego to powiedziałaś
-Bo czułam się winna...
-Nie rozumiem dlaczego.
-uwierz mi że ja bardziej tego nie rozumiem- cicho to szepnęłam, ale wydawało mi się, że to słyszał. Nastała między nami niezręczna cisza. Spuściłam wzrok i zaczęłam molestować wzrokiem czubki moich czarnych butów.
-Wiesz Yukkino...
-Hm...?- szybko sie ogarnęłam i popatrzyłam na jego lekko zakłopotaną twarz.
-Tak się zastanawiałem czy nie chciała byś może pójść ze mną na spotkanie z okazji drugiego roku mojego awansu na śledczego?- patrzył zupełnie w inną stronę. Mój rumieniec się powiększył dlatego żeby go zakryć spuściłam głowę-Coś nie tak
-Nie wszystko w porządku-szybko doprowadziłam sie od porządku i spojrzałam mu w czarne oczy- chętnie z tobą pójdę- uśmiechnęłam się
-Jako że to będzie spotkanie na wpół biznesowe ubierz proszę jakąś sukienkę
-Nie ma sprawy, Pa do później- wybiegłam ze szkoły.
Baza w Kyoto
-Arissa!- zaskoczyła na mnie Tomoko- słyszałam że dzisiaj w szkole niezły popis dałaś, i jak było hm... dotknąć, a nawet przytulić kogoś takiego ja Uchiha Sasuke?
-Też masz na jego punkcie świra?- zdziwiłam się jej zachowaniem
-Nie, ja mam Shikamaru, ale zgaduje, że Ino i Sakura chciały by to wiedzieć, to może im odsprzedam parę szczegółów- zaczęła pocierać ręce w geście łapczywości.
-na mnie nie będziesz zarabiać...- uśmiechnęłam się arogancko
-No Arissa... wykaż się kreatywnością- założyła ręce na biodra i uśmiechnęła sie pokrzepiająco
-Nie chce mi się...- zignorowałam ją i poszłam do salonu. Ciemne pomieszczenie wydawało się takie puste i bezduszne. Byłam tu tyle razy, to ja wybierałam te czerwone kinkiety i to ja wybierałam tą białą skórzaną kanapę. Przejechałam palcami po oprawie siedzenia. Z bezradności usiadłam na białym fotelu. Rozglądnęłam się po pokoju, a moją uwagę przyciągnęła czarna plama w kącie. Podeszłam do niej i dotknęłam lekko jej ramienia.
-Jackie, co się stało?- ukucnęłam naprzeciw czarnowłosej, a ręce złożyłam na kolanach opierając o nie głowę. Podniosła czarny łeb i zobaczyłam jej zapłakane czerwone oczy.
-Byłaś kiedyś w takiej sytuacji, że spotkałaś kogoś kogo nigdy nie powinnaś spotkać.
- Nie wiem czy wiesz, ale całą moja rodzinę zabił mój ojciec kiedy byłam mała...
-I t-ty nic z tym nie zrobisz?... nie zabijesz go- była zdziwiona ale mój wyraz twarzy pozostał zimny i bezduszny. Jej twarz była dobrze oświetlana przez nikłe światło małej lampy umieszczonej centralnie nad jej głową, moją zaś spowił cień przez co wyglądałam o wiele straszniej.
-On był pierwszą osobą, którą zabiłam.
-Czekaj..., to od kiedy ty zabijasz?
-Odkąd powstało Akatsuki, czyli od 7 roku życia
-A-ale jak taka dziewczynka potrafiła zab...
-Jeśli mam byś szczera, nie uważam żeby we mnie zostało cokolwiek z człowieczeństwa...- zamilkła, zamknęłam oczy po czym wstałam, otworzyłam je ponownie podając rękę Jackie- Kogo spotkałaś?
-Mojego...b-brata... gdy miałam 12 lat zabił on moja matkę, a ojca nie pamiętam.
-Tak, tak pamiętam...
-No to ja będę pod salą, widzimy sie później- pomachała mi ręką na pożegnanie. Co ja z nią mam, Jedyne co potrafi do dobrze myśleć, a do innych rzeczy się nie nadaje.
Szybkim ruchem ręki założyłem plecak na plecy i zamknąwszy moje ulubione czarne BMW ruszyłem w stronę szkoły. Przed drewnianymi drzwiami stał chłopak z dobrze znaną mi blond czupryną.
-Siema Naruto- żółwik na przywitanie
-Siema stary co tak wcześnie?
-To chyba ja powinienem się ciebie o to spytać- Zaśmiał się, a ja razem z nim
-No wiesz czasem tak wypada, że trzeba być punktualnie w szkole- ręka na kark i firmowy uśmiech- gdy nie potrafi wymyśle dobrej wymówki ten gest zawsze się pojawia.
-To trochę dziwne że zawsze spóźniasz się na lekcję razem z Kaitlyn, Shikamaru, Rise i Yukkino.
-Yukkino? Aaaa... chodzi ci o Naname-chan.- niezbyt umiejętnie wyratował się z sytuacji
-Ty mi nie mów że nie wiesz z kim spędzasz prawie całą przerwę każdego dnia
-Ja wiem Sasuke, że ty śledczym jesteś, ale ja nic nie zrobiłem.
-To, że w ogóle To powiedziałeś sprawia, że mam wrażenie, że coś wiesz...
-Aj przestań no... A tak w ogóle to zmieńmy temat-Jego wyraz twarzy niebezpiecznie szybko się zmienił- Jak ci się układa z Yukkino?-Moje źrenice wyraźnie się powiększyły, a serce mocniej zabiło.
-C-co?! Porypało do końca?- ja już znajdę tego kto wypowiada takie oszczerstwa na mój temat
-No bo tak ładnie razem wyglądacie i jak ze sobą rozmawiacie to jest takie napięcie i w ogóle- Znalazłem nie tylko sprawce ale i nieudolnego poetę.
-Naruto, nie wiem co dzisiaj ćpałeś, ale zmień dilera... i to szybko
-No wiesz co?- odparł zrezygnowany
-Problem w tym, że nie wiem- zaszczyciłem go swoim aroganckim uśmiechem, głośno westchnął i wepchnął mnie do szkoły. Przebraliśmy buty i mieliśmy zmierzać w stronę klasy, ale Uzumakiemu zachciało się do toalety. Zniknął gdzieś za horyzontem, a ja zauważyłem stojącą pod salą Yukkino.
-Siema Yukkino- przywitałem sie jak mi nakazywała kultura
-Siemka Uchiha, co tam słychać?- wiedziała że nie lubie jak się do mnie tak zwraca dlatego żeby to ukryć uśmiechnęła sie głupkowato.
-Mówiłem ci, że nie lubie gdy tak mówisz- wzruszyła obojętnie ramionami i posłała mi łobuzerski uśmiech- nie wiem dlaczego sie śmiejesz skoro chodzą po szkole plotki, że jesteśmy razem.
-C-co kur... proszę?- Uwielbiam jej niewiedze- kto to rozgaduje, niech no ja go znajdę to mu takiego gonga zasadzę, że zrobi 365 kaczek po Pacyfiku i na obiad będzie wpierdzielał Hamburgery prosto z Amerykańskiego McDonalda!- w połowie zdania zaczęła strzelać palcami, kciuk na pierwszy palec, na drugi i do końca w prawej ręce. Wyglądało to dość strasznie zwłaszcza co do miny jaką przybrała. Problem w tym, że nie mamy w aktach żadnych wzmianek o odruchach Ryuketsu.
-Dziwne, bo uważam, że spędzasz z nim na tyle dużo czasu, że już dawno powinien się tam znaleźć- spojrzała na mnie podejrzliwie- Zgaduje że wiesz o kogo chodzi.- podniosłem do góry jedną brew. Naname opadły ręce, a z białych jedwabistych włosów stworzyła kotarę.
-Ty mi nie mów, że to ten du...- Na białowłosą skoczył Uzumaki coś krzycząc i gratulując. Lekko ruszyła do przodu dzięki czemu miałem widok na jej twarz, która w tym momencie kipiała ze złości. Złapał ją za ramiona i stanął naprzeciw niej, ta zaś stała z zaciśniętymi pięściami i oczami. Zrobiła lekki krok do tyłu i zamach po którym Uzumaki wylądował na ścianie co o mało nie przewracając Reddo.
-Pacz jak lecisz bałwanie, to nie jest jakaś
autostrada!-Ta czarnowłosa to jakaś sadystka...
-To żeś dopierdzieliła...- odburknęła Yukkino wymachując nadgarstkiem lekko czerwonym od uderzenia. Głośno westchnęła i z hukiem oparła się o ścianę.
-Czym ci znowu podpadł?
-Rozpowiada jakieś niestworzone rzeczy o tym, że jestem z Uchihą- wskazała palcem na mnie. Jackie popatrzyła to na mnie, to na czerwonooką. Szybkim ruchem złapała Naname za obie ręce lekko popychając ją w moją stronę.
-Gratuluje, dziewczyno tak sie martwiłam- udała zmartwioną.
-Cz-czekaj Jackie- jej policzki lekko zmieniły kolor. Podeszły do nas Kait i Rise
-Jackieee... co ty wyprawiasz?- zaczęła z pretensją w głosie Uchimaki usadowiając cały swój ciężar ciała na lewej nodze.
-Dziewczyny! Yukkino jest z Sasuke!-podskoczyła z radości, a mnie już wkurzała ta sytuacja. Jednak Naname stała spokojnie ledwo krok ode mnie zwrócona tyłem. Wzrok miała zawieszony na przyjaciółkach, ale mimo tego widać było, że była bardzo zamyślona.
-Co ?! Nie wierze- różowo włosa wtrąciła cię do rozmowy- Sasuke z Yukkino... Gratuluje stara!-Znowu się rzuciły na białowłosa przez co wpadła na mnie. Odstawiłem lewą nogę do tyłu żeby się nie przewrócić, a ręce odruchowo usadowiłem na jej ramieniu i plecach. Ta zaś opierała się o mnie ramieniem z rękami przy piersiach. Zrobiliśmy krok w tył. Słyszeliśmy tylko urywki ich zachwytu. Kolejny krok i zimna biała nawierzchnia, która uniemożliwiła nam dalszą ucieczkę. Staliśmy w kącie. Usłyszałam w tym jazgocie Naruto, Sakure i Ino które przyszły sprawdzić co się stało. Gdy sie dowiedziały spojrzały na nią złowrogim wzrokiem. Mimo iż przed przyjściem do tej szkoły sie przyjaźniły, teraz miały na moim punkcie świra jak większa część płci przeciwnej w tej szkole przez co ich kontakt się powoli urywał. Z boku naskoczyła na mnie Karin, którą najchętniej bym wyrzucił z tej całej scenerii- była tu zbędna jak cała reszta. Przez rudą Yukkino stanęła do mnie przodem z czołem opartym na moim ramieniu, a w rękach ściskała moją koszulę. Do moich nozdrzy doleciał słodki zapach prawdopodobnie dochodzący od dziewczyny opartej o moją klatkę piersiową. Poczułem się trochę niezręcznie, gdyż miedzy mną, a Naname nie było żadnej wolnej przestrzeni przez co czułem jej nierówny oddech nie tylko na ramieniu, a także trochę niżej. Ją to matka natura chyba ubóstwia... Gdyby to była inna sytuacja zapewne bym się ucieszył, ale to nie czas i miejsce na to. Już miałem zrobić krok do przodu gdy jej ręce bardziej zgniotły moją koszulę. Szybkim ruchem się odwróciła i wykrzyknęła tylko jedno słowo, które wszystkich uspokoiło.
-Dosyć!!!
-To żeś dopierdzieliła...- odburknęła Yukkino wymachując nadgarstkiem lekko czerwonym od uderzenia. Głośno westchnęła i z hukiem oparła się o ścianę.
-Czym ci znowu podpadł?
-Rozpowiada jakieś niestworzone rzeczy o tym, że jestem z Uchihą- wskazała palcem na mnie. Jackie popatrzyła to na mnie, to na czerwonooką. Szybkim ruchem złapała Naname za obie ręce lekko popychając ją w moją stronę.
-Gratuluje, dziewczyno tak sie martwiłam- udała zmartwioną.
-Cz-czekaj Jackie- jej policzki lekko zmieniły kolor. Podeszły do nas Kait i Rise
-Jackieee... co ty wyprawiasz?- zaczęła z pretensją w głosie Uchimaki usadowiając cały swój ciężar ciała na lewej nodze.
-Dziewczyny! Yukkino jest z Sasuke!-podskoczyła z radości, a mnie już wkurzała ta sytuacja. Jednak Naname stała spokojnie ledwo krok ode mnie zwrócona tyłem. Wzrok miała zawieszony na przyjaciółkach, ale mimo tego widać było, że była bardzo zamyślona.
-Co ?! Nie wierze- różowo włosa wtrąciła cię do rozmowy- Sasuke z Yukkino... Gratuluje stara!-Znowu się rzuciły na białowłosa przez co wpadła na mnie. Odstawiłem lewą nogę do tyłu żeby się nie przewrócić, a ręce odruchowo usadowiłem na jej ramieniu i plecach. Ta zaś opierała się o mnie ramieniem z rękami przy piersiach. Zrobiliśmy krok w tył. Słyszeliśmy tylko urywki ich zachwytu. Kolejny krok i zimna biała nawierzchnia, która uniemożliwiła nam dalszą ucieczkę. Staliśmy w kącie. Usłyszałam w tym jazgocie Naruto, Sakure i Ino które przyszły sprawdzić co się stało. Gdy sie dowiedziały spojrzały na nią złowrogim wzrokiem. Mimo iż przed przyjściem do tej szkoły sie przyjaźniły, teraz miały na moim punkcie świra jak większa część płci przeciwnej w tej szkole przez co ich kontakt się powoli urywał. Z boku naskoczyła na mnie Karin, którą najchętniej bym wyrzucił z tej całej scenerii- była tu zbędna jak cała reszta. Przez rudą Yukkino stanęła do mnie przodem z czołem opartym na moim ramieniu, a w rękach ściskała moją koszulę. Do moich nozdrzy doleciał słodki zapach prawdopodobnie dochodzący od dziewczyny opartej o moją klatkę piersiową. Poczułem się trochę niezręcznie, gdyż miedzy mną, a Naname nie było żadnej wolnej przestrzeni przez co czułem jej nierówny oddech nie tylko na ramieniu, a także trochę niżej. Ją to matka natura chyba ubóstwia... Gdyby to była inna sytuacja zapewne bym się ucieszył, ale to nie czas i miejsce na to. Już miałem zrobić krok do przodu gdy jej ręce bardziej zgniotły moją koszulę. Szybkim ruchem się odwróciła i wykrzyknęła tylko jedno słowo, które wszystkich uspokoiło.
-Dosyć!!!
Łazienka
Nie wierze, na po prostu nie
wierzę! Spojrzałam w lustro. Moje rozgrzane policzki dalej były
lekko czerwone od nadmiaru emocji. Wypuściłam powietrze z płuc i
oparłam się czołem o zimną nawierzchnię lustra. Dalej czułam
jego ciepłe ręce na swoich ramionach, jego oddech na karku... A
niech to szlag!!! walnęłam ręką w lustro lekko je krusząc. Wyciągnęłam telefon z torby i znalazłam numer do Itachi'ego
-Itachi? Znajdź mi na dzisiaj kogoś muszę cię wyżyć... Nic ważnego, po prostu zachciało mi się kimś pobawić i tyle... może być. Gdzie, jest mi obojętne...- rozłączyłam się i odłożyłam telefon na miejsce. Musze go za to przeprosić, nie wiem dlaczego, ale czuje się winna całej tej sytuacji więc powinnam to zrobić, tylko pytanie... jak ja mu teraz spojrzę w oczy. Jak się wszyscy rozeszli i spytał się czy wszystko w porządku poczułam to palenie na policzkach więc uciekłam. Zrobię to po lekcjach jak już ochłonę.
-Itachi? Znajdź mi na dzisiaj kogoś muszę cię wyżyć... Nic ważnego, po prostu zachciało mi się kimś pobawić i tyle... może być. Gdzie, jest mi obojętne...- rozłączyłam się i odłożyłam telefon na miejsce. Musze go za to przeprosić, nie wiem dlaczego, ale czuje się winna całej tej sytuacji więc powinnam to zrobić, tylko pytanie... jak ja mu teraz spojrzę w oczy. Jak się wszyscy rozeszli i spytał się czy wszystko w porządku poczułam to palenie na policzkach więc uciekłam. Zrobię to po lekcjach jak już ochłonę.
Szatnie po lekcjach
Opierdzieliłam dziewczyny za tą całą akcje przed lekcjami i wytłumaczyłam im jak naprawdę było. Te zaczęły mnie przepraszać i zachwycać się tym, że niby tak ładnie razem wyglądaliśmy. Musiały mi o tym przypomnieć akurat wtedy, gdy już prawie sie ogarnęłam. Dlaczego mnie skazali na tak prymitywne istoty. Zobaczyłam Sasuke przy swojej szafce więc podeszłam do niej i z wymuszonym uśmiechem lekko go szturchnęłam. Spojrzał na mnie zdziwiony i odłożył buty na puste miejsce.
-Co się stało Yukkino?- trzasnął szafką i staną przede mną w całej okazałości, poczułam jak się rumienie tylko dalej nie wiedziałam dlaczego...!
-Wiesz Uchiha- brew mu drgnęła- chce cię przeprosić...- odważyłam mu się spojrzeć w oczy ale szybko odwróciłam głowę.
-Niby za co?
-No za zachowanie moich przyjaciół i w ogóle, że doszło do takiej sytuacji- uśmiechnęłam sie lekko, bo tylko na tyle było mnie w tej chwili stać.
-Nie musisz przepraszać, nawet nie wiem dlaczego to powiedziałaś
-Bo czułam się winna...
-Nie rozumiem dlaczego.
-uwierz mi że ja bardziej tego nie rozumiem- cicho to szepnęłam, ale wydawało mi się, że to słyszał. Nastała między nami niezręczna cisza. Spuściłam wzrok i zaczęłam molestować wzrokiem czubki moich czarnych butów.
-Wiesz Yukkino...
-Hm...?- szybko sie ogarnęłam i popatrzyłam na jego lekko zakłopotaną twarz.
-Tak się zastanawiałem czy nie chciała byś może pójść ze mną na spotkanie z okazji drugiego roku mojego awansu na śledczego?- patrzył zupełnie w inną stronę. Mój rumieniec się powiększył dlatego żeby go zakryć spuściłam głowę-Coś nie tak
-Nie wszystko w porządku-szybko doprowadziłam sie od porządku i spojrzałam mu w czarne oczy- chętnie z tobą pójdę- uśmiechnęłam się
-Jako że to będzie spotkanie na wpół biznesowe ubierz proszę jakąś sukienkę
-Nie ma sprawy, Pa do później- wybiegłam ze szkoły.
Baza w Kyoto
-Arissa!- zaskoczyła na mnie Tomoko- słyszałam że dzisiaj w szkole niezły popis dałaś, i jak było hm... dotknąć, a nawet przytulić kogoś takiego ja Uchiha Sasuke?
-Też masz na jego punkcie świra?- zdziwiłam się jej zachowaniem
-Nie, ja mam Shikamaru, ale zgaduje, że Ino i Sakura chciały by to wiedzieć, to może im odsprzedam parę szczegółów- zaczęła pocierać ręce w geście łapczywości.
-na mnie nie będziesz zarabiać...- uśmiechnęłam się arogancko
-No Arissa... wykaż się kreatywnością- założyła ręce na biodra i uśmiechnęła sie pokrzepiająco
-Nie chce mi się...- zignorowałam ją i poszłam do salonu. Ciemne pomieszczenie wydawało się takie puste i bezduszne. Byłam tu tyle razy, to ja wybierałam te czerwone kinkiety i to ja wybierałam tą białą skórzaną kanapę. Przejechałam palcami po oprawie siedzenia. Z bezradności usiadłam na białym fotelu. Rozglądnęłam się po pokoju, a moją uwagę przyciągnęła czarna plama w kącie. Podeszłam do niej i dotknęłam lekko jej ramienia.
-Jackie, co się stało?- ukucnęłam naprzeciw czarnowłosej, a ręce złożyłam na kolanach opierając o nie głowę. Podniosła czarny łeb i zobaczyłam jej zapłakane czerwone oczy.
-Byłaś kiedyś w takiej sytuacji, że spotkałaś kogoś kogo nigdy nie powinnaś spotkać.
- Nie wiem czy wiesz, ale całą moja rodzinę zabił mój ojciec kiedy byłam mała...
-I t-ty nic z tym nie zrobisz?... nie zabijesz go- była zdziwiona ale mój wyraz twarzy pozostał zimny i bezduszny. Jej twarz była dobrze oświetlana przez nikłe światło małej lampy umieszczonej centralnie nad jej głową, moją zaś spowił cień przez co wyglądałam o wiele straszniej.
-On był pierwszą osobą, którą zabiłam.
-Czekaj..., to od kiedy ty zabijasz?
-Odkąd powstało Akatsuki, czyli od 7 roku życia
-A-ale jak taka dziewczynka potrafiła zab...
-Jeśli mam byś szczera, nie uważam żeby we mnie zostało cokolwiek z człowieczeństwa...- zamilkła, zamknęłam oczy po czym wstałam, otworzyłam je ponownie podając rękę Jackie- Kogo spotkałaś?
-Mojego...b-brata... gdy miałam 12 lat zabił on moja matkę, a ojca nie pamiętam.
-Przepraszam,
ale nie mogę się mieszać pomiędzy ciebie a jego, sami musicie to
załatwić, bo rozumiem, że to jego nie chciałaś spotkać-
pokiwała głową- Nie mogę Shiwase, ale obiecuję że jeśli go
spotkam to go nie skrzywdzę, tobie go zostawię- pomimo zimnego
wyrazu twarzy czarnowłosa się uśmiechnęła. Poczułam jak mnie
obejmuje. Zdziwiłam się
-Dziękuje Arissa- odsunęła się ode
mnie
-Generalnie to nic nie
zrobiłam
-Zaufałaś mi!- po raz kolejny moje źrenice wyszły z orbity. Prychnęłam, odwróciłam sie i poszłam przed siebie. Zaufałam... pff po prostu nie chce mi się mieszać w ich sprawy- proste i logiczne, a jednak każdy musi to odebrać w swój popieprzony sposób. Mam dość tego świata...
Weszłam do pokoju Itachi'ego. Siedział na krześle przy biurku. Szybko uwiesiłam się na jego ramionach i zobaczyła że grzebie w jakiś papierach.
-Co to?
-Ino i Sakura nie chcą uczestniczyć już w misjach...
-Co??!, dlaczego, co im się znowu nie podoba?- mam ich dość
-Nie chcą powiedzieć, dzisiejsza misja będzie ich ostatnią.
-Mhm czyli o dwóch członków mniej?
-Widocznie... słyszałem że nieźle się bawisz w nowej szkole- popatrzył na mnie zadziornie
-Jak widać...- obeszłam go naokoło i siadłam rozkrokiem na jego kolanach. Moje ręce powędrowały na jego ramiona, a jego na moje biodra
-Mam być zazdrosny?
-Nie wiem, może
-Ładnie to tak wykorzystywać mojego brata?
-Jak mam nie korzystać skoro na wyciągnięcie ręki mam dwa ciacha?
-Gdyby Yukki istniała też bym pewnie korzystał
-Niestety tego nie mamy w usłudze
-A co macie
-Różne inne rzeczy jednak dzisiaj jest nieczynne
-Nieczynne mówisz?-przybliżył sie i zaczął składać mokre pocałunki na mojej szyi- może mały wyjątek?
-Niezbyt, idę dzisiaj z twoim bratem na spotkanie biznesowe
-I uwierzyć, że mówisz mi to tak po prostu- bardziej przyciągnął mnie do siebie
-Trzeba jakoś spławić zazdrosnego klienta
-Czekaj, o której ty tam idziesz?- szybko się odsunął
- O 19- zdziwiłam się jego nagłą zmianą
-Gdzie?
-Do pabu 45
-W tym pabie o 22 przychodzi twoja zabawka
-Kurna...- Albo jedno, albo drugie, chyba że...- powiem, że ide to toalety i jak wrócę to powiem, że była kolejka- triumfalny uśmiech
-I myślisz, że Sasuke się na to nabierze?
-Oczywiście, a poza tym... za dużo będzie ludzi więc zdążę wszystko zrobić- wstałam z niego- ide się przygotować jest w końcu 17- uśmiech i wyszłam.
O 18 byłam gotowa. Czerwona długa sukienka efektownie zakrywała pistolet i nóż, a czarne bolerko naboje w niego zapakowane. A pod sukienką koronkowa czarna bielizna, no bo przecież jak ma przekonać zabawkę, żeby się ze mną pobawiła. Trzeba coś dać!
Pod moim blokiem stał juz czarne BMW należące do Sasuke. Zjechałam windą na parter i wyszłam z bramy. Podeszłam do niego i zaparło mi dech w piersiach. Wyglądał lepiej nią mogłam to sobie wyobrazić. Czarny garnitur i krawat. Jak by to ubranie było dla niego stworzone.
-Jestem- powiedziałam po chwili
-Ładnie wyglądasz- niech mnie jeszcze bardziej zawstydza... szkoda, że nie wie co jest pod tą sukienką.
-Dziękuje- otworzył mi drzwi do auta, a ja z gracją do niego weszłam. Odpalił swoje cudeńko i pojechaliśmy w miejsce spotkania.
Stanęliśmy przed wejściem do lokalu. Ledwo działający szyld nikle oświetlał szarą uliczkę. Zeszłam po kamiennych schodach i otworzyłam drzwi. Do moich nozdrzy wparował nieprzyjemny zapach nikotyny i etanolu. Też sobie wybrali lokal... Pomieszczenie było zastawione stołami z ciemnego drewna, a przy ścianach były brązowe kanapy. Ściany były koloru bordowego natomiast kinkiety na niej pozawieszane nieco jaśniejsze. Naprzeciw wejścia znajdował sie bar z alkoholem. Białe światełka LED oświetlały pozawieszane na półce kieliszki i inne szkoło oraz ciemno brązową, polakierowaną ladę. Obok baru były drzwi.
Lokal "45" około godziny 22
-A-ri-ssa...
-A-ri-ssa...
-Mówiłam ci już jestem ...
-Dlaczego go nie zabijesz?
-Boisz się prawda?
-Nie masz peruki to zrozumiałe że nie
potrafisz ale nie martw się....
-... ci w tym pomoże
-Zaufałaś mi!- po raz kolejny moje źrenice wyszły z orbity. Prychnęłam, odwróciłam sie i poszłam przed siebie. Zaufałam... pff po prostu nie chce mi się mieszać w ich sprawy- proste i logiczne, a jednak każdy musi to odebrać w swój popieprzony sposób. Mam dość tego świata...
Weszłam do pokoju Itachi'ego. Siedział na krześle przy biurku. Szybko uwiesiłam się na jego ramionach i zobaczyła że grzebie w jakiś papierach.
-Co to?
-Ino i Sakura nie chcą uczestniczyć już w misjach...
-Co??!, dlaczego, co im się znowu nie podoba?- mam ich dość
-Nie chcą powiedzieć, dzisiejsza misja będzie ich ostatnią.
-Mhm czyli o dwóch członków mniej?
-Widocznie... słyszałem że nieźle się bawisz w nowej szkole- popatrzył na mnie zadziornie
-Jak widać...- obeszłam go naokoło i siadłam rozkrokiem na jego kolanach. Moje ręce powędrowały na jego ramiona, a jego na moje biodra
-Mam być zazdrosny?
-Nie wiem, może
-Ładnie to tak wykorzystywać mojego brata?
-Jak mam nie korzystać skoro na wyciągnięcie ręki mam dwa ciacha?
-Gdyby Yukki istniała też bym pewnie korzystał
-Niestety tego nie mamy w usłudze
-A co macie
-Różne inne rzeczy jednak dzisiaj jest nieczynne
-Nieczynne mówisz?-przybliżył sie i zaczął składać mokre pocałunki na mojej szyi- może mały wyjątek?
-Niezbyt, idę dzisiaj z twoim bratem na spotkanie biznesowe
-I uwierzyć, że mówisz mi to tak po prostu- bardziej przyciągnął mnie do siebie
-Trzeba jakoś spławić zazdrosnego klienta
-Czekaj, o której ty tam idziesz?- szybko się odsunął
- O 19- zdziwiłam się jego nagłą zmianą
-Gdzie?
-Do pabu 45
-W tym pabie o 22 przychodzi twoja zabawka
-Kurna...- Albo jedno, albo drugie, chyba że...- powiem, że ide to toalety i jak wrócę to powiem, że była kolejka- triumfalny uśmiech
-I myślisz, że Sasuke się na to nabierze?
-Oczywiście, a poza tym... za dużo będzie ludzi więc zdążę wszystko zrobić- wstałam z niego- ide się przygotować jest w końcu 17- uśmiech i wyszłam.
O 18 byłam gotowa. Czerwona długa sukienka efektownie zakrywała pistolet i nóż, a czarne bolerko naboje w niego zapakowane. A pod sukienką koronkowa czarna bielizna, no bo przecież jak ma przekonać zabawkę, żeby się ze mną pobawiła. Trzeba coś dać!
Pod moim blokiem stał juz czarne BMW należące do Sasuke. Zjechałam windą na parter i wyszłam z bramy. Podeszłam do niego i zaparło mi dech w piersiach. Wyglądał lepiej nią mogłam to sobie wyobrazić. Czarny garnitur i krawat. Jak by to ubranie było dla niego stworzone.
-Jestem- powiedziałam po chwili
-Ładnie wyglądasz- niech mnie jeszcze bardziej zawstydza... szkoda, że nie wie co jest pod tą sukienką.
-Dziękuje- otworzył mi drzwi do auta, a ja z gracją do niego weszłam. Odpalił swoje cudeńko i pojechaliśmy w miejsce spotkania.
Stanęliśmy przed wejściem do lokalu. Ledwo działający szyld nikle oświetlał szarą uliczkę. Zeszłam po kamiennych schodach i otworzyłam drzwi. Do moich nozdrzy wparował nieprzyjemny zapach nikotyny i etanolu. Też sobie wybrali lokal... Pomieszczenie było zastawione stołami z ciemnego drewna, a przy ścianach były brązowe kanapy. Ściany były koloru bordowego natomiast kinkiety na niej pozawieszane nieco jaśniejsze. Naprzeciw wejścia znajdował sie bar z alkoholem. Białe światełka LED oświetlały pozawieszane na półce kieliszki i inne szkoło oraz ciemno brązową, polakierowaną ladę. Obok baru były drzwi.
Lokal "45" około godziny 22
-hm... Sasuke Ja zaraz wrócę-
uśmiechnęłam sie do niego. Siedział na stołku barowym z rozpiętą
marynarką i kieliszkiem w ręce. Mimo tego kieliszka wcale nie wyglądał na pijanego a wręcz przeciwnie, bo to jego partnerka do
pracy Haisaka Shion spała na jego ramieniu. Dodatkowo jej białą
sukienka dzięki jej niezdarności stała się czerwona od wina. Z
kim on pracuje...
- Gdzie idziesz?- spytał upijając małego łyczka zawartości kieliszka. Nie mam zielonego pojęcia co mu tam wlali bo było żółte... chyba jakiś likier.
-Przewietrzyć się i do toalety- wstałam, wzięłam małą czarną kopertówkę z białą kokardką i lekko otrzepałam sukienkę. Popatrzyłam na niego, a ten kiwną głową. Przeszłam w głąb sali i zaczęłam szukać wzrokiem znanych mi osób. Jest! Siedzieli wszyscy razem na kanapie. Szybko podbiegłam przy okazji przewracając kilku upitych już mężczyzn ( i dobrze im tak) i trafiłam w wyznaczone miejsce.
-Jestem
- Dobra no to zaraz po niego pójdę- wstał przewracając się trochę. Zaczął iśc przed siebie a ja zatrzymałam go usadowiając rękę na jako klatce piersiowej.
-Ile już wypiłeś?- zapytałam ze zgrozą. Ten popatrzył się na mnie nie wyraźnie i jękną krótkie "Co?". Westchnęłam głośno i popchnęłam go na fotel- Dobra nic z tym nie zrobimy, Rise!
-Mam iść po tego gościa?
-Tak zaraz do ciebie zadzwonię, w którym pokoju jestem, ok?- kiwnęła głową i tylko szepnęła:
-Miłej zabawy
Podobne do niej. Poszła dalej przed siebie prawdopodobnie do baru. Pokręciłam lekko głową i udałam się na górę. Wybrałam ostatni pokój. Jak by coś nie tego to nikt raczej nie usłyszy. Wyjęłam telefon z kopertówki i znalazłam numer Rize.
- Trzydziestka na drugim piętrze ostatnie drzwi.
-Dobra już go mam.- rozłączyłam się. Zdjęłam szybko czerwoną sukienkę, położyłam rzeczy na szafce nocnej, przeładowałam magazynek i pistolet razem z nożem włożyłam pod poduszkę. Siadłam na dużym łóżku w oczekiwaniu na "gościa". Po chwili drzwi lekko się uchyliły, by zaraz otworzyć się do końca.
-Ojej.... dziękuje pani bardzo- do pokoju wszedł trochę tęgo mężczyzna z rozpiętą koszulą, czarnymi spodniami i czarnymi włosami. Za nim słodko uśmiechała się Rise.
-Nie ma za co proszę pana, miłej zabawy życzę!- zamknęła drzwi.
-Ależ pani jest ładna- i teraz akcja się zaczyna. Słodki wyraz twarzy i cieniutki głosik.
-Ja?- lekko podniosłam ramiona, a prawą rękę dałam na piersi- co pan opowiada- machnęłam tą samą ręką. Został w samych bokserkach.
-Ależ tak moja pani-wszedł na łózko i pchnął mnie na nie. Leżałam teraz pod nim- jak taka nimfa może nie wierzyć mężczyźnie
-A taki mężczyzna jak pan uwierzyłby takiej kobiecie?
-Oczywiście-potwierdził i znowu powrót do normalności.
-No to jesteś większym idiotą niż wyglądasz...- całą siłą przewróciłam go w bok przy okazji zabierając pistolet. Przyłożyłam mu go do czoła i wygodnie się rozsiałam na nim
-Czekaj, co pani robi? - zdębiał i się nie ruszał. Wzdrygnęłam się... Rise nie zamknęła drzwi. Kurwa... Nie mogę teraz go zastrzelić, bo jak ktoś wparuje to po mnie. Ale teraz odłożyć pistoletu nie mogę, bo to będzie zbyt podejrzane.... chyba że...
- Gdzie idziesz?- spytał upijając małego łyczka zawartości kieliszka. Nie mam zielonego pojęcia co mu tam wlali bo było żółte... chyba jakiś likier.
-Przewietrzyć się i do toalety- wstałam, wzięłam małą czarną kopertówkę z białą kokardką i lekko otrzepałam sukienkę. Popatrzyłam na niego, a ten kiwną głową. Przeszłam w głąb sali i zaczęłam szukać wzrokiem znanych mi osób. Jest! Siedzieli wszyscy razem na kanapie. Szybko podbiegłam przy okazji przewracając kilku upitych już mężczyzn ( i dobrze im tak) i trafiłam w wyznaczone miejsce.
-Jestem
- Dobra no to zaraz po niego pójdę- wstał przewracając się trochę. Zaczął iśc przed siebie a ja zatrzymałam go usadowiając rękę na jako klatce piersiowej.
-Ile już wypiłeś?- zapytałam ze zgrozą. Ten popatrzył się na mnie nie wyraźnie i jękną krótkie "Co?". Westchnęłam głośno i popchnęłam go na fotel- Dobra nic z tym nie zrobimy, Rise!
-Mam iść po tego gościa?
-Tak zaraz do ciebie zadzwonię, w którym pokoju jestem, ok?- kiwnęła głową i tylko szepnęła:
-Miłej zabawy
Podobne do niej. Poszła dalej przed siebie prawdopodobnie do baru. Pokręciłam lekko głową i udałam się na górę. Wybrałam ostatni pokój. Jak by coś nie tego to nikt raczej nie usłyszy. Wyjęłam telefon z kopertówki i znalazłam numer Rize.
- Trzydziestka na drugim piętrze ostatnie drzwi.
-Dobra już go mam.- rozłączyłam się. Zdjęłam szybko czerwoną sukienkę, położyłam rzeczy na szafce nocnej, przeładowałam magazynek i pistolet razem z nożem włożyłam pod poduszkę. Siadłam na dużym łóżku w oczekiwaniu na "gościa". Po chwili drzwi lekko się uchyliły, by zaraz otworzyć się do końca.
-Ojej.... dziękuje pani bardzo- do pokoju wszedł trochę tęgo mężczyzna z rozpiętą koszulą, czarnymi spodniami i czarnymi włosami. Za nim słodko uśmiechała się Rise.
-Nie ma za co proszę pana, miłej zabawy życzę!- zamknęła drzwi.
-Ależ pani jest ładna- i teraz akcja się zaczyna. Słodki wyraz twarzy i cieniutki głosik.
-Ja?- lekko podniosłam ramiona, a prawą rękę dałam na piersi- co pan opowiada- machnęłam tą samą ręką. Został w samych bokserkach.
-Ależ tak moja pani-wszedł na łózko i pchnął mnie na nie. Leżałam teraz pod nim- jak taka nimfa może nie wierzyć mężczyźnie
-A taki mężczyzna jak pan uwierzyłby takiej kobiecie?
-Oczywiście-potwierdził i znowu powrót do normalności.
-No to jesteś większym idiotą niż wyglądasz...- całą siłą przewróciłam go w bok przy okazji zabierając pistolet. Przyłożyłam mu go do czoła i wygodnie się rozsiałam na nim
-Czekaj, co pani robi? - zdębiał i się nie ruszał. Wzdrygnęłam się... Rise nie zamknęła drzwi. Kurwa... Nie mogę teraz go zastrzelić, bo jak ktoś wparuje to po mnie. Ale teraz odłożyć pistoletu nie mogę, bo to będzie zbyt podejrzane.... chyba że...
Co do..? to ten głos... Nagle
zobaczyłam czarną otchłań, siedziałam na niej, byłam w
niej...
Znowu. Zobaczyłam jakąś
postać. Naga, owinięta lekko bandażami szła w moją stronę. Jej
krótkie włosy lekko falowały, jednak nie widziałam twarzy.
-K-kim
ty jesteś?
Nieznajoma podeszła do mnie i
ukucnęła.
-Rise
zostawiła otwarte drzwi i...
-Co? Niee...
wcale się nie boje
Znalazła się za mną i rękami,
które w jednej sekundzie zrobiły się czerwone od krwi zasłoniła
mi oczy.
-Wiesz kim jest Ryuketsu Yukki?-
zasłoniłam swoje szare oko. Jego oczy się zważyły a płuca
wstrzymały oddech
-Nie mów mi, że ty jesteś...
-Twoim największym koszmarem- w jednej chwili wbiłam obie ręce w jego brzuch rozrywając i wyrywając wnętrzności...
-Nie mów mi, że ty jesteś...
-Twoim największym koszmarem- w jednej chwili wbiłam obie ręce w jego brzuch rozrywając i wyrywając wnętrzności...
Barek w tej samej chwili
-Shion...- poszturchałem ją po
ramieniu- Shion...
-Hę? Sasuke co się stało ?- niemrawo potarła oczy i wyciągnęła się ziewając.
-Yukkino wyszła gdzieś i nie wraca od dłuższego czasu
-Co?!- od razu wstała na nogi- szybko trzeba jej szukać, bo cały mój plan wyjdzie i pójdzie się pieprzyć!
-Młodsze istoty nie powinny się tak zwracać- pokręciłem głową z politowaniem. W jednej chwili jej palec znalazł się przed moim nosem
-Ale starsze istoty powinny wiedzieć, że jeśli płeć piękna wypije trochę za dużo to się ich nie denerwuje, rozumiemy się?!- spojrzała na mnie spod byka
-Tak, tak...- usłyszeliśmy strzał i krzyki- Kurwa...
-Sasuke! Ty idź szukaj Yukkino a my zrobimy tutaj porządek- zasłoniła włosami twarz, a w rękach ładowała pistolet.- No uciekaj już- krzyknęła. Odszedłem krok ale jednak nie mogłem jej zostawić
-Uważaj na siebie krzyknąłem szybko do niej i nie patrząc na jej reakcję pobiegłem do łazienki. Pusta... wszedłem na piętro i po kolei sprawdzałem każdy pokój. Pusto, pusto zamknięte ale puste, to samo, pusto, pusto, pusto...! Wszedłem na kolejne piętro i usłyszałem jęk bólu szybko podbiegłem do ostatnich drzwi i szybko je otworzyłem. Zaparło mi dech w piersiach
-Yukkino...?- siedziała na jakimś mężczyźnie całą zakrwawiona i samej koronkowej bieliźnie. Całe łózko było brudne od krwi i wnętrzności zapewne tego mężczyzny. Zaśmiała się. Oparła ręce za sobą i wygięła głowę w moją stronę
- Witaj Sa-su-ke-kun
-Hę? Sasuke co się stało ?- niemrawo potarła oczy i wyciągnęła się ziewając.
-Yukkino wyszła gdzieś i nie wraca od dłuższego czasu
-Co?!- od razu wstała na nogi- szybko trzeba jej szukać, bo cały mój plan wyjdzie i pójdzie się pieprzyć!
-Młodsze istoty nie powinny się tak zwracać- pokręciłem głową z politowaniem. W jednej chwili jej palec znalazł się przed moim nosem
-Ale starsze istoty powinny wiedzieć, że jeśli płeć piękna wypije trochę za dużo to się ich nie denerwuje, rozumiemy się?!- spojrzała na mnie spod byka
-Tak, tak...- usłyszeliśmy strzał i krzyki- Kurwa...
-Sasuke! Ty idź szukaj Yukkino a my zrobimy tutaj porządek- zasłoniła włosami twarz, a w rękach ładowała pistolet.- No uciekaj już- krzyknęła. Odszedłem krok ale jednak nie mogłem jej zostawić
-Uważaj na siebie krzyknąłem szybko do niej i nie patrząc na jej reakcję pobiegłem do łazienki. Pusta... wszedłem na piętro i po kolei sprawdzałem każdy pokój. Pusto, pusto zamknięte ale puste, to samo, pusto, pusto, pusto...! Wszedłem na kolejne piętro i usłyszałem jęk bólu szybko podbiegłem do ostatnich drzwi i szybko je otworzyłem. Zaparło mi dech w piersiach
-Yukkino...?- siedziała na jakimś mężczyźnie całą zakrwawiona i samej koronkowej bieliźnie. Całe łózko było brudne od krwi i wnętrzności zapewne tego mężczyzny. Zaśmiała się. Oparła ręce za sobą i wygięła głowę w moją stronę
- Witaj Sa-su-ke-kun
____________________________________________________________________
Skończyłam, mam nadzieje, że nie jest źle. Pierwszy raz wcielam się w postać Sasuke i myślę że dupy nie urywa, ale jak coś to pisać w komentarzach... poprawię co się da. Także przepraszam, że tak długo czekaliście co oczywiście wyszło na złe mi a nie wam ( zgaduje że straciłam połowę czytelników ;.;) No nic jako że zaraz koniec roku znowu trzeba będzie poczekać na następną notkę, ale w zamian obiecuję, że nudzić się nie będziecie.
To do następnego :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)