Stoję przed lustrem.
.
.
.
Tylko
dlaczego?
Za
mną jest czarna jak noc otchłań. Przywraca wspomnienia, boje się
jej. Nie chce wracać do przeszłości, nie chcę
.
.
.
Lekko
trącam białą grzywkę,
patrze
w swoje oczy...
coś
jest w lustrze...
Lekko
się przyglądam i widze....
To
które ...!
Ona...
Jest
zakrwawiona....
.
.
.
Jej
włosy są w krwi, twarz, ręce....
.
.
.
-Co?
Kim ty jesteś?
.
.
.
Cofam
się...
Krok,
drugi trzeci...
.
.
.
Kolejny,
drugi trzeci
.
.
.
Idzie
z mną... wyszła z lustra
.
.
.
Boje
się
Jej ... włosy lekko falują, jakby to wiatr wprowadzał je w taniec,
a ręce wędrują w moją stronę
.
.
.
Krople
krwi bezwładnie wytyczają czerwoną ścieżkę na jej nagim ciele...
Uśmiecha
się, jak seryjny morderca
.
.
.
Zaraz,
tylko ona to ja...!
Patrze
na siebie
.
.
.
Po
moim nagim ciele spływają czerwone krople.....
Słysze
krzyki, boje się
.
.
.
Słysze
krzyki każdego kogo zabiła...
Przytula
mnie
.
.
.
.
.
.
-Boje
się...
-Ich
.
.
.
-Dlaczego
byłam nie grzeczna?
.
.
.
-Ale
ja nie chce zabijać, nie chce żeby na mnie krzyczeli...
Patrze
w jej...
.
.
.
.
.
.
-Kogo...
no kogo mam zabić? Zrobię to jeśli przestaną krzyczeć...
*
* *
Piątek 20.03.2015 r.
Dom Arissy i Aise
-Arissa wstawaj no!!!- dostałam z liścia po twarzy od Aise, grr... ona to ma sposoby na pobudkę. Głośno westchnęłam. Usiadłam na łóżku i przyglądnęłam sie jej facjacie, której już po kilku godzinach miałam dosyć. Stała ubrana w krótką morską tunikę z wielkim sercem na biuście, ręce złożone pod piersiami, ciężar ciała na lewej nodze i głowa z naburmuszonym wyrazem twarzy zwrócona w prawo. Włosy związane w dwa kucyki. Natomiast u mnie tak zwany "artystyczny nieład", a dokładniej za mała ciemno-zielona koszulka, krótkie granatowe spodenki, rozmazany tusz do rzęs i warkocz, który już nim nie jest( tak dokładniej to nie wiem czy w ogóle można nazwać go warkoczem).
Tama-san dalej miała na mnie focha po wczorajszej niby-rozmowie na powitanie. Później opuściłam jej skromne progi w celu zabicia istoty, która potocznie zwie się Jackie Reddo. Ta mała gówniara co o mało mnie nie zastrzeliła... , ale później dostała taki opieprz ode mnie, że normalnie każdy by zwiewał dalej niż horyzont widać. A ta machnęła ręką, parsknęła śmiechem, odwróciła się i poszła dodając propozycje pójścia na film. Do pierwszej siedziałam w bazie, a jest szósta.
-Też miło cię ponownie widzieć Aise...
Prychnęła i z gracją opuściła pokój. Kolejny dzień do szkoły.... mam dość.... Wstałam z łózka i wykonałam wszystkie poranne czynności. W końcu mogłam wyjść do ludzi. Włosy jak zawsze rozpuszczone, spodenki jeansowe do 1/4 ud, biała koszula i na to bluza. Wyszłam z pokoju i z dobrym humorem zeszłam na dół. Aise-san robiła coś w kuchni. Odwróciła głowę
-Wyglądasz jak jakiś psiur...- Aiseee....twoje komentarze powalą nawet mistrza ciętej riposty, chyba.
-A miałam tak dobry humor, hm... (wydech bezradności)-podeszłam do niej i zobaczyłam na talerzu dwa tosty z czekoladą. Szybko zabrałam jeden z porcelanowego naczynia i wskoczyłam na kanapę w salonie.- Mogłaś się bardziej postarać- "Arissa- krytyk kulinarny"
-No to jest przynajmniej lepsze niż twoje wcz...
-Spróbuj dokończyć, a ci takiego gonga wypierdzielę, że jedynki na spacer wyprowadzisz, to że mam dobry humor nie oznacza, że tego nie zrobię
-Myślisz że się ciebie boję?-arogancki uśmieszek
-Mam wtyki u księdza-pewna wygrana
-Smacznego Arissa, chcesz może jeszcze jedną?-grzeczna dziewczynka
-Nie dzięki-wzięłam plecak do ręki. Poczułam czyjś oddech na karku. Szybko odwróciłam głowę
-Coś się stało?- Aise szybko zareagowała. Stałam jak wryta... skąd ja to?...
-Aise..., mam pytanie czy ty widzisz i słyszysz inne duchy?- nie spojrzałam na nią, a ciarki na moim ciele urządziły sobie imprezę
-Tak, ale nic tu nie widzę, co się sta...
-Nic! Wychodzę- szybko sie oddaliłam i wyszłam z mieszkania.
-...wystarczy, że zabijesz...
-Ponieważ wahasz się czy
zabić.
Dom Arissy i Aise
-Arissa wstawaj no!!!- dostałam z liścia po twarzy od Aise, grr... ona to ma sposoby na pobudkę. Głośno westchnęłam. Usiadłam na łóżku i przyglądnęłam sie jej facjacie, której już po kilku godzinach miałam dosyć. Stała ubrana w krótką morską tunikę z wielkim sercem na biuście, ręce złożone pod piersiami, ciężar ciała na lewej nodze i głowa z naburmuszonym wyrazem twarzy zwrócona w prawo. Włosy związane w dwa kucyki. Natomiast u mnie tak zwany "artystyczny nieład", a dokładniej za mała ciemno-zielona koszulka, krótkie granatowe spodenki, rozmazany tusz do rzęs i warkocz, który już nim nie jest( tak dokładniej to nie wiem czy w ogóle można nazwać go warkoczem).
Tama-san dalej miała na mnie focha po wczorajszej niby-rozmowie na powitanie. Później opuściłam jej skromne progi w celu zabicia istoty, która potocznie zwie się Jackie Reddo. Ta mała gówniara co o mało mnie nie zastrzeliła... , ale później dostała taki opieprz ode mnie, że normalnie każdy by zwiewał dalej niż horyzont widać. A ta machnęła ręką, parsknęła śmiechem, odwróciła się i poszła dodając propozycje pójścia na film. Do pierwszej siedziałam w bazie, a jest szósta.
-Też miło cię ponownie widzieć Aise...
Prychnęła i z gracją opuściła pokój. Kolejny dzień do szkoły.... mam dość.... Wstałam z łózka i wykonałam wszystkie poranne czynności. W końcu mogłam wyjść do ludzi. Włosy jak zawsze rozpuszczone, spodenki jeansowe do 1/4 ud, biała koszula i na to bluza. Wyszłam z pokoju i z dobrym humorem zeszłam na dół. Aise-san robiła coś w kuchni. Odwróciła głowę
-Wyglądasz jak jakiś psiur...- Aiseee....twoje komentarze powalą nawet mistrza ciętej riposty, chyba.
-A miałam tak dobry humor, hm... (wydech bezradności)-podeszłam do niej i zobaczyłam na talerzu dwa tosty z czekoladą. Szybko zabrałam jeden z porcelanowego naczynia i wskoczyłam na kanapę w salonie.- Mogłaś się bardziej postarać- "Arissa- krytyk kulinarny"
-No to jest przynajmniej lepsze niż twoje wcz...
-Spróbuj dokończyć, a ci takiego gonga wypierdzielę, że jedynki na spacer wyprowadzisz, to że mam dobry humor nie oznacza, że tego nie zrobię
-Myślisz że się ciebie boję?-arogancki uśmieszek
-Mam wtyki u księdza-pewna wygrana
-Smacznego Arissa, chcesz może jeszcze jedną?-grzeczna dziewczynka
-Nie dzięki-wzięłam plecak do ręki. Poczułam czyjś oddech na karku. Szybko odwróciłam głowę
-Coś się stało?- Aise szybko zareagowała. Stałam jak wryta... skąd ja to?...
-Aise..., mam pytanie czy ty widzisz i słyszysz inne duchy?- nie spojrzałam na nią, a ciarki na moim ciele urządziły sobie imprezę
-Tak, ale nic tu nie widzę, co się sta...
-Nic! Wychodzę- szybko sie oddaliłam i wyszłam z mieszkania.
Słyszałam już te słowa,
słyszałam już te krzyki, ale nie wiem... właśnie czego ja nie
wiem słyszę tylko jej głos, kim ona jest I dlaczego każe mi zabijać.
Nie.. widziałam ją! Nie miała twarzy, ale miała czarne krótkie
włosy. Kto ma takie krótkie włosy. I... dlaczego w ogóle ją
słyszę. To jest nie normalne! Nikt o zdrowych zmysłach nie słyszy
innych,prawdopodobnie zmarłych, ludzi. Ale też nie dzieje się to
bez przyczyny. Widocznie moim "duchowym" zadaniem jest
kogoś zabić. Jeśli to zrobię te krzyki ucichną, będę wolna od
nich. Niech i tak będzie. Zabije go i wtedy przestanę... zabijać ?
Przecież to moje... hobby? Całe życie? Od dobrych kilku, jak nie
kilkunastu lat zabijam ludzi i tak nagle mam przestać? Mam przestać
naśladować ojca i mam być normalną dziewczyną. Przecież
Akatsuki to mój wieloletni wysiłek włożyłam w niego wiele
wysiłku, wylałam tyle krwi nie tylko innych ludzi jak i swojej.
Moje oko jest na to dowodem. Czerwone szkło, to które jest widoczne
przy Yuuki. To dzięki niemu ja i Ryuketsu jesteśmy w jakiś stopniu
inne, mimo, że to ja ją stworzyłam. Yuuki zachowa zimną krew i
bezlitośnie zabije, Arissa się zawa...
Na następną
misję idę jako Arissa, nie jako Yuuki.
Weszłam do szkoły, przebrałam buty i podeszłam pod klasę. Prawie nikogo tam nie było co mnie nieźle zaskoczyło. Stałam zdenerwowana z tego powodu przez następne 5 minut. Westchnęłam. Zastanawia mnie czy dam radę zabić kogoś bez tej peruki. Jeśli pojawiły by sie kruki byłoby źle. Kruki... Uchiha tam pracuje. Pewnie musi świetnie wyglądać w czarnym garniturze... czekaj, czekaj Arissa co ty wygadujesz? Znasz go zaledwie dzień i już wyobrażasz sobie tak niestworzone rzeczy. Tak w ogóle to Itachi pewnie też dobrze by wyglądał w takim garniaku, w końcu... to bracia.
Weszłam do szkoły, przebrałam buty i podeszłam pod klasę. Prawie nikogo tam nie było co mnie nieźle zaskoczyło. Stałam zdenerwowana z tego powodu przez następne 5 minut. Westchnęłam. Zastanawia mnie czy dam radę zabić kogoś bez tej peruki. Jeśli pojawiły by sie kruki byłoby źle. Kruki... Uchiha tam pracuje. Pewnie musi świetnie wyglądać w czarnym garniturze... czekaj, czekaj Arissa co ty wygadujesz? Znasz go zaledwie dzień i już wyobrażasz sobie tak niestworzone rzeczy. Tak w ogóle to Itachi pewnie też dobrze by wyglądał w takim garniaku, w końcu... to bracia.
Dwa tygodnie później
Piątek 3.04.2015r.
Nie wierze! To tylko głupi sen!
NIENAWIDZĘ MUNDURKÓW!!! Co ta cholerna baba sobie myśli. Jeszcze
dodatkowo musi być on taki... taki... no taki noo!! Biała koszula z
krótkim rękawem, Czerwona wstążka przewiązana przez jej kołnierzyk, niebieska (naprawdę krótka) spódnica i czarne podkolanówki. Wyglądam jak jakiś wieśniak!!!
Głośno westchnęłam, jak ja to często robię...
-No Yukkino jak ci sie podobają mundurki, hm...?
-Nic już nie mów Shiwase...- Jackie jak zawsze musi postawić na oryginalność, bo by była chora... Dodatki w jej wydaniu- czarna leciutka bluza, można powiedzieć narzuta i czarne wysokie skarpety. Dodatki w wykonaniu Sakury i Ino? - jeszcze bardziej skrócona spódnica i jeszcze wyższe skarpety. Reszta jest CHYBA!! normalna... Mundurek chłopaków- czarne spodnie, biała koszula i czerwony krawat.
Głośno westchnęłam, jak ja to często robię...
-No Yukkino jak ci sie podobają mundurki, hm...?
-Nic już nie mów Shiwase...- Jackie jak zawsze musi postawić na oryginalność, bo by była chora... Dodatki w jej wydaniu- czarna leciutka bluza, można powiedzieć narzuta i czarne wysokie skarpety. Dodatki w wykonaniu Sakury i Ino? - jeszcze bardziej skrócona spódnica i jeszcze wyższe skarpety. Reszta jest CHYBA!! normalna... Mundurek chłopaków- czarne spodnie, biała koszula i czerwony krawat.
-Pamiętaj
o jednym, że co byś nie zrobiła gorzej nie będzie- na jej twarzy
zakwitł uśmiech.
-Ty to potrafisz pocieszyć...
-Prawda? Lepszego pocieszenia nie dostaniesz od nikogo, a teraz spadam, muszę załatwić hydraulikę- pacnęłam sie ręką w czoło.
-Ty to potrafisz pocieszyć...
-Prawda? Lepszego pocieszenia nie dostaniesz od nikogo, a teraz spadam, muszę załatwić hydraulikę- pacnęłam sie ręką w czoło.
Parking przed szkołą
-Sasuke pamiętaj żeby to
dzisiaj konieczne załatwić- Shion po raz kolejny powtarza mi to
samo polecenie, a ja nie lubię gdy mi ktoś coś ciągle powtarza chyba, że go o to poproszę, a to rzadki nawet bardzo rzadki widok.
-Tak, tak pamiętam...
-No to ja będę pod salą, widzimy sie później- pomachała mi ręką na pożegnanie. Co ja z nią mam, Jedyne co potrafi do dobrze myśleć, a do innych rzeczy się nie nadaje.
Szybkim ruchem ręki założyłem plecak na plecy i zamknąwszy moje ulubione czarne BMW ruszyłem w stronę szkoły. Przed drewnianymi drzwiami stał chłopak z dobrze znaną mi blond czupryną.
-Siema Naruto- żółwik na przywitanie
-Siema stary co tak wcześnie?
-To chyba ja powinienem się ciebie o to spytać- Zaśmiał się, a ja razem z nim
-No wiesz czasem tak wypada, że trzeba być punktualnie w szkole- ręka na kark i firmowy uśmiech- gdy nie potrafi wymyśle dobrej wymówki ten gest zawsze się pojawia.
-To trochę dziwne że zawsze spóźniasz się na lekcję razem z Kaitlyn, Shikamaru, Rise i Yukkino.
-Yukkino? Aaaa... chodzi ci o Naname-chan.- niezbyt umiejętnie wyratował się z sytuacji
-Ty mi nie mów że nie wiesz z kim spędzasz prawie całą przerwę każdego dnia
-Ja wiem Sasuke, że ty śledczym jesteś, ale ja nic nie zrobiłem.
-To, że w ogóle To powiedziałeś sprawia, że mam wrażenie, że coś wiesz...
-Aj przestań no... A tak w ogóle to zmieńmy temat-Jego wyraz twarzy niebezpiecznie szybko się zmienił- Jak ci się układa z Yukkino?-Moje źrenice wyraźnie się powiększyły, a serce mocniej zabiło.
-C-co?! Porypało do końca?- ja już znajdę tego kto wypowiada takie oszczerstwa na mój temat
-No bo tak ładnie razem wyglądacie i jak ze sobą rozmawiacie to jest takie napięcie i w ogóle- Znalazłem nie tylko sprawce ale i nieudolnego poetę.
-Naruto, nie wiem co dzisiaj ćpałeś, ale zmień dilera... i to szybko
-No wiesz co?- odparł zrezygnowany
-Problem w tym, że nie wiem- zaszczyciłem go swoim aroganckim uśmiechem, głośno westchnął i wepchnął mnie do szkoły. Przebraliśmy buty i mieliśmy zmierzać w stronę klasy, ale Uzumakiemu zachciało się do toalety. Zniknął gdzieś za horyzontem, a ja zauważyłem stojącą pod salą Yukkino.
-Siema Yukkino- przywitałem sie jak mi nakazywała kultura
-Siemka Uchiha, co tam słychać?- wiedziała że nie lubie jak się do mnie tak zwraca dlatego żeby to ukryć uśmiechnęła sie głupkowato.
-Mówiłem ci, że nie lubie gdy tak mówisz- wzruszyła obojętnie ramionami i posłała mi łobuzerski uśmiech- nie wiem dlaczego sie śmiejesz skoro chodzą po szkole plotki, że jesteśmy razem.
-C-co kur... proszę?- Uwielbiam jej niewiedze- kto to rozgaduje, niech no ja go znajdę to mu takiego gonga zasadzę, że zrobi 365 kaczek po Pacyfiku i na obiad będzie wpierdzielał Hamburgery prosto z Amerykańskiego McDonalda!- w połowie zdania zaczęła strzelać palcami, kciuk na pierwszy palec, na drugi i do końca w prawej ręce. Wyglądało to dość strasznie zwłaszcza co do miny jaką przybrała. Problem w tym, że nie mamy w aktach żadnych wzmianek o odruchach Ryuketsu.
-Dziwne, bo uważam, że spędzasz z nim na tyle dużo czasu, że już dawno powinien się tam znaleźć- spojrzała na mnie podejrzliwie- Zgaduje że wiesz o kogo chodzi.- podniosłem do góry jedną brew. Naname opadły ręce, a z białych jedwabistych włosów stworzyła kotarę.
-Ty mi nie mów, że to ten du...- Na białowłosą skoczył Uzumaki coś krzycząc i gratulując. Lekko ruszyła do przodu dzięki czemu miałem widok na jej twarz, która w tym momencie kipiała ze złości. Złapał ją za ramiona i stanął naprzeciw niej, ta zaś stała z zaciśniętymi pięściami i oczami. Zrobiła lekki krok do tyłu i zamach po którym Uzumaki wylądował na ścianie co o mało nie przewracając Reddo.
Opierdzieliłam dziewczyny za tą całą akcje przed lekcjami i wytłumaczyłam im jak naprawdę było. Te zaczęły mnie przepraszać i zachwycać się tym, że niby tak ładnie razem wyglądaliśmy. Musiały mi o tym przypomnieć akurat wtedy, gdy już prawie sie ogarnęłam. Dlaczego mnie skazali na tak prymitywne istoty. Zobaczyłam Sasuke przy swojej szafce więc podeszłam do niej i z wymuszonym uśmiechem lekko go szturchnęłam. Spojrzał na mnie zdziwiony i odłożył buty na puste miejsce.
-Co się stało Yukkino?- trzasnął szafką i staną przede mną w całej okazałości, poczułam jak się rumienie tylko dalej nie wiedziałam dlaczego...!
-Wiesz Uchiha- brew mu drgnęła- chce cię przeprosić...- odważyłam mu się spojrzeć w oczy ale szybko odwróciłam głowę.
-Niby za co?
-No za zachowanie moich przyjaciół i w ogóle, że doszło do takiej sytuacji- uśmiechnęłam sie lekko, bo tylko na tyle było mnie w tej chwili stać.
-Nie musisz przepraszać, nawet nie wiem dlaczego to powiedziałaś
-Bo czułam się winna...
-Nie rozumiem dlaczego.
-uwierz mi że ja bardziej tego nie rozumiem- cicho to szepnęłam, ale wydawało mi się, że to słyszał. Nastała między nami niezręczna cisza. Spuściłam wzrok i zaczęłam molestować wzrokiem czubki moich czarnych butów.
-Wiesz Yukkino...
-Hm...?- szybko sie ogarnęłam i popatrzyłam na jego lekko zakłopotaną twarz.
-Tak się zastanawiałem czy nie chciała byś może pójść ze mną na spotkanie z okazji drugiego roku mojego awansu na śledczego?- patrzył zupełnie w inną stronę. Mój rumieniec się powiększył dlatego żeby go zakryć spuściłam głowę-Coś nie tak
-Nie wszystko w porządku-szybko doprowadziłam sie od porządku i spojrzałam mu w czarne oczy- chętnie z tobą pójdę- uśmiechnęłam się
-Jako że to będzie spotkanie na wpół biznesowe ubierz proszę jakąś sukienkę
-Nie ma sprawy, Pa do później- wybiegłam ze szkoły.
Baza w Kyoto
-Arissa!- zaskoczyła na mnie Tomoko- słyszałam że dzisiaj w szkole niezły popis dałaś, i jak było hm... dotknąć, a nawet przytulić kogoś takiego ja Uchiha Sasuke?
-Też masz na jego punkcie świra?- zdziwiłam się jej zachowaniem
-Nie, ja mam Shikamaru, ale zgaduje, że Ino i Sakura chciały by to wiedzieć, to może im odsprzedam parę szczegółów- zaczęła pocierać ręce w geście łapczywości.
-na mnie nie będziesz zarabiać...- uśmiechnęłam się arogancko
-No Arissa... wykaż się kreatywnością- założyła ręce na biodra i uśmiechnęła sie pokrzepiająco
-Nie chce mi się...- zignorowałam ją i poszłam do salonu. Ciemne pomieszczenie wydawało się takie puste i bezduszne. Byłam tu tyle razy, to ja wybierałam te czerwone kinkiety i to ja wybierałam tą białą skórzaną kanapę. Przejechałam palcami po oprawie siedzenia. Z bezradności usiadłam na białym fotelu. Rozglądnęłam się po pokoju, a moją uwagę przyciągnęła czarna plama w kącie. Podeszłam do niej i dotknęłam lekko jej ramienia.
-Jackie, co się stało?- ukucnęłam naprzeciw czarnowłosej, a ręce złożyłam na kolanach opierając o nie głowę. Podniosła czarny łeb i zobaczyłam jej zapłakane czerwone oczy.
-Byłaś kiedyś w takiej sytuacji, że spotkałaś kogoś kogo nigdy nie powinnaś spotkać.
- Nie wiem czy wiesz, ale całą moja rodzinę zabił mój ojciec kiedy byłam mała...
-I t-ty nic z tym nie zrobisz?... nie zabijesz go- była zdziwiona ale mój wyraz twarzy pozostał zimny i bezduszny. Jej twarz była dobrze oświetlana przez nikłe światło małej lampy umieszczonej centralnie nad jej głową, moją zaś spowił cień przez co wyglądałam o wiele straszniej.
-On był pierwszą osobą, którą zabiłam.
-Czekaj..., to od kiedy ty zabijasz?
-Odkąd powstało Akatsuki, czyli od 7 roku życia
-A-ale jak taka dziewczynka potrafiła zab...
-Jeśli mam byś szczera, nie uważam żeby we mnie zostało cokolwiek z człowieczeństwa...- zamilkła, zamknęłam oczy po czym wstałam, otworzyłam je ponownie podając rękę Jackie- Kogo spotkałaś?
-Mojego...b-brata... gdy miałam 12 lat zabił on moja matkę, a ojca nie pamiętam.
-Tak, tak pamiętam...
-No to ja będę pod salą, widzimy sie później- pomachała mi ręką na pożegnanie. Co ja z nią mam, Jedyne co potrafi do dobrze myśleć, a do innych rzeczy się nie nadaje.
Szybkim ruchem ręki założyłem plecak na plecy i zamknąwszy moje ulubione czarne BMW ruszyłem w stronę szkoły. Przed drewnianymi drzwiami stał chłopak z dobrze znaną mi blond czupryną.
-Siema Naruto- żółwik na przywitanie
-Siema stary co tak wcześnie?
-To chyba ja powinienem się ciebie o to spytać- Zaśmiał się, a ja razem z nim
-No wiesz czasem tak wypada, że trzeba być punktualnie w szkole- ręka na kark i firmowy uśmiech- gdy nie potrafi wymyśle dobrej wymówki ten gest zawsze się pojawia.
-To trochę dziwne że zawsze spóźniasz się na lekcję razem z Kaitlyn, Shikamaru, Rise i Yukkino.
-Yukkino? Aaaa... chodzi ci o Naname-chan.- niezbyt umiejętnie wyratował się z sytuacji
-Ty mi nie mów że nie wiesz z kim spędzasz prawie całą przerwę każdego dnia
-Ja wiem Sasuke, że ty śledczym jesteś, ale ja nic nie zrobiłem.
-To, że w ogóle To powiedziałeś sprawia, że mam wrażenie, że coś wiesz...
-Aj przestań no... A tak w ogóle to zmieńmy temat-Jego wyraz twarzy niebezpiecznie szybko się zmienił- Jak ci się układa z Yukkino?-Moje źrenice wyraźnie się powiększyły, a serce mocniej zabiło.
-C-co?! Porypało do końca?- ja już znajdę tego kto wypowiada takie oszczerstwa na mój temat
-No bo tak ładnie razem wyglądacie i jak ze sobą rozmawiacie to jest takie napięcie i w ogóle- Znalazłem nie tylko sprawce ale i nieudolnego poetę.
-Naruto, nie wiem co dzisiaj ćpałeś, ale zmień dilera... i to szybko
-No wiesz co?- odparł zrezygnowany
-Problem w tym, że nie wiem- zaszczyciłem go swoim aroganckim uśmiechem, głośno westchnął i wepchnął mnie do szkoły. Przebraliśmy buty i mieliśmy zmierzać w stronę klasy, ale Uzumakiemu zachciało się do toalety. Zniknął gdzieś za horyzontem, a ja zauważyłem stojącą pod salą Yukkino.
-Siema Yukkino- przywitałem sie jak mi nakazywała kultura
-Siemka Uchiha, co tam słychać?- wiedziała że nie lubie jak się do mnie tak zwraca dlatego żeby to ukryć uśmiechnęła sie głupkowato.
-Mówiłem ci, że nie lubie gdy tak mówisz- wzruszyła obojętnie ramionami i posłała mi łobuzerski uśmiech- nie wiem dlaczego sie śmiejesz skoro chodzą po szkole plotki, że jesteśmy razem.
-C-co kur... proszę?- Uwielbiam jej niewiedze- kto to rozgaduje, niech no ja go znajdę to mu takiego gonga zasadzę, że zrobi 365 kaczek po Pacyfiku i na obiad będzie wpierdzielał Hamburgery prosto z Amerykańskiego McDonalda!- w połowie zdania zaczęła strzelać palcami, kciuk na pierwszy palec, na drugi i do końca w prawej ręce. Wyglądało to dość strasznie zwłaszcza co do miny jaką przybrała. Problem w tym, że nie mamy w aktach żadnych wzmianek o odruchach Ryuketsu.
-Dziwne, bo uważam, że spędzasz z nim na tyle dużo czasu, że już dawno powinien się tam znaleźć- spojrzała na mnie podejrzliwie- Zgaduje że wiesz o kogo chodzi.- podniosłem do góry jedną brew. Naname opadły ręce, a z białych jedwabistych włosów stworzyła kotarę.
-Ty mi nie mów, że to ten du...- Na białowłosą skoczył Uzumaki coś krzycząc i gratulując. Lekko ruszyła do przodu dzięki czemu miałem widok na jej twarz, która w tym momencie kipiała ze złości. Złapał ją za ramiona i stanął naprzeciw niej, ta zaś stała z zaciśniętymi pięściami i oczami. Zrobiła lekki krok do tyłu i zamach po którym Uzumaki wylądował na ścianie co o mało nie przewracając Reddo.
-Pacz jak lecisz bałwanie, to nie jest jakaś
autostrada!-Ta czarnowłosa to jakaś sadystka...
-To żeś dopierdzieliła...- odburknęła Yukkino wymachując nadgarstkiem lekko czerwonym od uderzenia. Głośno westchnęła i z hukiem oparła się o ścianę.
-Czym ci znowu podpadł?
-Rozpowiada jakieś niestworzone rzeczy o tym, że jestem z Uchihą- wskazała palcem na mnie. Jackie popatrzyła to na mnie, to na czerwonooką. Szybkim ruchem złapała Naname za obie ręce lekko popychając ją w moją stronę.
-Gratuluje, dziewczyno tak sie martwiłam- udała zmartwioną.
-Cz-czekaj Jackie- jej policzki lekko zmieniły kolor. Podeszły do nas Kait i Rise
-Jackieee... co ty wyprawiasz?- zaczęła z pretensją w głosie Uchimaki usadowiając cały swój ciężar ciała na lewej nodze.
-Dziewczyny! Yukkino jest z Sasuke!-podskoczyła z radości, a mnie już wkurzała ta sytuacja. Jednak Naname stała spokojnie ledwo krok ode mnie zwrócona tyłem. Wzrok miała zawieszony na przyjaciółkach, ale mimo tego widać było, że była bardzo zamyślona.
-Co ?! Nie wierze- różowo włosa wtrąciła cię do rozmowy- Sasuke z Yukkino... Gratuluje stara!-Znowu się rzuciły na białowłosa przez co wpadła na mnie. Odstawiłem lewą nogę do tyłu żeby się nie przewrócić, a ręce odruchowo usadowiłem na jej ramieniu i plecach. Ta zaś opierała się o mnie ramieniem z rękami przy piersiach. Zrobiliśmy krok w tył. Słyszeliśmy tylko urywki ich zachwytu. Kolejny krok i zimna biała nawierzchnia, która uniemożliwiła nam dalszą ucieczkę. Staliśmy w kącie. Usłyszałam w tym jazgocie Naruto, Sakure i Ino które przyszły sprawdzić co się stało. Gdy sie dowiedziały spojrzały na nią złowrogim wzrokiem. Mimo iż przed przyjściem do tej szkoły sie przyjaźniły, teraz miały na moim punkcie świra jak większa część płci przeciwnej w tej szkole przez co ich kontakt się powoli urywał. Z boku naskoczyła na mnie Karin, którą najchętniej bym wyrzucił z tej całej scenerii- była tu zbędna jak cała reszta. Przez rudą Yukkino stanęła do mnie przodem z czołem opartym na moim ramieniu, a w rękach ściskała moją koszulę. Do moich nozdrzy doleciał słodki zapach prawdopodobnie dochodzący od dziewczyny opartej o moją klatkę piersiową. Poczułem się trochę niezręcznie, gdyż miedzy mną, a Naname nie było żadnej wolnej przestrzeni przez co czułem jej nierówny oddech nie tylko na ramieniu, a także trochę niżej. Ją to matka natura chyba ubóstwia... Gdyby to była inna sytuacja zapewne bym się ucieszył, ale to nie czas i miejsce na to. Już miałem zrobić krok do przodu gdy jej ręce bardziej zgniotły moją koszulę. Szybkim ruchem się odwróciła i wykrzyknęła tylko jedno słowo, które wszystkich uspokoiło.
-Dosyć!!!
-To żeś dopierdzieliła...- odburknęła Yukkino wymachując nadgarstkiem lekko czerwonym od uderzenia. Głośno westchnęła i z hukiem oparła się o ścianę.
-Czym ci znowu podpadł?
-Rozpowiada jakieś niestworzone rzeczy o tym, że jestem z Uchihą- wskazała palcem na mnie. Jackie popatrzyła to na mnie, to na czerwonooką. Szybkim ruchem złapała Naname za obie ręce lekko popychając ją w moją stronę.
-Gratuluje, dziewczyno tak sie martwiłam- udała zmartwioną.
-Cz-czekaj Jackie- jej policzki lekko zmieniły kolor. Podeszły do nas Kait i Rise
-Jackieee... co ty wyprawiasz?- zaczęła z pretensją w głosie Uchimaki usadowiając cały swój ciężar ciała na lewej nodze.
-Dziewczyny! Yukkino jest z Sasuke!-podskoczyła z radości, a mnie już wkurzała ta sytuacja. Jednak Naname stała spokojnie ledwo krok ode mnie zwrócona tyłem. Wzrok miała zawieszony na przyjaciółkach, ale mimo tego widać było, że była bardzo zamyślona.
-Co ?! Nie wierze- różowo włosa wtrąciła cię do rozmowy- Sasuke z Yukkino... Gratuluje stara!-Znowu się rzuciły na białowłosa przez co wpadła na mnie. Odstawiłem lewą nogę do tyłu żeby się nie przewrócić, a ręce odruchowo usadowiłem na jej ramieniu i plecach. Ta zaś opierała się o mnie ramieniem z rękami przy piersiach. Zrobiliśmy krok w tył. Słyszeliśmy tylko urywki ich zachwytu. Kolejny krok i zimna biała nawierzchnia, która uniemożliwiła nam dalszą ucieczkę. Staliśmy w kącie. Usłyszałam w tym jazgocie Naruto, Sakure i Ino które przyszły sprawdzić co się stało. Gdy sie dowiedziały spojrzały na nią złowrogim wzrokiem. Mimo iż przed przyjściem do tej szkoły sie przyjaźniły, teraz miały na moim punkcie świra jak większa część płci przeciwnej w tej szkole przez co ich kontakt się powoli urywał. Z boku naskoczyła na mnie Karin, którą najchętniej bym wyrzucił z tej całej scenerii- była tu zbędna jak cała reszta. Przez rudą Yukkino stanęła do mnie przodem z czołem opartym na moim ramieniu, a w rękach ściskała moją koszulę. Do moich nozdrzy doleciał słodki zapach prawdopodobnie dochodzący od dziewczyny opartej o moją klatkę piersiową. Poczułem się trochę niezręcznie, gdyż miedzy mną, a Naname nie było żadnej wolnej przestrzeni przez co czułem jej nierówny oddech nie tylko na ramieniu, a także trochę niżej. Ją to matka natura chyba ubóstwia... Gdyby to była inna sytuacja zapewne bym się ucieszył, ale to nie czas i miejsce na to. Już miałem zrobić krok do przodu gdy jej ręce bardziej zgniotły moją koszulę. Szybkim ruchem się odwróciła i wykrzyknęła tylko jedno słowo, które wszystkich uspokoiło.
-Dosyć!!!
Łazienka
Nie wierze, na po prostu nie
wierzę! Spojrzałam w lustro. Moje rozgrzane policzki dalej były
lekko czerwone od nadmiaru emocji. Wypuściłam powietrze z płuc i
oparłam się czołem o zimną nawierzchnię lustra. Dalej czułam
jego ciepłe ręce na swoich ramionach, jego oddech na karku... A
niech to szlag!!! walnęłam ręką w lustro lekko je krusząc. Wyciągnęłam telefon z torby i znalazłam numer do Itachi'ego
-Itachi? Znajdź mi na dzisiaj kogoś muszę cię wyżyć... Nic ważnego, po prostu zachciało mi się kimś pobawić i tyle... może być. Gdzie, jest mi obojętne...- rozłączyłam się i odłożyłam telefon na miejsce. Musze go za to przeprosić, nie wiem dlaczego, ale czuje się winna całej tej sytuacji więc powinnam to zrobić, tylko pytanie... jak ja mu teraz spojrzę w oczy. Jak się wszyscy rozeszli i spytał się czy wszystko w porządku poczułam to palenie na policzkach więc uciekłam. Zrobię to po lekcjach jak już ochłonę.
-Itachi? Znajdź mi na dzisiaj kogoś muszę cię wyżyć... Nic ważnego, po prostu zachciało mi się kimś pobawić i tyle... może być. Gdzie, jest mi obojętne...- rozłączyłam się i odłożyłam telefon na miejsce. Musze go za to przeprosić, nie wiem dlaczego, ale czuje się winna całej tej sytuacji więc powinnam to zrobić, tylko pytanie... jak ja mu teraz spojrzę w oczy. Jak się wszyscy rozeszli i spytał się czy wszystko w porządku poczułam to palenie na policzkach więc uciekłam. Zrobię to po lekcjach jak już ochłonę.
Szatnie po lekcjach
Opierdzieliłam dziewczyny za tą całą akcje przed lekcjami i wytłumaczyłam im jak naprawdę było. Te zaczęły mnie przepraszać i zachwycać się tym, że niby tak ładnie razem wyglądaliśmy. Musiały mi o tym przypomnieć akurat wtedy, gdy już prawie sie ogarnęłam. Dlaczego mnie skazali na tak prymitywne istoty. Zobaczyłam Sasuke przy swojej szafce więc podeszłam do niej i z wymuszonym uśmiechem lekko go szturchnęłam. Spojrzał na mnie zdziwiony i odłożył buty na puste miejsce.
-Co się stało Yukkino?- trzasnął szafką i staną przede mną w całej okazałości, poczułam jak się rumienie tylko dalej nie wiedziałam dlaczego...!
-Wiesz Uchiha- brew mu drgnęła- chce cię przeprosić...- odważyłam mu się spojrzeć w oczy ale szybko odwróciłam głowę.
-Niby za co?
-No za zachowanie moich przyjaciół i w ogóle, że doszło do takiej sytuacji- uśmiechnęłam sie lekko, bo tylko na tyle było mnie w tej chwili stać.
-Nie musisz przepraszać, nawet nie wiem dlaczego to powiedziałaś
-Bo czułam się winna...
-Nie rozumiem dlaczego.
-uwierz mi że ja bardziej tego nie rozumiem- cicho to szepnęłam, ale wydawało mi się, że to słyszał. Nastała między nami niezręczna cisza. Spuściłam wzrok i zaczęłam molestować wzrokiem czubki moich czarnych butów.
-Wiesz Yukkino...
-Hm...?- szybko sie ogarnęłam i popatrzyłam na jego lekko zakłopotaną twarz.
-Tak się zastanawiałem czy nie chciała byś może pójść ze mną na spotkanie z okazji drugiego roku mojego awansu na śledczego?- patrzył zupełnie w inną stronę. Mój rumieniec się powiększył dlatego żeby go zakryć spuściłam głowę-Coś nie tak
-Nie wszystko w porządku-szybko doprowadziłam sie od porządku i spojrzałam mu w czarne oczy- chętnie z tobą pójdę- uśmiechnęłam się
-Jako że to będzie spotkanie na wpół biznesowe ubierz proszę jakąś sukienkę
-Nie ma sprawy, Pa do później- wybiegłam ze szkoły.
Baza w Kyoto
-Arissa!- zaskoczyła na mnie Tomoko- słyszałam że dzisiaj w szkole niezły popis dałaś, i jak było hm... dotknąć, a nawet przytulić kogoś takiego ja Uchiha Sasuke?
-Też masz na jego punkcie świra?- zdziwiłam się jej zachowaniem
-Nie, ja mam Shikamaru, ale zgaduje, że Ino i Sakura chciały by to wiedzieć, to może im odsprzedam parę szczegółów- zaczęła pocierać ręce w geście łapczywości.
-na mnie nie będziesz zarabiać...- uśmiechnęłam się arogancko
-No Arissa... wykaż się kreatywnością- założyła ręce na biodra i uśmiechnęła sie pokrzepiająco
-Nie chce mi się...- zignorowałam ją i poszłam do salonu. Ciemne pomieszczenie wydawało się takie puste i bezduszne. Byłam tu tyle razy, to ja wybierałam te czerwone kinkiety i to ja wybierałam tą białą skórzaną kanapę. Przejechałam palcami po oprawie siedzenia. Z bezradności usiadłam na białym fotelu. Rozglądnęłam się po pokoju, a moją uwagę przyciągnęła czarna plama w kącie. Podeszłam do niej i dotknęłam lekko jej ramienia.
-Jackie, co się stało?- ukucnęłam naprzeciw czarnowłosej, a ręce złożyłam na kolanach opierając o nie głowę. Podniosła czarny łeb i zobaczyłam jej zapłakane czerwone oczy.
-Byłaś kiedyś w takiej sytuacji, że spotkałaś kogoś kogo nigdy nie powinnaś spotkać.
- Nie wiem czy wiesz, ale całą moja rodzinę zabił mój ojciec kiedy byłam mała...
-I t-ty nic z tym nie zrobisz?... nie zabijesz go- była zdziwiona ale mój wyraz twarzy pozostał zimny i bezduszny. Jej twarz była dobrze oświetlana przez nikłe światło małej lampy umieszczonej centralnie nad jej głową, moją zaś spowił cień przez co wyglądałam o wiele straszniej.
-On był pierwszą osobą, którą zabiłam.
-Czekaj..., to od kiedy ty zabijasz?
-Odkąd powstało Akatsuki, czyli od 7 roku życia
-A-ale jak taka dziewczynka potrafiła zab...
-Jeśli mam byś szczera, nie uważam żeby we mnie zostało cokolwiek z człowieczeństwa...- zamilkła, zamknęłam oczy po czym wstałam, otworzyłam je ponownie podając rękę Jackie- Kogo spotkałaś?
-Mojego...b-brata... gdy miałam 12 lat zabił on moja matkę, a ojca nie pamiętam.
-Przepraszam,
ale nie mogę się mieszać pomiędzy ciebie a jego, sami musicie to
załatwić, bo rozumiem, że to jego nie chciałaś spotkać-
pokiwała głową- Nie mogę Shiwase, ale obiecuję że jeśli go
spotkam to go nie skrzywdzę, tobie go zostawię- pomimo zimnego
wyrazu twarzy czarnowłosa się uśmiechnęła. Poczułam jak mnie
obejmuje. Zdziwiłam się
-Dziękuje Arissa- odsunęła się ode
mnie
-Generalnie to nic nie
zrobiłam
-Zaufałaś mi!- po raz kolejny moje źrenice wyszły z orbity. Prychnęłam, odwróciłam sie i poszłam przed siebie. Zaufałam... pff po prostu nie chce mi się mieszać w ich sprawy- proste i logiczne, a jednak każdy musi to odebrać w swój popieprzony sposób. Mam dość tego świata...
Weszłam do pokoju Itachi'ego. Siedział na krześle przy biurku. Szybko uwiesiłam się na jego ramionach i zobaczyła że grzebie w jakiś papierach.
-Co to?
-Ino i Sakura nie chcą uczestniczyć już w misjach...
-Co??!, dlaczego, co im się znowu nie podoba?- mam ich dość
-Nie chcą powiedzieć, dzisiejsza misja będzie ich ostatnią.
-Mhm czyli o dwóch członków mniej?
-Widocznie... słyszałem że nieźle się bawisz w nowej szkole- popatrzył na mnie zadziornie
-Jak widać...- obeszłam go naokoło i siadłam rozkrokiem na jego kolanach. Moje ręce powędrowały na jego ramiona, a jego na moje biodra
-Mam być zazdrosny?
-Nie wiem, może
-Ładnie to tak wykorzystywać mojego brata?
-Jak mam nie korzystać skoro na wyciągnięcie ręki mam dwa ciacha?
-Gdyby Yukki istniała też bym pewnie korzystał
-Niestety tego nie mamy w usłudze
-A co macie
-Różne inne rzeczy jednak dzisiaj jest nieczynne
-Nieczynne mówisz?-przybliżył sie i zaczął składać mokre pocałunki na mojej szyi- może mały wyjątek?
-Niezbyt, idę dzisiaj z twoim bratem na spotkanie biznesowe
-I uwierzyć, że mówisz mi to tak po prostu- bardziej przyciągnął mnie do siebie
-Trzeba jakoś spławić zazdrosnego klienta
-Czekaj, o której ty tam idziesz?- szybko się odsunął
- O 19- zdziwiłam się jego nagłą zmianą
-Gdzie?
-Do pabu 45
-W tym pabie o 22 przychodzi twoja zabawka
-Kurna...- Albo jedno, albo drugie, chyba że...- powiem, że ide to toalety i jak wrócę to powiem, że była kolejka- triumfalny uśmiech
-I myślisz, że Sasuke się na to nabierze?
-Oczywiście, a poza tym... za dużo będzie ludzi więc zdążę wszystko zrobić- wstałam z niego- ide się przygotować jest w końcu 17- uśmiech i wyszłam.
O 18 byłam gotowa. Czerwona długa sukienka efektownie zakrywała pistolet i nóż, a czarne bolerko naboje w niego zapakowane. A pod sukienką koronkowa czarna bielizna, no bo przecież jak ma przekonać zabawkę, żeby się ze mną pobawiła. Trzeba coś dać!
Pod moim blokiem stał juz czarne BMW należące do Sasuke. Zjechałam windą na parter i wyszłam z bramy. Podeszłam do niego i zaparło mi dech w piersiach. Wyglądał lepiej nią mogłam to sobie wyobrazić. Czarny garnitur i krawat. Jak by to ubranie było dla niego stworzone.
-Jestem- powiedziałam po chwili
-Ładnie wyglądasz- niech mnie jeszcze bardziej zawstydza... szkoda, że nie wie co jest pod tą sukienką.
-Dziękuje- otworzył mi drzwi do auta, a ja z gracją do niego weszłam. Odpalił swoje cudeńko i pojechaliśmy w miejsce spotkania.
Stanęliśmy przed wejściem do lokalu. Ledwo działający szyld nikle oświetlał szarą uliczkę. Zeszłam po kamiennych schodach i otworzyłam drzwi. Do moich nozdrzy wparował nieprzyjemny zapach nikotyny i etanolu. Też sobie wybrali lokal... Pomieszczenie było zastawione stołami z ciemnego drewna, a przy ścianach były brązowe kanapy. Ściany były koloru bordowego natomiast kinkiety na niej pozawieszane nieco jaśniejsze. Naprzeciw wejścia znajdował sie bar z alkoholem. Białe światełka LED oświetlały pozawieszane na półce kieliszki i inne szkoło oraz ciemno brązową, polakierowaną ladę. Obok baru były drzwi.
Lokal "45" około godziny 22
-A-ri-ssa...
-A-ri-ssa...
-Mówiłam ci już jestem ...
-Dlaczego go nie zabijesz?
-Boisz się prawda?
-Nie masz peruki to zrozumiałe że nie
potrafisz ale nie martw się....
-... ci w tym pomoże
-Zaufałaś mi!- po raz kolejny moje źrenice wyszły z orbity. Prychnęłam, odwróciłam sie i poszłam przed siebie. Zaufałam... pff po prostu nie chce mi się mieszać w ich sprawy- proste i logiczne, a jednak każdy musi to odebrać w swój popieprzony sposób. Mam dość tego świata...
Weszłam do pokoju Itachi'ego. Siedział na krześle przy biurku. Szybko uwiesiłam się na jego ramionach i zobaczyła że grzebie w jakiś papierach.
-Co to?
-Ino i Sakura nie chcą uczestniczyć już w misjach...
-Co??!, dlaczego, co im się znowu nie podoba?- mam ich dość
-Nie chcą powiedzieć, dzisiejsza misja będzie ich ostatnią.
-Mhm czyli o dwóch członków mniej?
-Widocznie... słyszałem że nieźle się bawisz w nowej szkole- popatrzył na mnie zadziornie
-Jak widać...- obeszłam go naokoło i siadłam rozkrokiem na jego kolanach. Moje ręce powędrowały na jego ramiona, a jego na moje biodra
-Mam być zazdrosny?
-Nie wiem, może
-Ładnie to tak wykorzystywać mojego brata?
-Jak mam nie korzystać skoro na wyciągnięcie ręki mam dwa ciacha?
-Gdyby Yukki istniała też bym pewnie korzystał
-Niestety tego nie mamy w usłudze
-A co macie
-Różne inne rzeczy jednak dzisiaj jest nieczynne
-Nieczynne mówisz?-przybliżył sie i zaczął składać mokre pocałunki na mojej szyi- może mały wyjątek?
-Niezbyt, idę dzisiaj z twoim bratem na spotkanie biznesowe
-I uwierzyć, że mówisz mi to tak po prostu- bardziej przyciągnął mnie do siebie
-Trzeba jakoś spławić zazdrosnego klienta
-Czekaj, o której ty tam idziesz?- szybko się odsunął
- O 19- zdziwiłam się jego nagłą zmianą
-Gdzie?
-Do pabu 45
-W tym pabie o 22 przychodzi twoja zabawka
-Kurna...- Albo jedno, albo drugie, chyba że...- powiem, że ide to toalety i jak wrócę to powiem, że była kolejka- triumfalny uśmiech
-I myślisz, że Sasuke się na to nabierze?
-Oczywiście, a poza tym... za dużo będzie ludzi więc zdążę wszystko zrobić- wstałam z niego- ide się przygotować jest w końcu 17- uśmiech i wyszłam.
O 18 byłam gotowa. Czerwona długa sukienka efektownie zakrywała pistolet i nóż, a czarne bolerko naboje w niego zapakowane. A pod sukienką koronkowa czarna bielizna, no bo przecież jak ma przekonać zabawkę, żeby się ze mną pobawiła. Trzeba coś dać!
Pod moim blokiem stał juz czarne BMW należące do Sasuke. Zjechałam windą na parter i wyszłam z bramy. Podeszłam do niego i zaparło mi dech w piersiach. Wyglądał lepiej nią mogłam to sobie wyobrazić. Czarny garnitur i krawat. Jak by to ubranie było dla niego stworzone.
-Jestem- powiedziałam po chwili
-Ładnie wyglądasz- niech mnie jeszcze bardziej zawstydza... szkoda, że nie wie co jest pod tą sukienką.
-Dziękuje- otworzył mi drzwi do auta, a ja z gracją do niego weszłam. Odpalił swoje cudeńko i pojechaliśmy w miejsce spotkania.
Stanęliśmy przed wejściem do lokalu. Ledwo działający szyld nikle oświetlał szarą uliczkę. Zeszłam po kamiennych schodach i otworzyłam drzwi. Do moich nozdrzy wparował nieprzyjemny zapach nikotyny i etanolu. Też sobie wybrali lokal... Pomieszczenie było zastawione stołami z ciemnego drewna, a przy ścianach były brązowe kanapy. Ściany były koloru bordowego natomiast kinkiety na niej pozawieszane nieco jaśniejsze. Naprzeciw wejścia znajdował sie bar z alkoholem. Białe światełka LED oświetlały pozawieszane na półce kieliszki i inne szkoło oraz ciemno brązową, polakierowaną ladę. Obok baru były drzwi.
Lokal "45" około godziny 22
-hm... Sasuke Ja zaraz wrócę-
uśmiechnęłam sie do niego. Siedział na stołku barowym z rozpiętą
marynarką i kieliszkiem w ręce. Mimo tego kieliszka wcale nie wyglądał na pijanego a wręcz przeciwnie, bo to jego partnerka do
pracy Haisaka Shion spała na jego ramieniu. Dodatkowo jej białą
sukienka dzięki jej niezdarności stała się czerwona od wina. Z
kim on pracuje...
- Gdzie idziesz?- spytał upijając małego łyczka zawartości kieliszka. Nie mam zielonego pojęcia co mu tam wlali bo było żółte... chyba jakiś likier.
-Przewietrzyć się i do toalety- wstałam, wzięłam małą czarną kopertówkę z białą kokardką i lekko otrzepałam sukienkę. Popatrzyłam na niego, a ten kiwną głową. Przeszłam w głąb sali i zaczęłam szukać wzrokiem znanych mi osób. Jest! Siedzieli wszyscy razem na kanapie. Szybko podbiegłam przy okazji przewracając kilku upitych już mężczyzn ( i dobrze im tak) i trafiłam w wyznaczone miejsce.
-Jestem
- Dobra no to zaraz po niego pójdę- wstał przewracając się trochę. Zaczął iśc przed siebie a ja zatrzymałam go usadowiając rękę na jako klatce piersiowej.
-Ile już wypiłeś?- zapytałam ze zgrozą. Ten popatrzył się na mnie nie wyraźnie i jękną krótkie "Co?". Westchnęłam głośno i popchnęłam go na fotel- Dobra nic z tym nie zrobimy, Rise!
-Mam iść po tego gościa?
-Tak zaraz do ciebie zadzwonię, w którym pokoju jestem, ok?- kiwnęła głową i tylko szepnęła:
-Miłej zabawy
Podobne do niej. Poszła dalej przed siebie prawdopodobnie do baru. Pokręciłam lekko głową i udałam się na górę. Wybrałam ostatni pokój. Jak by coś nie tego to nikt raczej nie usłyszy. Wyjęłam telefon z kopertówki i znalazłam numer Rize.
- Trzydziestka na drugim piętrze ostatnie drzwi.
-Dobra już go mam.- rozłączyłam się. Zdjęłam szybko czerwoną sukienkę, położyłam rzeczy na szafce nocnej, przeładowałam magazynek i pistolet razem z nożem włożyłam pod poduszkę. Siadłam na dużym łóżku w oczekiwaniu na "gościa". Po chwili drzwi lekko się uchyliły, by zaraz otworzyć się do końca.
-Ojej.... dziękuje pani bardzo- do pokoju wszedł trochę tęgo mężczyzna z rozpiętą koszulą, czarnymi spodniami i czarnymi włosami. Za nim słodko uśmiechała się Rise.
-Nie ma za co proszę pana, miłej zabawy życzę!- zamknęła drzwi.
-Ależ pani jest ładna- i teraz akcja się zaczyna. Słodki wyraz twarzy i cieniutki głosik.
-Ja?- lekko podniosłam ramiona, a prawą rękę dałam na piersi- co pan opowiada- machnęłam tą samą ręką. Został w samych bokserkach.
-Ależ tak moja pani-wszedł na łózko i pchnął mnie na nie. Leżałam teraz pod nim- jak taka nimfa może nie wierzyć mężczyźnie
-A taki mężczyzna jak pan uwierzyłby takiej kobiecie?
-Oczywiście-potwierdził i znowu powrót do normalności.
-No to jesteś większym idiotą niż wyglądasz...- całą siłą przewróciłam go w bok przy okazji zabierając pistolet. Przyłożyłam mu go do czoła i wygodnie się rozsiałam na nim
-Czekaj, co pani robi? - zdębiał i się nie ruszał. Wzdrygnęłam się... Rise nie zamknęła drzwi. Kurwa... Nie mogę teraz go zastrzelić, bo jak ktoś wparuje to po mnie. Ale teraz odłożyć pistoletu nie mogę, bo to będzie zbyt podejrzane.... chyba że...
- Gdzie idziesz?- spytał upijając małego łyczka zawartości kieliszka. Nie mam zielonego pojęcia co mu tam wlali bo było żółte... chyba jakiś likier.
-Przewietrzyć się i do toalety- wstałam, wzięłam małą czarną kopertówkę z białą kokardką i lekko otrzepałam sukienkę. Popatrzyłam na niego, a ten kiwną głową. Przeszłam w głąb sali i zaczęłam szukać wzrokiem znanych mi osób. Jest! Siedzieli wszyscy razem na kanapie. Szybko podbiegłam przy okazji przewracając kilku upitych już mężczyzn ( i dobrze im tak) i trafiłam w wyznaczone miejsce.
-Jestem
- Dobra no to zaraz po niego pójdę- wstał przewracając się trochę. Zaczął iśc przed siebie a ja zatrzymałam go usadowiając rękę na jako klatce piersiowej.
-Ile już wypiłeś?- zapytałam ze zgrozą. Ten popatrzył się na mnie nie wyraźnie i jękną krótkie "Co?". Westchnęłam głośno i popchnęłam go na fotel- Dobra nic z tym nie zrobimy, Rise!
-Mam iść po tego gościa?
-Tak zaraz do ciebie zadzwonię, w którym pokoju jestem, ok?- kiwnęła głową i tylko szepnęła:
-Miłej zabawy
Podobne do niej. Poszła dalej przed siebie prawdopodobnie do baru. Pokręciłam lekko głową i udałam się na górę. Wybrałam ostatni pokój. Jak by coś nie tego to nikt raczej nie usłyszy. Wyjęłam telefon z kopertówki i znalazłam numer Rize.
- Trzydziestka na drugim piętrze ostatnie drzwi.
-Dobra już go mam.- rozłączyłam się. Zdjęłam szybko czerwoną sukienkę, położyłam rzeczy na szafce nocnej, przeładowałam magazynek i pistolet razem z nożem włożyłam pod poduszkę. Siadłam na dużym łóżku w oczekiwaniu na "gościa". Po chwili drzwi lekko się uchyliły, by zaraz otworzyć się do końca.
-Ojej.... dziękuje pani bardzo- do pokoju wszedł trochę tęgo mężczyzna z rozpiętą koszulą, czarnymi spodniami i czarnymi włosami. Za nim słodko uśmiechała się Rise.
-Nie ma za co proszę pana, miłej zabawy życzę!- zamknęła drzwi.
-Ależ pani jest ładna- i teraz akcja się zaczyna. Słodki wyraz twarzy i cieniutki głosik.
-Ja?- lekko podniosłam ramiona, a prawą rękę dałam na piersi- co pan opowiada- machnęłam tą samą ręką. Został w samych bokserkach.
-Ależ tak moja pani-wszedł na łózko i pchnął mnie na nie. Leżałam teraz pod nim- jak taka nimfa może nie wierzyć mężczyźnie
-A taki mężczyzna jak pan uwierzyłby takiej kobiecie?
-Oczywiście-potwierdził i znowu powrót do normalności.
-No to jesteś większym idiotą niż wyglądasz...- całą siłą przewróciłam go w bok przy okazji zabierając pistolet. Przyłożyłam mu go do czoła i wygodnie się rozsiałam na nim
-Czekaj, co pani robi? - zdębiał i się nie ruszał. Wzdrygnęłam się... Rise nie zamknęła drzwi. Kurwa... Nie mogę teraz go zastrzelić, bo jak ktoś wparuje to po mnie. Ale teraz odłożyć pistoletu nie mogę, bo to będzie zbyt podejrzane.... chyba że...
Co do..? to ten głos... Nagle
zobaczyłam czarną otchłań, siedziałam na niej, byłam w
niej...
Znowu. Zobaczyłam jakąś
postać. Naga, owinięta lekko bandażami szła w moją stronę. Jej
krótkie włosy lekko falowały, jednak nie widziałam twarzy.
-K-kim
ty jesteś?
Nieznajoma podeszła do mnie i
ukucnęła.
-Rise
zostawiła otwarte drzwi i...
-Co? Niee...
wcale się nie boje
Znalazła się za mną i rękami,
które w jednej sekundzie zrobiły się czerwone od krwi zasłoniła
mi oczy.
-Wiesz kim jest Ryuketsu Yukki?-
zasłoniłam swoje szare oko. Jego oczy się zważyły a płuca
wstrzymały oddech
-Nie mów mi, że ty jesteś...
-Twoim największym koszmarem- w jednej chwili wbiłam obie ręce w jego brzuch rozrywając i wyrywając wnętrzności...
-Nie mów mi, że ty jesteś...
-Twoim największym koszmarem- w jednej chwili wbiłam obie ręce w jego brzuch rozrywając i wyrywając wnętrzności...
Barek w tej samej chwili
-Shion...- poszturchałem ją po
ramieniu- Shion...
-Hę? Sasuke co się stało ?- niemrawo potarła oczy i wyciągnęła się ziewając.
-Yukkino wyszła gdzieś i nie wraca od dłuższego czasu
-Co?!- od razu wstała na nogi- szybko trzeba jej szukać, bo cały mój plan wyjdzie i pójdzie się pieprzyć!
-Młodsze istoty nie powinny się tak zwracać- pokręciłem głową z politowaniem. W jednej chwili jej palec znalazł się przed moim nosem
-Ale starsze istoty powinny wiedzieć, że jeśli płeć piękna wypije trochę za dużo to się ich nie denerwuje, rozumiemy się?!- spojrzała na mnie spod byka
-Tak, tak...- usłyszeliśmy strzał i krzyki- Kurwa...
-Sasuke! Ty idź szukaj Yukkino a my zrobimy tutaj porządek- zasłoniła włosami twarz, a w rękach ładowała pistolet.- No uciekaj już- krzyknęła. Odszedłem krok ale jednak nie mogłem jej zostawić
-Uważaj na siebie krzyknąłem szybko do niej i nie patrząc na jej reakcję pobiegłem do łazienki. Pusta... wszedłem na piętro i po kolei sprawdzałem każdy pokój. Pusto, pusto zamknięte ale puste, to samo, pusto, pusto, pusto...! Wszedłem na kolejne piętro i usłyszałem jęk bólu szybko podbiegłem do ostatnich drzwi i szybko je otworzyłem. Zaparło mi dech w piersiach
-Yukkino...?- siedziała na jakimś mężczyźnie całą zakrwawiona i samej koronkowej bieliźnie. Całe łózko było brudne od krwi i wnętrzności zapewne tego mężczyzny. Zaśmiała się. Oparła ręce za sobą i wygięła głowę w moją stronę
- Witaj Sa-su-ke-kun
-Hę? Sasuke co się stało ?- niemrawo potarła oczy i wyciągnęła się ziewając.
-Yukkino wyszła gdzieś i nie wraca od dłuższego czasu
-Co?!- od razu wstała na nogi- szybko trzeba jej szukać, bo cały mój plan wyjdzie i pójdzie się pieprzyć!
-Młodsze istoty nie powinny się tak zwracać- pokręciłem głową z politowaniem. W jednej chwili jej palec znalazł się przed moim nosem
-Ale starsze istoty powinny wiedzieć, że jeśli płeć piękna wypije trochę za dużo to się ich nie denerwuje, rozumiemy się?!- spojrzała na mnie spod byka
-Tak, tak...- usłyszeliśmy strzał i krzyki- Kurwa...
-Sasuke! Ty idź szukaj Yukkino a my zrobimy tutaj porządek- zasłoniła włosami twarz, a w rękach ładowała pistolet.- No uciekaj już- krzyknęła. Odszedłem krok ale jednak nie mogłem jej zostawić
-Uważaj na siebie krzyknąłem szybko do niej i nie patrząc na jej reakcję pobiegłem do łazienki. Pusta... wszedłem na piętro i po kolei sprawdzałem każdy pokój. Pusto, pusto zamknięte ale puste, to samo, pusto, pusto, pusto...! Wszedłem na kolejne piętro i usłyszałem jęk bólu szybko podbiegłem do ostatnich drzwi i szybko je otworzyłem. Zaparło mi dech w piersiach
-Yukkino...?- siedziała na jakimś mężczyźnie całą zakrwawiona i samej koronkowej bieliźnie. Całe łózko było brudne od krwi i wnętrzności zapewne tego mężczyzny. Zaśmiała się. Oparła ręce za sobą i wygięła głowę w moją stronę
- Witaj Sa-su-ke-kun
____________________________________________________________________
Skończyłam, mam nadzieje, że nie jest źle. Pierwszy raz wcielam się w postać Sasuke i myślę że dupy nie urywa, ale jak coś to pisać w komentarzach... poprawię co się da. Także przepraszam, że tak długo czekaliście co oczywiście wyszło na złe mi a nie wam ( zgaduje że straciłam połowę czytelników ;.;) No nic jako że zaraz koniec roku znowu trzeba będzie poczekać na następną notkę, ale w zamian obiecuję, że nudzić się nie będziecie.
To do następnego :)
Przyznam się, że przeczytałam wszystkie Raporty! Tak, jestem z siebie dumna bo w jeden dzień :D Wyłapałam kilka błędów, pierwsze co mi zapadło w pamięć to "chłopacy", reszta to nic specjalnie rzucającego się w oczy. Nie powiem, ale historia całkiem interesująca. Nie ma to jak wszystkich głównych Uchiha postawić przeciwko sobie :D W sumie.. to strasznie podoba mi się relacja głównej bohaterki i Itachi'ego <3 Takie rzeczy uwielbiam. Chyba coś jest ze mną nie tak D : W każdym razie, można się troszkę pogubić czytając, ale dalam radę i nie żałuje :) Z chcęcią czekam na nowy Raport i nie będziesz miała nic przeciwko jeśli dodam do listy blogów, które "Czytam"? :) Pozdrawiam i weny życzę!
OdpowiedzUsuńJak mam mieć jakikolwiek sprzeciw żebyś dodała bloga do "czytanych"...? przecież pisząc bloga chce żeby czytelnik z zainteresowaniem go czytał i poznawał stopniowo jago autorkę czyli w ty, wypadku moją osobę. Więc nie będe miała nic "przeciwko", jak to ujęłaś, a wręcz zachęcam do tego ( większa motywacja jest) Jeśli chodzi o błędy to jedynym ich "wykrywaczem" są moje oczy, które od niedługiego czasu zasłaniają szkła przymocowane do czarnych oprawek XD ( Jeśli Sairyukestu się nie pochwali to już nie jest Sairyukestu ), więc błąd napewno się jakiś znajdzie... A jeśli chodzi o gubienie się w tekście to uznajmy że to zanierzony cel...
UsuńZa wenę dziękuje i także pozdrawiam
Sairyuketsu Arissa