Miłość jest jak nienawiść. To
zdanie zawsze powtarzała mi matka. Mówiła, że jak się
zakocham to nikt ani nic nie będzie mogło mnie z tą osobą
rozłączyć. Cieszyła się z każdego mojego przyjaciela.
Mówiła-przyjaźń jest jak miłość- tak samo trudno
zapomnieć. Dzięki niej moje dzieciństwo było beztroskie i pełne
szczenięcej głupoty. Jednak jest jedno “ale”. Tym “ale”
można nazwać mojego ojca. Przyszedł pewnego dnia do domu z
pistoletem w dłoni i oznajmił żonie, że musi kogoś zabić. Moja
matka jak to ona odpowiedziała beztrosko i oznajmiła, że jeśli
mój ojciec- Furan Sairyuketsu- wyląduje w więzieniu zobaczą
się dopiero po odczekaniu wyroku. Na to ich dzieci, czyli ja, moje
dwie siostry Asuka- starsza i Shiro w moim wieku oraz starszy brat
Ryuji z niewiadomych dla nas powodów byliśmy nieco
zaniepokojeni całą sytuacją w domu. Do dziś pamiętam to
mrowienie w nogach, ciarki na całym ciele i mokry tor nieświadomie
uronionej łzy, która była jak zwiastowanie zła, które
miało się za chwilę wydarzyć. Ojciec nakazał matce wybrać
trójkę dzieci jednak nie wspomniał o powodzie. Matka- Kala
Sairyuketsu niepewnie odłożyła nóż, który ostrzyła
i wskazała na trójkę dzieci myśląc o jakiejś nagrodzie
albo jeszcze czymś innym. Wskazała Shiro,Asukę i Ryuji'ego mówiąc
że zasłużyli za ostatnie stopnie w szkole i spoglądając na mnie
zadziornie wzrokiem który odebrałam jako “ty się też
powinnaś starać” ( za dobrych ocen w szkole nie miałam, byłam
przeciętna uczennicą). Jednak wstali niezbyt chętnie i podeszli do
wyznaczonego przez ojca miejsca, mianowicie stanęli pod ścianą.
Chciałam zapytać co się stało że ojciec tak dziwnie się
zachowuje, jednak nie była mi to dane. Moje słowa zagłuszyło coś
zupełnie innego.
Strzał
Drugi
Trzeci
Ciała mojego rodzeństwa bezwładnie
opadły na ziemię. Przestraszona podbiegłam do nich myśląc że to
tylko coś nieszkodliwego. Z przestrachem jak i nadzieją zaczęłam
nawoływać i szturchać bliska mi trójkę dzieci z dziecinną
wiarą ze to w jakikolwiek sposób pomoże. Zauważyłam
wyciekający czerwony płyn z głów leżącej przede mną
trójki. Z rozwartymi w niedowierzaniu szarymi oczami poczułam
mocne kopniecie oraz chłód ściany. Ta zimna nawierzchnia
otrzeźwiła trochę mój stan i ukoiła spazmy bólu w
dolnych partiach żeber. Zsunęłam sie ze ściany co poskutkowało
natychmiastowym zjawiskowym powrotem bólu dzięki któremu
mój wgląd na otaczający mnie brutalny i niesprawiedliwy
świat stał się ostrzejszy aż powrócił do normy. Jednak
jeśli tą normą można nazwać ojca wymierzającego z czarnej broni
wprost w moją matkę to wolę juz mieć dalej rozmazany czerwony
obraz. Z bezradności zaczęłam łkać i wołać o pomoc jednak
odpowiedziała mi głucha cisza i dosłyszalny dygot ciała matki.
Widząc Kalę w takim stanie poziom adrenaliny w moim organizmie
wzrósł i pomimo bólu stanęłam na równe nogi.
Z moich oczy wyleciał potok łez, a ja rzuciłam się na ojca. Upadł
i zahaczył głową o kant stojącego blatu kuchennego tym samym
wypuszczając z ręki śmiercionośną czarną “zabawkę”. Szybko
ją złapałam i wymierzyłam prosto w leżącego na podłodze
Furan'a, bo ojcem już go bym nie nazwała. Zmieniłam wyraz twarzy
na wydarty z uczuć taki jaki miał ojciec gdy przyszedł do domu.
Mężczyzna po rozmasowaniu bolącego miejsca spoglądną na mnie
arogancko i oznajmił że taka mała 'gówniara' jak ja nie ma
prawa sie mu sprzeciwiać, a tym bardziej zabić.
-Jesteś tego pewny?- oznajmiłam sucho
i zaczęłam wyczekiwać upragnionego wyrazu twarzy. Furan spojrzał
na mnie z mieszanką strachu, niedowierzania i złości wymalowanymi
na twarzy. O te emocje mi chodziło w tej chwili, gdy on leżał, a
ja stałam trzymając jego własność byłam zadowolona i chciałam
zagrać w jego własną grę. Po chwili zaśmiał sie gardłowo i
wypalił, że sobie żartuje. Uniosłam jedna brew do góry
zbijając go z tropu. Nie oczekiwał takiej reakcji na jego słowa,
ani takiego czynu. Sprawdziłam niewidocznie wzrokiem czy broń jest
odbezpieczona.
Strzał
Dwa
Trzy
Pozostawiłam na ciele swojego ojca
trzy dziury, z których powoli zaczęła sie sączyć krew.
Upadłam pod napływem bólu na ziemie, mocząc się tym samym
w czerwonej cieczy. Spojrzałam na matkę. Patrzyła na mnie z
szeroko rozwartymi oczami z niedowierzaniem strachem i zmieszaniem na
twarzy. Jej usta były lekko rozchylone, co mogło zapowiadać jej
wrzask jednak zamiast tego dostałam w zamian złapanie się za
koszulkę i upadnięcie na drewniane kafelki. Dusiła się. Zaczęła
kaszleć i płytko oddychać. Wezwałam pogotowie. Zaczęłam
panikować. Skończyły mi się rezerwy łez i ze spuchniętymi
oczami patrzyłam, jak moja rodzicielka umiera. W końcu przestała
sie ruszać i wypuściła ze swoich płuc ostatnią dostawę tlenu,
którego nie mogła złapać przez ostatnie minuty.
Spanikowana, nie wiedziałam co mam zrobić. Z rozwartymi oczami
patrzyłam na leżącą u mych stóp Kalę. Jednak z
niewiadomych dla mnie powodów żadna łza nie spłynęła po
moim policzku, jakbym była bez uczuć, jakbym nie umiała się do
nich przywiązać, ich pokochać. Z letargu wybudziły mnie syreny
ambulansu zbliżającego się do mojego domu. Nieświadomie
zacisnęłam mocniej palce na spuście, jednak od wystrzału
powstrzymała mnie blokada. Spojrzałam na swoje czerwone ręce i
głośno przełknęłam powstałą w moim gardle gulę. Zaschła mi w
krtani, a nogi miałam jak z waty. Nie spostrzegłam nawet kiedy
służby zaczęły dobijać się do drzwi mojego domu. W panice
zeszłam do piwnicy i odsunęłam starą szafę za którą się
zawsze chowałam gdy bawiłam się z rodzeństwem. Z tego co pamiętam
jest tam przejście, które po pół godzinnej drodze na
czworaka można dojść do polany. Skorzystałam z przejścia i
wylądowałam na rzekomej polanie i z pistoletem w ręku zaczęłam
biec ile sił w nogach. Na zielonej, lekko powiewającej na wietrze
trawie zostawiałam krwawe ślady. Po biegu, który nawet nie
wiem ile trwał, opadłam z sił. Na trawie było widać tylko jedną
wielką czerwoną plamę i białe, długie powiewające wraz z
wiatrem włosy. Nim zasnęłam zobaczyłam kilka sylwetek.
Mam teraz 19 lat. Do dzisiaj szukają
ostatniej potomkini z nazwiskiem Sairyuketsu, dlatego też zamiast
Sairyuketsu Arissa zostałam nazwana Yukki. Często także mówią
na mnie krwawa ( Ryuketsu). Dokładnie przez tą sytuacje, gdy
pierwszy raz się spotkaliśmy. Byłam, że tak powiem, czerwoną
plamą z białymi jak śnieg włosami. Ryuketsu Yukki jest jak jej
ojciec, gdy zabijał swoją rodzinę. Bez litosny, brutalny,
arogancki, bez uczyć i bez świadomości swoich czynów. Taka
też stała się Ryu. Stworzyłam razem z kilkoma, a nawet
kilkunastoma innymi osobami grupę. Nazwaliśmy się Akatsuki.
Jesteśmy najbardziej znanymi przestępcami w całym Tokio. A
najbardziej Jestem znana Ja. Moja twarz wisi na każdej tablicy z
wysoką zapłatą za moją głowę. Trochę jak na jakimś dzikim
zachodzie, ale to czyni mnie jeszcze sławniejszą. Na moje szczęście
sfotografowano mnie w peruce którą noszę a dokładniej
czarne włosy sięgające do ramion i grzywka, która zasłania
mi lewe oko. Na którejś z kolei misji zostałam dźgnięta
nożem w właśnie lewe oko i jako, że mamy w Akatsuki dwóch
lekarzy pomogli mi i wszczepili mi czerwone szklane oko.
________________________________________________________________
To jest prolog( bystra jestem nie ??) zapraszam do komentowania, a ze wszelakie błędy przepraszam :3
Znalazłam twojego bloga przypadkiem, ale mnie zaciekawiłaś tym prologiem i myślę że zostanę tutaj dłużej albo i nawet do końca twojej historii. Dodaje tego bloga do obserwowanych i czekam na kolejny rozdział <3 Weny ;*
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSuper czekam na więcej :3
OdpowiedzUsuńCzekam czekam! Zapowiada się ciekawie, tak dalej trzymaj! Dodaję u siebie do linków :) Buziaki
OdpowiedzUsuńaishiteru-itachi.blogspot.com